poniedziałek, 31 grudnia 2012

Sylwestrowe życzenia

Cześć Laleczki! Kreacje naszykowane? Ja w tym roku spędzam Sylwestra skromnie - 19-letni Siostrzeniec któremu posypały się plany (podobnie z resztą jak mnie), koleżanka z uczelni i Rynek w moim mieście. A po powrocie do domu długi maraton z przenajróżniejszymi filmami :) A jak plany u Was?

W tym wyjątkowym dniu chciałam Wam życzyć szampańskiej zabawy do białego rana, dużo szczęścia, miłości i samych wspaniałości w Nowym 2013 Roku (oby ta 13 przyniosła nam wszystkim szczęście)!

zdjęcie zaczerpnięte ze strony: http://polskalokalna.pl/wiadomosci/mazowieckie/news/sylwester-pod-golym-niebem,1876561

HAPPY NEW YEAR FOR EVERYONE!!!

sobota, 29 grudnia 2012

Wyprzedażowe okazję, czyli co nowego w mojej szafie

Cześć moje Śliczne! Dzisiaj przychodzę do Was z postem zakupowym, niemniej nie będą to tym razem kosmetyki, tylko ubrania. Pamiętacie na pewno, jak wspominałam Wam w jednym z poprzednich postów, że pod choinkę otrzymałam od Siostry bony na zakupy do Orsaya. W końcu wykorzystałam wszystkie, dlatego też dzisiaj chciałam się Wam pochwalić co nowego zawitało w mojej szafie w ciągu ostatnich 2 dni.

Bluzeczka Orsay z nowej kolekcji, z paskiem wiązanym w talii - cena 69.95 zł (zakochałam się w niej od 1 wejrzenia - pięknie leży na ciele)



T-shirt z TK Maxx - cena 29.90 zł, przeceniony z 54.90 zł



Szare spodnie rurki Orsay, cena 50 zł (!), przecenione ze 129.90 zł, na 70 zł, jednak w tym wypadku skorzystałam z bonu - 20 zł, dzięki czemu wyszło mnie jeszcze taniej :)



Nobla dla tego, kto wymyślił promocje i przeceny! Boże, jak ja kocham ten okres, kiedy bez wyrzutów sumienia mogę się zaopatrzyć w rzeczy, które w jakiś sposób przykuły moją uwagę, a przy okazji nie wydawać na nie kroci. Dla kobiety chyba nie większej satysfakcji, niż dobrze upolowany ciuch.

Jak Wam się podobają moje rzeczy, czy któreś z nich znalazłyby się również w Waszych szafach? Buziaki :*

Bioderma Sebium H2O, czyli płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu

Hej Dziewczynki! Pogoda za oknem iście wiosenna, dlatego wczoraj słoneczko wygoniło mnie z domu i skłoniło do realizacji części mojego świątecznego prezentu w postaci skorzystania z jednego z bonów na zakupy w Orsay'u. Jako, że zaczęły się wyprzedaże, korzystając ze zniżki 20 zł udało mi się upolować świetne, jasne spodnie (będą idealne na wiosnę) za - uwaga - 50 zł!!! Ich początkowa cena wynosiła 129.90 zł, także zaoszczędziłam ładną sumkę :) Dzisiaj również jadę na "polowanie" jednakże w inne miejsce niż oblegane Centrum. Mam swoje małe sklepowe kryjówki, gdzie ulubione sklepy nie rzucają się nadto w oczy, stąd nigdy nie ma obaw, że nie znajdę swojego rozmiaru.

Dzisiaj za to przychodzę do Was z recenzją kosmetyku, który otrzymałam jakiś czas temu od firmy JP Cosmetics w ramach współpracy. Mowa o płynie do demakijażu od Biodermy. Muszę przyznać, że wiele dobrego nasłuchałam się o samej marce, więc z przyjemnością i wielkimi oczekiwaniami przystąpiłam do testów, ale od początku.

Otrzymałam wersję testową płynu, czyli 100 ml zamknięte w pękatej buteleczce, która jest idealną opcją na wyjazd, gdyż jest bardzo poręczna.



To co mnie urzekło w samym opakowaniu to "wylot" płynu, który jest tak skonstruowany, że przy pochyleniu buteleczki nie wylewa nam się od razu pół płynu, tylko spokojnie kapie sobie kroplami, a przy dociśnięciu wacika wydobywa się jego większa ilość, niemniej nie ma mowy o jakimkolwiek rozlaniu, co jest na duży plus!



Co mówi nam producent (zaczerpnięte ze strony JP Cosmetics):

"Właściwości:
• Innowacja BIODERMY, płyn micelarny Sébium H2O delikatnie oczyszcza skórę bez wysuszania, zmiękczając zanieczyszczenia i wiążąc nadmiar sebum
• Wzbogacony o oczyszczające składniki aktywne, płyn micelarny Sebium H2O, głęboko oczyszcza naskórek i reguluje wydzielanie sebum, a opatentowany kompleks Fluidactiv® normalizuje jakość sebum
• Płyn micelarny Bioderma Sebium H2O jest doskonale tolerowany przez skórę twarzy i wokół oczu
• Płyn micelarny Sébium H2O nie zatyka porów

Sposób użycia płynu BIODERMA SEBIUM H2O:
Płyn micelarny Sébium H2O to niezwykle łagodny płyn oczyszczający
• Nasącz wacik płynem micelarnym Sebium H2O i oczyść skórę twarzy- powtarzaj te czynności do chwili, kiedy wacik będzie czysty
• Płyn micelarny Sébium H2O nie wymaga spłukiwania, ale niezbędne jest osuszenie skóry, więc delikatnie osusz skórę, przykładając do twarzy czysty ręcznik bawełniany
• Płyn micelarny Sébium H2O można stosować codziennie, rano i wieczorem".


Moja ocena 0-10 to 6

Na plus jest przede wszystkim zapach, który jest przyjemny, moim zdaniem pachnie piwoniami i jest mocno zbliżony do zapachu płynu micelarnego Corine de Farme, o którym była mowa TU. Płyn w żaden sposób nie podrażnia twarzy, ani oczu, nie uczula, nie powoduje ściągnięcia, czy przesuszenia. Niestety z demakijażem, który jest jego głównym zadaniem, radzi sobie średnio. Podkłady mineralne, czy płynne, które mają średnią żywotność na twarzy zmywa bez zastrzeżeń, ale już np z Revlonem ColorStay sobie w ogóle nie radzi :( Podobnie jest z eyelinerami, o zmyciu żelowych np od Essence można w ogóle zapomnieć. Mascary niewodoodporne zmywa przyzwoicie, ale podejrzewam, że z wodoodpornymi, których nie używam, może sobie nie dać rady. Sprawdza się jednak jako tonik i tutaj kolejny plusik wędruje w jego stronę. Nie wymaga zmywania, a skóra po jego zastosowaniu jest przyjemnie odświeżona i oczyszczona.

Podsumowując - dobry produkt dla kobiet robiących zazwyczaj delikatny makijaż i nieużywających kosmetyków wodoodpornych. W takich przypadkach sprawdzi się doskonale! Czy kupię ponownie? Raczej nie, ponieważ ciągle poszukuję w tej dziedzinie ideału, którego dotychczas nie znalazłam.

Pełnowymiarowy produkt dostaniecie w sklepiku JP Cosmetics KLIK za 26.50 zł

Miłego dnia! :)

Ps. Współpraca z firmą JP Cosmetics, która przesłała mi produkty do testów w żaden sposób nie wpływa na moją subiektywną opinię wyrażoną w poście. Zawarłam tu jedynie swoje przemyślenia, Wasze zdanie może oczywiście być odmienne.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Cudo za 1 zł!!!

Cześć Dziewczyny! Wigilia jeszcze przed nami, ale w powietrzu już czuć unoszącą się rodzinną atmosferę. Za niedługo przyjdzie do nas Siostra z Rodzinką i wspólnie zasiądziemy do wieczerzy łamiąc się opłatkiem. Czekając na tą chwilę, dosłownie muszę w tzw międzyczasie pokazać Wam manicure, który już wczoraj zrobiłam z myślą o dzisiejszej okazji. Chciałam mieć na paznokciach coś subtelnego, ale efektownego, nie rzucającego się w oczy, ale i nie nudnego. Z pomocą przyszedł mi cudowny (podkreślam - CUDOWNY!!!) lakier kompletnie mi nie znanej firmy "Max", który zakupiłam w sklepie "wszystko po 4 zł i mniej!" za - uwaga - cała złotówkę!!! Szukałam drugiego podobnego, ale niestety ten był ostatni ;((( Moim zdaniem to jeden z najlepszych brokatowych lakierów, z jakimi dotychczas miałam do czynienia.





Na zdjęciu widzicie 2 warstwy samego lakieru, plus top "Gel Nails" od Essence. W bezbarwnym Maxiu zatopiono bardzo wiele drobniutkich, błyszczących drobinek, które pięknie rozświetlają nam paznokcie, lub też mogą służyć do rozświetlenia lakieru bazowego, o ile takowy nałożymy. Ile samoistnie nałożony Maxio schnie, niestety nie mam pojęcia, bo używałam go tylko kładąc nań top Essence.

W dziennym świetle drobinki wyglądają, jakby były wyłącznie srebrne, ale jest to złudne wrażenie, bo w świetle sztucznym wyraźnie widać w nich również tony złote, różowe i niebieskie, które jednak są słabo rzucające się w oczy, gdyż najbardziej dominujące jest tu zdecydowanie srebro.

Prawda, że piękny? :D Ja wracam do ostatnich już przygotowań do kolacji. Wspaniałego wieczoru Wam życzę Kochane i ogrooooomu prezentów :*

piątek, 21 grudnia 2012

Życzenia + niespodziewana paczuszka

Kochane moje! Wspominałam, że raczej przed Świętami będę ciężko dostępna na blogu, niemniej wpadłam tu w ferworze wielkich przygotowań, dosłownie na chwilę, aby złożyć Wam - moim czytelniczkom, jak najlepsze życzenia.

Życzę Wam moje Drogie, aby ten czas oczekiwania przepełniony był radością, spokojem i wewnętrzną harmonią, aby był wolny od smutków i wszelkich trosk. Abyście w zdrowiu i szczęściu mogły w Nowym Roku spełniać swoje marzenia (nawet te mało realne) i odnosić sukcesy. Oczywiście z blogowej strony życzę Wam również jak największej ilości obserwatorów i wieeeeelu intratnych współprac ;) NAJLEPSZEGO!!! :* :* :*

zdjęcie zaczerpnięte ze strony: http://www.tapetytelefon.pl/491/rudolf-czerwononosy/


A na koniec świąteczna przesyłka - niespodziewajka od Annabelle Minerals. Firma na prawdę mile mnie zaskoczyła przesyłając życzenia i mały gift (róże - Nude, Sunrise i Honey). Szacunek! :)



Pozdrawiam i ściskam Was bardzo mocno :* Do usłyszenia po Świętach (może jeszcze w trakcie) ;)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Znikam... ale na krótko :)

Hej! Siadłam dosłownie na moment do kompa, ponieważ przed Świętami człowiek na nic nie ma czasu, już nie wspominając nawet o prowadzeniu bloga. Dlatego też nie będzie mnie tu kilka dni, nie wiem jeszcze dokładnie ile, ale najbliższe 4-5 dniówek mam wypełnionych aż po samą noc (praca, przygotowania do świąt, pakowanie prezentów itp), tak że z czasem będzie u mnie krucho. Na tyle, ile się da, postaram się jednak wchodzić do Was i komentować na bieżąco notki.

Pozdrawiam Was i do usłyszenia niebawem :) Może ktoś tu za mną odrobinę zatęskni? :D

sobota, 15 grudnia 2012

BingoSpa: Mandarynkowa kąpiel do skórek i paznokci

Cześć Dziewczyny! Dzisiaj opowiem Wam co nie co o produkcie, jaki otrzymałam od BingoSpa. Przyznam, że mandarynkowej kąpieli byłam bardzo ciekawa z uwagi na to, jak sprawdzi się na moich twardych, dość opornych skórkach. Producent zaleca używanie kąpieli w celu zmiękczenia skórek przed przystąpieniem do manicure.

Mandarynkową kąpiel otrzymujemy w 300 gramowym, plastikowym słoiczku, z plastikową membraną w środku do ściągania, a następnie przykrywania proszku, aby nam się nie wysypał.



Wstępna postać kąpieli mandarynkowej to właśnie proszek, który kolejno trzeba rozrobić z wodą, aby powstał roztwór w którym przez 5 minut należy moczyć opuszki palców. Zapach jest piękny, bardzo przypomina prawdziwy zapach mandarynek i tak właśnie powinien pachnieć każdy kosmetyk, który ma przypominać aromat tego owocu.



Stosowanie i skład:



Moja ocena 0-10 to 7

Stosowanie tego preparatu to sama przyjemność. Zapach mandarynek jest relaksujący, a moczenie paluszków daje poczucie, że robię coś dobrego dla moich pazurków. Skórki są łatwiejsze w usunięciu, aczkolwiek w moim wypadku wygląda to tak, że palce muszę trzymać w kąpieli nieco dłużej, niż zaleca producent ponieważ, jak wspomniałam wyżej - skórki mam oporne i bez walki nie chcą się poddać :). Niestety poza przyjemnością stosowania, ładnym zapachem i faktycznym zmiękczaniem skórek, nie zauważyłam, żeby preparat wzmacniał paznokcie, czy w inny istotny sposób wpływał na ich kondycję. Zdrowy wygląd i wspaniały połysk o którym zapewnia producent w moim wypadku nie ma zastosowania, bo zarówno przed, jak i po kąpielach moje paznokcie wyglądają tak samo. Mimo to polecam Wam ten produkt, gdyż jest ciekawym, kosmetycznym gadżetem, a przy tym jeśli ktoś ma problem ze skórkami, może faktycznie pomóc w ich ujarzmieniu.

Cena jest przyjemna, bo 300 gr proszku kosztuje 14 zł, do dostania oczywiście na stronie sklepiku BingoSpa.

Ps. Współpraca z marką BingoSpa, która przesłała mi produkty do testów w żaden sposób nie wpływa na moją subiektywną opinię wyrażoną w poście. Zawarłam tu jedynie swoje przemyślenia, Wasze zdanie może oczywiście być odmienne.

wtorek, 11 grudnia 2012

Bingo Spa: Maska do twarzy ze 100% olejem winogronowym

Hej Laleczki! Tak mi się dzisiaj dobrze po pracy odpoczywało, że najchętniej poleżałabym sobie w łóżeczku aż do jutra, jednak zmobilizowałam się i postanowiłam Wam coś naskrobać :)

Co do produktu, który Wam dzisiaj przedstawię, to przyznam, że od dłuższego czasu starałam się wyrobić o nim jakąkolwiek opinię, jednak chyba pierwszy raz od czasu prowadzenia tego bloga, będzie ona kompletnie nijaka.

Przyznam, że spodziewałam się tu cudów i to dosłownie. Przekonywała mnie obietnica, że w produkcie tym znajduje się 5% stu procentowego oleju winogronowego, co ma zapewnić same wspaniałości naszej cerze. Niestety jednak,  jak to się mówi - rzeczywistość zaskrzeczała...

Maskę otrzymałam od marki BingoSpa w przyjemnym dla oka, plastikowym słoiczku, w którym znajduje się 120g produktu. Szata graficzna jest prosta i przyjemna dla oka, sprawia wrażenie "czystości".



Konsystencją maska przypomina tężejącą dopiero co galaretkę :). Przyjemnie używa się tego produktu, który ładnie pachnie naturalnymi winogronami, aczkolwiek niektórym zapach ten może przeszkadzać. Nakładanie jest wygodne, gdyż kosmetyk dobrze się rozprowadza, nie spływa nam z twarzy i nie migruje np. kiedy jesteśmy w pozycji stojącej. Maski starałam się używać 2 razy w tygodniu w miarę regularnie, chociaż nie powiem - zdarzały się odstępstwa.


Co mówi producent (zaczerpnięte ze strony BingoSpa):

"Maska do twarzy BingoSpa zawiera 5% czystego oleju winogronowego oraz ujędrniający kompleks algowy.
Olej winogronowy BingoSpa zawiera ok. 85% niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), a szczególnie należący do esencjonalnych kwasów tłuszczowych (EFA) kwas linolowy (72%) oraz frakcję niezmydlalną w postaci tokoferoli, fitosteroli i fosfolipidów, które tworzą strukturę błony komórkowej, regulując jej płynność i aktywność enzymów.
Kwas linolowy odgrywa istotną rolę w procesach metabolicznych skóry, zaś frakcja niezmydlająca się w postaci fitosteroli wzmacnia lipidową barierę naskórka - chroni skórę przed wieloma szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi: wiatrem, chłodem, promieniowaniem słonecznym i detergentami.
Ujędrniający kompleks algowy poprawia nawilżenie i elastyczność skóry oraz wspomaga jej regenerację.
Maska BingoSpa ze 100% olejem winogronowym polecana jest do pielęgnacji cery tłustej, mieszanej i zanieczyszczonej."


Moja ocena 0-10 to 5

Nie jestem ani na tak, ani na nie. Ot, przyjemny kosmetyk, który na pewno może uprzyjemnić nam "domowe SPA" i sprawić, że nasza cera się do nas uśmiechnie, jednak nie będzie to uśmiech euforyczny, tylko raczej na zasadzie lekkiego uniesienia kącików w górę :). Maska ani nie poprawiła stanu mojej cery, ani jej nie zaszkodziła. Podczas nakładania jedynie przyjemnie chłodziła skórę, co zapewniało wspaniałe uczucie odświeżenia. Jak wspomniałam, pomimo w miarę regularnego stosowania, nie zauważyłam żadnych efektów, przez co nie mogę wystawić oceny innej niż 5, czyli jest to zwykły średniak, żadnej rewelacji, której się spodziewałam.

Maskę dostaniecie w sklepie Bingo Spa za 12 zł, czyli cena jest jak najbardziej na plus.
  
Ps. Współpraca z marką BingoSpa, która przesłała mi produkty do testów w żaden sposób nie wpływa na moją subiektywną opinię wyrażoną w poście. Zawarłam tu jedynie swoje przemyślenia, Wasze zdanie może oczywiście być odmienne.

niedziela, 9 grudnia 2012

Biedronkowe emu

Możecie się śmiać - wiem, że kobieta zmienną jest, a w moim wypadku ta zmienność jest już całkiem rzeczą naturalną ;) Wiele razy zapewne mogłyście wyczytać moje opinie pod postami naszych koleżanek - blogerek, prezentujących swoje buty emu, że "na pewno muszą być ciepłe, ale mnie się kompletnie nie podobają i nie kupiłabym ich", lub coś w tym stylu. Generalnie gust mi się nie zmienił, nadal uważam, że te buciory są wyjątkowo niekształtne, takie "człapy" i ogólnie bleee, ale jak wczoraj odwiedziłam Biedronkę i zobaczyłam, że za cenę 15 zł mogę mieć wygodne (przymierzyłam z ciekawości, żeby sprawdzić jak się czuje w nich moja stopa), a przede wszystkim ciepłe buty to przepadłam i cóż... taaaaak... ja też skusiłam się na swoją parę emu...

Fotka bez lampy:



Tutaj już z lampą błyskową:



Moim dziewczynom emu chyba się spodobały - Miśka oglądała kolor...



... a Kajcia sprawdzała jakość kożuszka w środku :)



Nadal uważam, że są to wyjątkowo niekobiece buty, zwyczajnie brzydkie, ale w sumie najważniejszym jest, by stopy w nich nie marzły. Jako, że jestem z natury posiadaczką wiecznie zimnych rąk i stóp, ogrzanie ich i później utrzymanie tego ciepła, jest dla mnie priorytetem podczas mrozów, które mamy aktualnie za oknem. Hmm... może nawet z czasem pokocham te buty i jeszcze się do nich przekonam? Czas pokaże :)

sobota, 8 grudnia 2012

Makijaż oczu dla osób z opadającymi powiekami

Cześć Dziewczyny! Dzisiaj chciałam Wam pokazać swój sposób na makijaż oczu, który myślę idealnie sprawdzi się w przypadku osób, które tak jak i ja borykają się z problemem opadających powiek.

Osobiście długo zastanawiałam się nad tym jak zrobić, żeby moje makijaże (i trud w nie włożony ;)) były najzwyczajniej w świecie widoczne dla otoczenia. Wiadomo, że kiedy górna powieka jest niemal całkiem zasłonięta, bo przykrywa ją fałdka skórna, każdy, choćby najpiękniejszy make up może pozostać niezauważony, a oko nienależycie wyeksponowane.

Postanowiłam, że najpierw spróbuję mocniej wyciągać cienie pod łuk brwiowy, początkowo nie kombinując z ciemnymi kolorami, aby efekt nie wyszedł zbyt przerysowany.

Moja pierwsza próba skończyła się tak:




Chyba nie poszło mi tragicznie, ale jeszcze nie tak, jak powinno być. Cienie, pomimo że w delikatnych barwach wyciągnęłam za mocno do góry, przez co oko nie zyskało pożądanego przeze mnie kształtu, czyli migdału, a zbliżyło się bardziej do kuli. Ponad to odległość między linią, gdzie kończy się cień, a brwią była zdecydowanie za mała:


Nauczona nowym doświadczeniem, podjęłam próbę raz jeszcze, tym razem z odcieniami szarości i granatu, czyli czegoś ciut mocniejszego. Na moje szczęście efekt ostateczny mnie zadowolił, a oko uzyskało upragniony kształt:




Odległość między linią, gdzie kończy się cień, a zaczyna brew znacznie się wydłużyła, co umożliwiło mi dodatkowo zastosowanie rozświetlacza, dzięki czemu cały makijaż, pomimo użycia ciemniejszych barw, zyskał na lekkości:


Zbierając moje przemyślenia w jedno i podsumowując, myślę, że najważniejszym jest to, aby pamiętać, iż przy opadających powiekach mimo wszystko nie należy wyciągać cieni za nadto w górę, ponieważ można uzyskać efekt, jak z pierwszego zdjęcia. Lepiej skupić się na tym, aby idąc przez środek powieki, delikatniej najechać cieniem na fałdkę skórną, a za to mocniej wyciągnąć przy zewnętrznym kąciku, co umożliwi nadaniu naszemu oku kształtu migdałka.

Mam nadzieję, że choć troszkę Wam pomogłam tym postem i moje dość skomplikowane tłumaczenie jest dla Was zrozumiałe.

Ponad to po raz kolejny serdecznie zapraszam Was na MOJE NOWOROCZNE ROZDANIE. Nie wiem, dlaczego dotąd zgłosiła się tylko jedna osoba, ale najwidoczniej ma szczęście, bo jak tak dalej pójdzie to wygra walkowerem :). Bierzcie się Dziewczyny do roboty! Pozdrawiam Was w ten mocno mroźny dzień :*

wtorek, 4 grudnia 2012

Zapytanko o rozdanko :)

Hej Dziewczyny! Jako, że już dawno nie było na moim blogu rozdania, chciałam coś dla Was zorganizować, jednak w związku z tym mam pytanie. Czy nie przeszkadzało by Wam gdyby nagrodami były również kosmetyki użyte co najwyżej 2-3 razy np do swatchy? Pytam, bo wiem że nie każdy odważy się używać rzeczy już przez kogoś otwartych, pomimo że są świeże i nowe, dlatego też chciałam poznać Wasze zdanie. Będę bardzo wdzięczna za wszelkie komentarze pod postem i sugestie. Buziaki :***

sobota, 1 grudnia 2012

Mineralny podkład pudrowy od Marizy - odcień naturalny

Hello! Ale dzisiaj mam senny dzień, normalnie jakiś koszmar, tylko bym spała i spała. Przyznam, że nawet nie specjalnie mi się chce pisać tą notkę, ale nie ma zmiłuj ;) Wiem, że czytelniczki czekają na moje wypociny, zatem do dzieła! :D

Dzisiaj chciałam Wam pokazać podkład, który otrzymałam od firmy Mariza w ramach współpracy. Wybrałam sobie odcień naturalny, moim zdaniem najlepiej pasujący do mojej aktualnej karnacji, która już całkowicie nie pozostawiła na sobie oznak lata.

Wybaczcie to nieestetyczne odbicie w opakowaniu (wyszło, że fotki strzelam zazwyczaj na parapecie hehe) ;)




 
Co o produkcie mówi producent (zaczerpnięte ze strony wizaz.pl):

"Oparty tylko na składnikach mineralnych jest świetną alternatywą dla kobiet nietolerujących płynnych podkładów. Podkład idealnie stapia się ze skórą tuszując wszelkie jej niedoskonałości. Pozwala cerze swobodnie oddychać, łagodzi podrażnienia i uspokaja. Brak składników tłuszczowych nie prowadzi do zapychania porów, co pozwala na bezpieczne stosowanie produktu nawet u osób z trądzikiem. Aplikując podkład za pomocą pędzla wykonanego z naturalnego, ściętego włosia odkryjesz wszystkie zalety Mineralnego Podkładu Pudrowego. Rozprowadzaj podkład okrężnymi ruchami aż do osiągnięcia odpowiedniego pokrycia skóry.
Puder zawiera hipoalergiczną kompozycję zapachową o zapachu białej herbaty." 


Podkład ten pięknie rozprowadza się po twarzy, nie tworząc smug, jednak niestety mocno pyli (jak prawie każdy minerałek). Odcień jest idealnie dopasowany do mojej cery i jej kolorytu oraz świetnie się stapia nie tworząc różnicy między twarzą, a szyją czego szczerze nienawidzę. Krycie jest od średniego po mocne, w zależności ile warstw nałożymy, jednak przy większej ilości trzeba uważać, bo łatwo jest uzyskać efekt maski. Zapach podkładu jest dyskusyjny, jak dla mnie nieprzyjemny, "babciny" i mocno pudrowy, ale może niektórym się podobać, bo jak wiadomo są gusta i guściki, na szczęście jest niewyczuwalny po nałożeniu. Podkład ten dość długo utrzymuje się na twarzy (ok 6 godzin bez poprawek), jednak również szybko się ściera w przypadku, gdy często dotykamy naszej buźki, ale na szczęście nie tworzy przy tym nieestetycznych plam.

Dla porównania - bez podkładu...



... i z podkładem Marizy



Moja ocena 0-10 to 8

Poza Annabelle Minerals, jest to jeden z lepszych i fajniejszych podkładów mineralnych jakie miałam okazję stosować. Jak prawie każdy minerał trochę się ściera, co potrafi irytować, jednak i tak jego zalety przeważają nad wadami. Nie zapycha, nie przesusza, przykrywa rozszerzone pory i ładnie maskuje niedoskonałości, a także jest tani (ok 25 zł), więc czego chcieć więcej? Mnie jednak z tego wszystkiego najmocniej rozczarowało opakowanie. Przez to, że nie jest odkręcane, tylko zdejmowane do góry, bałabym się zabrać ten podkład w podróż, z obawy o jego rozsypanie się w bagażu i przy tym pobrudzenie rzeczy, lub w najlepszym wypadku tylko torby. Niestety nie lubię takiego ryzyka, dlatego podkład ten stosuję wyłącznie w domu, lub przed jakimś wyjściem, w każdym razie nigdzie go nie transportuję.

A Wy znacie podkłady Marizy? Co o nich myślicie? Jakie kosmetyki tej marki możecie mi jeszcze polecić? Buziaczki :*



Zapraszam Was standardowo również na funpage Marizy >>> TUTAJ <<<

Ps. Współpraca z firmą Mariza, która przesłała mi produkty do testów w żaden sposób nie wpływa na moją subiektywną opinię wyrażoną w poście. Zawarłam tu jedynie swoje przemyślenia, Wasze zdanie może oczywiście być odmienne.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...