Hej! Dzisiaj długo wyczekiwana recenzja płynu Garnier, który ostatnio zdobywa wiele pochwał na blogach. U mnie jednak będzie troszkę mniej kolorowo, co bynajmniej nie od razu znaczy, że się z nim całkowicie nie polubiłam. A dlaczego? Zapraszam do lektury.
Jak zawsze zacznę od opakowania i konsystencji, które jakie są, każdy widzi, plastikowa butelka o pojemności 400 ml, zawierająca przezroczysty, płyn który ma wystarczyć na 200 zastosowań. Po dotychczasowym stanie zużycia jestem zgodna co do tego, że jest on bardzo wydajny. Wygodny dozownik aplikuje odpowiednią ilość płynu, przez co żadna kropla się nie marnuje.
Płyn ten przeznaczony jest do demakijażu zarówno twarzy, oczu, jak i ust, co miło mnie zaskoczyło, bo chociaż i tak później zawsze dodatkowo myję twarz żelem, to kiedy po umyciu zobaczę, że jakieś resztki zostały mi pod oczami, niekoniecznie lubię czuć przymus, by ponownie chlustać się wodą (taka konieczność jest np. w przypadku zielonej Biodermy Sebium, którą koniecznie należy zmywać właśnie z okolic oczu). Na opakowaniu pisze, że płyn jest bezzapachowy, jednak ja wyraźnie wyczuwam w nim delikatną nutę świeżej cytryny/limonki.
Tak producent piszę o swoim produkcie:
Pewnie ciekawe jesteście, jak micel spisał się u mnie. Niestety średnio. Piszę niestety, ponieważ przyznam, że po genialnym micelku od L'Oreal, miałam nadzieję, że płyn do demakijażu Garnier sprawdzi się równie świetnie, a tu spotkało mnie jednak niezbyt miłe zaskoczenie.
Jestem posiadaczką tłustych powiek, na których nie wszystkie cienie nawet z bazą trzymają się w nienaruszonym stanie. Kiedy zdarzyło się, że pod koniec dnia dany cień zrolował mi się na powiece, ten micel zamiast dokładnie go usunąć, niestety tylko rozmazał, przez co konieczne było mocniejsze i dłuższe tarcie, które w następstwie mocno podrażniło mi skórę pod oczami, przez co aktualnie każdy nałożony korektor wygląda, jak słabo rozwałkowane ciasto ;/. Nie do końca też radzi sobie z podkładami, ponieważ nie wszystkie zostają dokładnie usunięte (o zmyciu Revlon ColorStay można pomarzyć), tylko zawsze część zostaje rozmazana tworząc nieestetycznie placki ;/. Świetnie natomiast zmywa eyeliner, mascarę (chociaż przy mascarze też jest nieco dłuższa zabawa, ale jednak wszystko ładnie schodzi) i cień/żel z brwi, jednak mimo wszystko czuję spory niedosyt, ponieważ od płynu micelarnego przeznaczonego do kompleksowego oczyszczania oczekuję znacznie więcej. Jestem bardzo zdziwiona tak dobrymi opiniami na jego temat, bo chwilami mam wrażenie, jakbym czytała o zupełnie innym kosmetyku. U mnie w każdym razie nie do końca się sprawdził, a podrażnienia po tarciu sprawiły, że całkowicie eliminuję go jako produkt, którego celem jest pielęgnacja cery wrażliwej, skoro na mojej niewrażliwej na żadną chemię twarzy, wywołał brzydkie zaczerwienienia pod oczami. Osobiście go nie kupię i z podkulonym ogonem wrócę do L'Oreal, ale Wam polecam zapoznanie się z tym produktem, ponieważ większość opinii, które o nim czytałam świadczą, że chyba jestem jakimś wyjątkiem, któremu nie podpasował :P. Dostać go możecie w niemal każdej drogerii w tym kraju za cenę ok 15 zł. :)
Miałyście go? Też macie mieszane uczucia, czy podbił Wasze serducha? Jestem bardzo ciekawa, miłego wieczoru :*