Cześć! Jestem! Obiecałam Wam relację z mojej samotnej wyprawy do stolicy, która obfitowała w ogrom atrakcji i przygód, zatem zaczynamy! W stolicy spędziłam 4 dni, przyjechałam w czwartek 19-go czerwca i byłam do niedzieli 22-go. Planowałam zwiedzić jak najwięcej i zarazem jak najdokładniej, gdyż była to moja pierwsza podróż do tegoż miasta.
Na miejscu powitało mnie słoneczko i piękna, ciepła pogoda. Jako, że zatrzymałam się na Pradze, u mojej starszej wiekowo cioci (80 lat), mogłam zaczerpnąć informacji "u źródła" co warto zwiedzić najpierw. Ciocia poleciła mi zacząć od Parku Skaryszewskiego, znajdującego się dosłownie po przeciwnej stronie ulicy. Park ten zachwycił mnie przede wszystkim swoją bujną zielenią, przepięknym zagospodarowaniem terenu i słodkimi, oswojonymi wiewióreczkami, które z chęcią upominały się o orzeszki. Z resztą zdjęcia mówią same za siebie.
Główna aleja...
...przepiękne widoki...
...oraz mali mieszkańcy parku:
Następnego dnia wczesnym rankiem udałam się na rynek w Śródmieściu. Moim głównym punktem wyjścia stał się Pałac Kultury.
Stamtąd ruszyłam do słynnej galerii Złote Tarasy znajdującej się nieopodal. Powiem Wam, że nie zachwyciła mnie szczególnie. Mając Silesię parę km od domu przyznaję, że u nas wybór sklepów jest większy, gdyż w ZT w zasadzie wszystkie marki się powtarzały, nie odkryłam żadnej, w której mogłabym dokonać zakupów i nie znalazłam np. Glittera w którym zamierzałam zaopatrzyć się w torebkę, a w MACu nie było jak na złość szminki którą sobie wybrałam :(.
Następnym przystankiem były Łazienki Królewskie i słynny Pałac Na Wodzie, który akurat do dnia w którym się wybrałam, był nieczynny z uwagi na renowację, jednak mimo to widoki i architektura ponownie zachwyciły:
Biały Dom, czyli Belweder. W momencie robienia tej fotki akurat zaczęło padać, jednak chwilę później niebo się rozpogodziło i mogłam ruszyć dalej.
Będąc przy Łazienkach, zahaczyłam o Zamek Ujazdowski, w którym znajduje się Centrum Sztuki Nowoczesnej, jednak nie wchodziłam do środka, gdyż uznałam, że oglądanie obrazów itp. to nuda (ach, ja ignorantka!), a przecież jeszcze tyle atrakcji na mnie czekało :D.
Później ruszyłam przed siebie i... się zgubiłam :P. Wychodząc z Łazienek, kompletnie nie wiedziałam gdzie się znajduję (ponoć jest aż 6 wyjść z parku) i wyobraźcie sobie moje zdziwienie, gdy nagle przez absolutny przypadek idąc ulicą patrzę, a po mojej prawej, ni z tego, ni z owego wyłania się Sejm. Olśnienie - jestem na Wiejskiej! :D
Zerk na mapę, bieg do autobusu i z Wiejskiej ruszyłam prosto na Stare Miasto, które zauroczyło mnie maksymalnie. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Warszawie, którego nie można ominąć będąc w tym mieście. Jadłam tam dwie najdroższe pizze w moim życiu i nie pytajcie ile kosztowały, bo zdarli ze mnie ostro, ale i tak było fajnie :D.
Zamek Królewski z tarasu widokowego na który wdarłam się za free ;). Z drugiej strony było widać również Stadion Narodowy, nieopodal którego mieszkałam.
Pałac Prezydencki:
Oczywiście, jako fanka zwiedzania wszelkich zamków, musiałam wejść do środka Królewskiego, który wywarł na mnie ogromne wrażenie swoim przepychem i elegancją.
Sala balowa:
Sala rycerska:
Sala w której uchwalono Konstytucję 3 Maja, wraz z oryginalnym, odrestaurowanym rękopisem znajdującym się w gablocie po lewej stronie fotki, a po prawej od tronu króla:
Drugi dzień pobytu zakończyłam wycieczką po zamku i drogą powrotną, ponownie przez Śródmieście, po drodze mijając:
Grób nieznanego żołnierza...
... i słynną palmę na przystanku Foksal :).
Trzeci dzień mojego pobytu obejmował wizytę w Centrum Nauki Kopernik i Muzeum Powstania Warszawskiego. Tak, jak Kopernik okazał się być mega nudny (fajna atrakcja dla dzieci, ale mnie nic nie zaciekawiło na dłuższą metę), tak Muzeum wywarło na mnie spore wrażenie.
Wejście do Kopernika:
Most Świętokrzyski, znajdujący się tuż obok owego Centrum Nauki (kto oglądał "Nigdy w Życiu", ten zapewne kojarzy, że to na nim Judycie zabrakło benzyny w samochodzie, gdy jechała do Adama ;)).
A tu już w środku Muzeum Powstania Warszawskiego. Trzeba przyznać, że zachowane dokumenty, fragmenty filmów, rozmów telefonicznych, zdjęcia i fotoplastykon dawały niesamowity efekt!
Bardzo podobała mi się możliwość przejścia tunelem, jakimi chodzili powstańcy (było tam bardzo ciemno, zdjęcie robione z użyciem lampy błyskowej):
Swoją podróż po Warszawie zakończyłam ponowną wizytą w Parku Skaryszewskim i pożegnaniem z wiewiórkami, które nie chciały mnie puścić do domu! :D
Czwarty dzień obejmował tylko i wyłącznie przejazd do Katowic.
Podsumowując: Stolica przywitała mnie cudowną pogodą i bardzo uprzejmymi, życzliwymi mieszkańcami. To co mnie niezwykle miło zaskoczyło, a czego poniekąd się spodziewałam, to widoczna wszędzie wielonarodowościowość. Zdarzyło mi się zamienić kilka słów z Amerykanami oraz jako, że w miarę znam rosyjski, również z Ukraińcami oraz Rosjanami. Wszyscy byli uśmiechnięci i chętni do rozmowy. Nikt na nikogo nie gapił się z byka i dało się wyczuć panującą na ulicach, szeroką tolerancję, bez względu na ubiór, pochodzenie, czy kolor skóry. Gdy miałam problem z kupieniem biletu na metro, a konkretnie wyborem odpowiedniej strefy (taaaa, brunetka w wielkim mieście ;))), jeden z Warszawiaków bardzo chętnie mi pomógł oraz zaproponował kawę na którą jednak się nie skusiłam ;). Bilety autobusowe, tramwajowe i na metro nie były specjalnie drogie. Zdecydowanie drożej wychodzą w Katowicach. Drogo jest natomiast w restauracjach blisko popularnych obiektów, tam już trzeba mieć solidne kilkanaście zł, by zjeść coś sensownego.
Przez 3 dni udało mi się zwiedzić chyba najważniejsze obiekty stolicy, poza tymi które widać na fotkach miałam przyjemność obejrzeć również Teatr Narodowy wraz z Operą Narodową, Stadion Narodowy, słynną restaurację Michela Morana, przeróżne pomniki - Piłsudskiego w Łazienkach, Mickiewicza, Poniatowskiego itd. także było tego sporo. Te zdjęcia które widzicie powyżej to zaledwie ułamek całości, gdyż łącznie mam ich ponad 140. Bardzo żałuję, że nie udało mi się pójść na spektakl Druga Kobieta do Teatru Rozmaitości, ale z tego co się dowiedziałam, ponoć wszystkie bilety zostały wysprzedane na miesiąc przed, więc żal nie był zbytnio duży, gdyż mój wyjazd był totalnie spontaniczny, w zasadzie z dnia na dzień. To co chciałabym jeszcze zobaczyć, a tym razem mi się nie udało to Pałac w Wilanowie, ZOO, Galeria Mokotów oraz siedziba Dzień Dobry TVN, jednak wszystko przede mną. Na dzień dzisiejszy wiem, że niebawem tam wrócę, gdyż miasto to jest doprawdy magiczne, zatem
WARSZAWO, SEE YOU SOON!