Hej Słonka moje! Dzisiaj na szybciutko :) Tak, jak podejrzewałam, mój weekend mimo, iż 3-dniowy okazał się być wyjątkowo intensywny, więc pomijając fakt, że teoretycznie miałam wolne, znowu zasuwałam niczym chomik w kołowrotku, ale i tak było suuuper, bo chociaż plan był mocno napięty, znalazłam też czas na przyjemności :).
Dzisiaj przychodzę do Was z haulem z ostatnich kilku dni. Oczywiście nie obyło się bez zakupu ciuchów i rzecz jasna paru kosmetyków, z których posiadania nie ukrywam, jestem bardzo zadowolona :D.
KOSMETYKI
Sama nie wiem co mi odbiło, ale ostatnio coraz częściej zaczynam stawiać na produkty marek selektywnych, tym samym sukcesywnie zmniejszając liczbę drogeryjnych (bynajmniej nie z racji tego, że uważam, że są gorsze, ale ot tak po prostu).
Będąc w Sephorze, nie mogłam oprzeć się przepięknej, malinowo-czerwonej pomadce Estee Lauder w odcieniu nr 304 Envious, która zachwyciła mnie sobą od pierwszego wejrzenia. Czyż nie jest przepiękna?! Niebawem napiszę o niej więcej w osobnym poście, ale już teraz zdradzę, że jest to zdecydowanie najtrwalsza pomadka z jaką miałam kiedykolwiek do czynienia :D.
Zapewne nieco się zdziwicie, ale zdecydowałam się także na zakup pełnowymiarowej wersji Aqua Brow marki Make Up Forever, bo chociaż do samego produktu nie byłam w 100% przekonana, o czym mogliście poczytać TUTAJ, to jednak dzięki kilku solidnym próbkom otrzymanym od koleżanki, tak bardzo przyzwyczaiłam się do podkreślania brwi za jego pomocą, że teraz nie wyobrażam sobie używać w tym celu innego kosmetyku. Postanowiłam zainwestować i nie żałuję, bo ten krem do brwi (jak go określa producent) jest piekielnie wydajny i z pewnością wystarczy mi na długi czas! Mój odcień to 40, czyli najciemniejszy z dostępnych ;).
Jako, że już dawno nie używałam typowego, koreańskiego BB, a liczebność moich bebików spadła z uwagi na fakt, że od wiosny używam ich niemal non stop, tym razem postanowiłam wypróbować propozycję marki Holika Holika, czyli Petit Cream BB w wersji Clearing. Niebawem również pojawi się recenzja owego produktu na blogu.
Na koniec kredka Catrice, która zachwyciła mnie swoim odcieniem. Głęboki kobalt, to jest kolor, który kocham!
UBRANIA
Tym razem prym wiodą buty. Tutaj zdecydowanie warto stawiać na jakość, a że moje wychodzone już Reeboki wypadało zmienić na lepszy model, stąd pokusiłam się na propozycję marki Nike decydując się na Air Max 90. Są cudowne!
Jak już przy Nike jesteśmy, ich skarpetki uwielbiam, bo są mega ciepłe, idealne na chłodne wieczory, więc jak dla mnie niezastąpione! :)
Drugie butki na jakie postawiłam, to już typowo jesienne, a nawet wczesnozimowe krótkie kozaki z grubym puchaczem w środku, co by nóżki nie zmarzły. Kto mnie zna, ten wie, że zmarzluch jestem okropny :P.
Kolejnym moim zakupem były ocieplane (a jak!) leginsy z printem norweskim. Renifery mnie urzekły, chociaż jak to określiła moja siostra - "te gacie wyglądają jak śpiochy" :D Ale mnie się kurcze podobają! ;))) I nie śmiejcie się! :P
Na koniec sweterek, ciepły, miękki, do połowy uda i w pozytywnym kolorze. Czego chcieć więcej :)
Uff, to by było na tyle :). Trochę poszalałam, ale przynajmniej uzupełniłam swoją kosmetyczkę i szafę o rzeczy, które mam nadzieję jakiś czas mi posłużą :).
Buziaki :*