niedziela, 22 stycznia 2017

Bielenda Rose Care cera wrażliwa - kojąca woda różana, olejek różany do mycia twarzy, nawilżający krem różany

Cześć! Ponad 2 miesiące temu otrzymałam od marki Bielenda 3 produkty do testów z najnowszej, różanej linii Rose Care, dedykowanej cerze wrażliwej. Osobiście jestem posiadaczką cery mieszanej, jednak mając na uwadze jak fantastycznie sprawdził się u mnie kojący płyn micelarny, postanowiłam podjąć wyzwanie i sprawdzić, czy te kosmetyki również będą trzymały tak wysoki poziom.

To, co od razu rzuciło mi się w oczy, to bardzo ładne, estetyczne opakowania. Minimalistyczne, różowe, nieprzesłodzone, jak dla mnie bomba! Ale róże mamy nie tylko na zewnątrz, ale także poniekąd w środku, gdyż cała seria delikatnie pachnie tymi kwiatami. Nie jest to co prawda zapach za którym specjalnie przepadam (chyba, że w połączeniu), ale w tym przypadku miło mnie zaskoczył swoją naturalnością, sprawiając, że ilekroć używałam któregoś z produktów, miałam wrażenie, że wącham świeżą różę prosto z krzaczka.



Kosmetykiem, którego byłam najbardziej ciekawa jest kojąca woda różana 3w1




Preparat ten zgodnie z obietnicami producenta całkiem nieźle radzi sobie z demakijażem, aczkolwiek nie jest w stanie uporać się z dokładnym zmyciem makijażu oczu, przez co postanowiłam nadać mu funkcję "toniku", którego używam po uprzednim oczyszczeniu twarzy, umyciu jej żelem i dopiero następnie przetarciu wodą różaną. W tym celu sprawdza się wyśmienicie! Pozostałości makijażu są w pełni usunięte, a cera ukojona, miękka oraz przyjemna w dotyku. Woda w żaden sposób nie wywołała niekorzystnych reakcji na mojej skórze, a wręcz przeciwnie - dobrze przygotowywała ją do przyjęcia kremu. Generalnie jest to bardzo fajny produkt w niskiej cenie (ok. 12 zł za 200 ml), na pewno wart wypróbowania.

Skład:



______________________________________________________________________________________


Drugim kosmetykiem jest olejek różany do mycia twarzy. Rozwiązaniem, które bardzo lubię we wszystkich rodzajach produktów myjących jest niezacinająca się pompka, dozująca odpowiednią ilość potrzebną do dokładnego umycia buźki. Tutaj również to znajdziemy.



Opis producenta zaczerpnięty ze strony bielenda-sklep.pl:
"Preparat w formie lekkiego hydrofilnego olejku przeznaczonego do oczyszczania i mycia delikatnej i wrażliwej skóry twarzy. Produkt nie zawiera SLS i SLES.
Zawiera niezwykle efektywne połączenie łagodnych substancji myjących, szlachetnego olejku z owoców róży, nawilżającego kwasu hialuronowego oraz antyoksydacyjnego kompleksu witamin C+E o działaniu przeciwstarzeniowym i chroniącym przed negatywnym skutkiem zanieczyszczeń środowiskowych. Wyjątkowa lekka olejowa formuła zamieniająca się pod wpływem wody w delikatną piankę, skutecznie rozpuszcza wszelkie zanieczyszczenia podatne na działanie tłuszczu i wody:  zmywa makijaż,  upłynnia sebum,  oczyszcza skórę z zanieczyszczeń i odświeża ją.
Olejek daje efekt satynowej miękkości naskórka,  wygładzenia, nie obciąża skóry, nie ściąga naskórka, nie wysusza go i nie narusza jego naturalnej bariery ochronnej, dba o skórę i pielęgnuje ją."

Niestety, ale z tym kosmetykiem polubiłam się najmniej z całej trójki. Nie jestem fanką olejków w żadnej postaci, jednak aby pozbyć się uprzedzeń, postanowiłam dać mu szansę i łudzić się, że może tym razem będzie inaczej, ale niestety. Na mojej mieszanej cerze nie sprawdził się kompletnie. Po każdorazowym umyciu miałam wrażenie zbyt mocnego natłuszczenia cery, co powodowało mój duży dyskomfort, gdyż bardzo nie lubię takiego odczucia na mojej skórze. Olejek może jednak okazać się dobrym rozwiązaniem dla cery suchej lub bardzo suchej, gdyż po jego użyciu nie ma mowy o jakimkolwiek uczuciu przesuszenia, ściągnięcia, czy dodatkowym podrażnieniu. Dla mnie jednak efekt natłuszczenia na moim "mieszańcu" jest zbyt silny (do tego ta parafina na pierwszym miejscu, której moja skóra wręcz niecierpi), dlatego najpewniej powędruje do osoby, która będzie miała z niego większy pożytek. Jego cena to ok. 20 zł za 140 ml.

Skład:
Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Caprylic/Capric Triglyceride, Glycine Soja (Soybean) Oil, PEG-20 Glyceryl Triisotearate, Ethylhexyl Stearate, Rosa Canina (Fruit) Oil, Glycerin, Hydrolyzed Glycoaminoglycans, Hyaluronic Acid,Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Beta-Sitosterol, Squalane, Ascorbyl Palmitate, Lecithin, Propylene Glycol, Hydrogenated Vegetable Glycerides Citrate, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Limonene.


______________________________________________________________________________________


Trzecim i zarazem ostatnim produktem o którym chcę Wam dziś opowiedzieć jest nawilżający krem różany.




Konsystencja kremu jest bardzo lekka, żelowa, dzięki czemu bezproblemowo rozprowadza się i szybciutko wchłania w skórę. W momencie, kiedy moja cera była dość mocno przesuszona, po nałożeniu, dosłownie "piła" ten kosmetyk. Krem można stosować zarówno na dzień jak i na noc, z czego ja stosowałam go głównie na noc, gdyż na dzień preferuję zazwyczaj standardowe bazy pod makijaż.



Już po kilkukrotnym użyciu zaobserwowałam, że moja cera z dnia na dzień stawała się coraz ładniej nawilżona, a po przesuszeniu zaczęły zostawać tylko mgliste wspomnienia. Buzia wyraźnie stawała się bardziej miękka, wygładzona oraz przyjemniejsza w dotyku. Co ważne, na przestrzeni czasu, nie zauważyłam żadnego zapychania, czy tendencji do powstawania większej ilości niedoskonałości, pomimo obecności gliceryny na drugim miejscu w składzie, zatem krem ten w żaden sposób jej nie zaszkodził, dlatego myślę, że może okazać się odpowiedni dla osób borykających się z suchą i odwodnioną skórą, która wymaga nawilżenia, aczkolwiek tą glicerynę mimo wszystko radziłabym mieć na uwadze, bo w niektórych przypadkach może okazać się komedogenna. Jego cena to ok. 18 zł za 50 ml.

Skład:



______________________________________________________________________________________


Miałyście już może okazję używać któregoś produktu z serii różanej? Ja najbardziej byłam ciekawa wody i to z niej jestem jednocześnie najbardziej zadowolona, choć i krem sprawdził się całkiem ok, aczkolwiek mimo wszystko znam lepsze, więc raczej nie będzie hiciorem w mojej kosmetyczce.



Życzę Wam udanego, pogodnego tygodnia, buziaki :*

16 komentarzy:

  1. Ubóstwiam wodę różana Bielendy 😍

    OdpowiedzUsuń
  2. woda różana mnie interesuje, cała reszta nie
    kojący płyn uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, u mnie płyn stał się ulubieńcem, nie wiem kiedy i czy w ogóle znajdę lepszy w tej kategorii ;)

      Usuń
  3. Parafina w olejku do mycia jest rozczarowaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo :( Dlatego się u mnie nie sprawdził, bo moja skóra wyjątkowo mocno nie dogaduje się z parafiną :(

      Usuń
  4. Póki co skusiłam się jedynie na wodę różaną, która czeka w zapasie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie napisz mi później jakie są Twoje wrażenia z używania :)

      Usuń
  5. Chciałabym całą trójkę, a wodę różaną choćby ze względu na zapach, którego jestem wielbicielką!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie te kosmetyki pachną tak samo ;) Jeśli chcesz mogę oddać olejek ;)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. Jak masz cerę suchą to jestem pewna, że kosmetyki te mogłyby się u Ciebie sprawdzić :)

      Usuń
  7. Kremu nie używałam ale wodę różaną jak i olejek to mój absolutny hit Stycznia tak w zasadzie . Nie mogę się z nimi rozstać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również ją lubię, ale wkurza mnie, że nie zmywa makijażu tak idealnie jak kojący płyn :(

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Jeśli lubi zapach róż, to z pewnością się spodoba :)

      Usuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...