czwartek, 26 października 2017

Cashmere - rozświetlacz z gąbeczka i kremowy sztyft do konturowania twarzy

Heloł! Chyba jak każda blogerka i vlogerka kosmetyczna uwielbiam testować wszelkie nowości pojawiające się na rynku. Dzięki uprzejmości Meet Beauty, w czerwcu otrzymałam sporą pakę, w której znalazłam między innymi 2 kosmetyki marki Dax Cosmetics z linii Cashmere, czyli rozświetlacz i kremowe duo do konturowania, z którymi z miejsca postanowiłam się zapoznać i po czasie Wam o nich opowiedzieć. Btw. wpis ten tworzę dla Was poniekąd w "mękach", z palcem wskazującym napompowanym jak balonik, ponieważ moja Misia podczas przedwczorajszej zabawy, postanowiła rozorać mi do żywego opuszek (moja nieuwaga) na jakieś 2mm wgłąb ciała, przez co pisanie na klawiaturze jest dla mnie delikatnie mówiąc bolesne, stąd liczę na Waszą przychylność i ogrom komentarzy, co by mój trud się opłacił ;).



ROZŚWIETLACZ

Rozświetlacze uwielbiam i są to jedne z najchętniej testowanych przeze mnie produktów. Jak żaden inny potrafią wydobyć z twarzy jej naturalny blask, dodatkowo go podkreślając. A jako, że jestem posiadaczką raczej ciepłego typu cery, zdecydowanie preferuję również "ciepłe kolorystycznie" rozświetlacze, które nie będą ochładzały mojej karnacji. Zanim jednak przejdziemy do koloru i efektu jaki daje, zacznijmy od obietnic producenta.

Obietnice producenta:



Kolor, który otrzymałam to Rose Beige. Po samej nazwie spodziewałam się jaśniutkiego, beżowo - różowego rozświetlacza, jednak po wyciśnięciu odrobiny na gąbkę lekko się przestraszyłam, bo odcień w niczym nie przypominał tego z nazwy, a był wręcz brązowy i przy tym mega ciemny!




Na szczęście po aplikacji na dłoń, wszelkie obawy zniknęły. Kolor jest owszem minimalnie ciemniejszy, niż inne rozświetlacze które posiadam, ale mimo to z pewnością nada się do większości słowiańskich karnacji chyba, że jesteście już naprawdę bardzo jasne. U mnie nałożony na podkład będący na poziomie Bourjois 52 nie odznacza się nic, a nic. Widać jedynie blask, a przecież to jest najważniejsze.



Praca z tym produktem jest całkiem fajna. Nakłada się i rozciera bardzo dobrze, nie ściągając przy tym podkładu, ani różu. Jednak jeśli chodzi o rozcieranie to trzeba się spieszyć, ponieważ kosmetyk ten dość szybko zasycha, więc jeśli poczujemy, że po chwili od nałożenia przestał być wilgotny, mamy pewność, że będzie już nie do ruszenia. Moim zdaniem jest to in plus, ponieważ dzięki temu nie ściera się i jest widoczny na buźce cały dzień. Jego cena wynosi ok. 25 zł za 15 ml.


KREMOWY DUO - STICK (SZTYFT) DO KONTUROWANIA TWARZY

W przeciwieństwie do rozświetlaczy, konturowanie twarzy kremowymi produktami nie należy do moich ulubionych, makijażowych czynności. Bardzo często produkty te zostawiają na moich policzkach trudne do roztarcia plamy, dlatego raczej ich unikam. Co by jednak nie mówić, nowym kosmetykom postanowiłam dać szansę i sprawdzić, czy aby tym razem nie zostanę mile zaskoczona.

Obietnice producenta:



Stick jest w formie wysuwanej z dwóch stron "pomadki". Trzeba przyznać, że oba odcienie są bardzo ładne, mocno napigmentowane i bardzo kremowe. Całość zamknięta w lustrzanym opakowaniu wygląda elegancko i schludnie.





Oba produkty rozcierają się w miarę znośnie, ale po raz kolejny przekonałam się, że konturowanie na mokro nie jest dla mnie. Aby uzyskać jako taki efekt, w przypadku bronzera musiałam się sporo namachać pędzlem, aby granice przestały być widoczne, a i tak miałam wrażenie, że rezultat jest zbyt przerysowany, wręcz instagramowy. W przypadku jaśniejszej części, po naniesieniu jej na grzbiet nosa i w okolice oczu, przy próbie roztarcia, kosmetyk po dosłownie chwili zaczynał wyglądać na zważony, a do tego kiedy chciałam go nałożyć jeszcze na środek czoła i brody, złamał się stając tym samym bezużyteczny.

Osobiście nie polecam tego sticku osobom, które podobnie jak ja nie lubią konturowania kremowymi produktami. Chociaż odcienie są ładne, praca z tym kosmetykiem nie należy do łatwych i szybkich. Być może w przypadku osób bardziej wprawionych w konturowanie na mokro okaże się, że jest to całkiem fajny wynalazek, ale ja mimo wszystko nie przekonam się do niego. To nie na moje nerwy, zwłaszcza podczas porannego szykowania. Cena to ok. 25- 30 zł za 9 g.

Znacie nowości marki Dax Cosmetics? Ja osobiście jestem bardzo zadowolona, że nasze rodzime firmy tak chętnie i z dużym powodzeniem próbują nadążać za potężnymi, zagranicznymi koncernami. Oby tak dalej! :) Wam jak zawsze życzę wspaniałego dnia!

Ps. Dołączajcie do blogowego Instagrama, na Instastories często opowiadam o tym, o czym nie wspominam na blogu :).

12 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba rozświetlacz, ale forma aplikacji chyba nie dla mnie .. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam oba te produkty i tak je lubię, że są już na wykończeniu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Choć ja do konturowania na mokro się chyba nie przekonam :(

      Usuń
  3. piękny rozświetlacz, jestem podobna do Ciebie, kremowe konturowanie to raczej nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możemy sobie podać łapki :D Pod tym względem ja na pewno zostaję przy pudrowych produktach :)

      Usuń
  4. Ten sztyft ma bardzo ładny kolor, tak nawiasem ujmując ! Ale rozświetlacz aplikowany gąbką coś nic mi nie mówi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki rozświetlacz ma też u siebie Sephora i na moim blogu nawet go recenzowałam :) Recka powinna być w zakładce "kosmetyki kolorowe". Co do koloru sztyftu, to faktycznie jest ładny, ale co z tego jak nie umiem się nim posługiwać :(

      Usuń
  5. Jeśli się trudno rozciera to zdecydowanie nie dla mnie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...