Cześć! Ostatnio blogosfera oraz Youtube zwariowały na punkcie nowości od Lovely, czyli zestawu K Lips, zawierającego matową pomadkę oraz konturówkę. Już po samej nazwie jak i szacie graficznej łatwo się domyślić, że producent bardzo mocno inspirował się lip kitami produkowanymi przez markę Kylie Cosmetics, należącą do Kylie Jenner. Nie mam do końca zdania, jeśli chodzi o tego typu inspiracje. Z jednej strony nie ma tu mowy o chamskiej podróbce, której nie tolerowałabym w żadnym wypadku, ale z drugiej, ściąganie samego pomysłu też jest średnie, jednak z kolei patrząc pod jeszcze innym kątem, dostajemy za to bardzo dobrej jakości produkt w niskiej cenie. Biorąc to wszystko pod uwagę, moje odczucia w tej kwestii są mieszane i bardzo ciekawa jestem Waszych - napiszcie mi proszę w komentarzach. Przechodząc jednak do meritum.
Opakowanie z motywem przygryzionych ust, kartonowe, w którym znajdują się matowa pomadka i kolorystycznie dobrana konturówka. Wybrałam sobie odcień Sweety, czyli najjaśniejszy z dostępnych odcieni różu (który nomen omen wcale taki jasny nie jest). W ofercie mamy dostępnych 5 kolorów, z czego 3 są różowe, jeden w odcieniu mlecznej czekolady i jeden to taki beżowy, ciepły nudziak.
Zarówno konturówka jak i pomadka są rzeczywiście doskonale dobrane kolorystycznie. Na ręku wydaje się, że konturówka jest minimalnie jaśniejsza, ale na ustach idealnie zlewają się w całość, przez co nie widać jakiejkolwiek różnicy, czy przejść.
Konturówka to typowa kredka i jak kredka niestety pachnie. Nie jest to na pewno przyjemny zapach, ale mnie jakoś szczególnie nie przeszkadza. Jest miękka, mocno napigmentowana i bez najmniejszych problemów sunie po ustach, ładnie definiując ich kształt.
Jeśli z kolei chodzi o pomadkę, ma bardzo przyjemną, kremową formułę, która po chwili zastyga na całkowity, piekielnie długo utrzymujący się mat, stając się nie do ruszenia przez wiele godzin. Powiem Wam, że początkowo byłam w szoku, że produkt za 20 zł jest aż tak wytrzymały! Tuż po całkowitym zastygnięciu postanowiłam przeprowadzić mały test, gdyż akurat czekał na mnie obiad, ponieważ Mamusia przyrządziła moje ukochane pierogi :D. Uwierzcie mi, że pomadka wytrzymała zarówno picie, jak i jedzenie pierogów z okrasą. Nie mówię oczywiście, że wytrwała w idealnym stanie, ponieważ częściowo starła się od środka, ale to przejście od mojego naturalnego koloru ust do pomadki było na tyle niewielkie, że nawet bez poprawek spokojnie mogłabym wyjść do ludzi, nie martwiąc się przy tym dziwnymi spojrzeniami przechodniów ;).
Jeśli o mnie chodzi w 100% polecam Wam ten produkt, bo jest genialny, chociaż ma jeden mankament. Otóż właścicielki suchych ust muszą mieć na uwadze to, że pomadka niestety dość mocno je wysusza. Ja co prawda nie mam problemów z nadmiernym przesuszeniem ust, ale odkąd używałam jej kilkanaście razy pod rząd odnotowałam, że moje wargi dość mocno spierzchły i obecnie wymagają nawilżenia, więc robię od niej czasową przerwę. Niemniej polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Jak dla mnie to hicior przebijający nawet moje ulubione, matowe pomadki z Golden Rose, o Bourjois nie wspominając :).
Dajcie mi koniecznie znać, czy macie już swoje K Lips, czy kusi Was ta oferta Lovely, a może macie pierwowzory prosto od Kylie i możecie zrobić porównanie? Jak zawsze z niecierpliwością czekam na Wasze opinie, buziaki :***.
Gdybym lubiła maty to z pewnością bym się skusiła:)
OdpowiedzUsuńA jakie wykończenia na codzień preferujesz? :)
Usuńjestem zacofana, nie słyszałam o nich:)
OdpowiedzUsuńUuuu Kasiula, no nie spodziewałam się ;))) Tak poważnie, to jedna z nowości Lovely, która niedawno dopiero co weszła na rynek, więc na pewno jeszcze się z nią zetkniesz :)
UsuńŁadnie wygląda na ustach :) Taką jakąś podróbką trąc, nie wiem czemu Lovely się na to zdecydowało.
OdpowiedzUsuńPodróbka to na pewno nie jest, ale inspiracja bardzo duża. A czemu się zdecydowali? Może dlatego, że te zestawy od Kylie to prawdziwy hit i wiecznie są nie do dostania ;)
UsuńTakie kolorki właśnie uwielbiam , a o tej pomadce słyszałam już i mam w planach ją nabyć :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Ten akurat jest moim zdaniem najładniejszy :)
UsuńMam odcień Pink Poison i uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńDla mnie był trochę jednak za ciemny, ale fajnie, że znalazłaś odcień dla siebie :)
UsuńTobie pasują takie kolorki :D
OdpowiedzUsuńDobrze się w nich czuję, to prawda :) Dzięki :*
UsuńJaj uwielbiam te pomadki mam już 2 w swojej kolekcji ale mam zamiar kupić wszystkie tylko jest problem bo są totalne braki w rossmannach! :)
OdpowiedzUsuńW moim są wszystkie :D Ale na razie nie planuję poszerzać swoich zasobów, mam za dużo innych szminek, których również muszę używać :)
UsuńJa się jednak nie zdecydowałam. Stwierdziłam, że gama kolorów jest uboga i nie ma dla mnie odpowiedniego koloru.
OdpowiedzUsuńA ten jaśniejszy beż? Myślę, że mógłby Ci pasować :)
UsuńKusi mnie ten zestaw.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Kochana :*
UsuńOpakowanie mogli zrobić inne, dobry produkt sam się broni. Śliczny odcień wybrałaś, ja mam zamiar kupić Pink Poison :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, trochę za dużo podobieństw :P
UsuńTen kolorek jest śliczny i na pewno go kupię przy najbliższych zakupach :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest najładniejszy z całej kolekcji :)
UsuńKusi, kusi :)) Ładny ma kolor. Ciekawe, czy mnie by wysuszał? Co do inspirowania się, to nie mam z tym jakiegoś problemu, czemu nie. Co innego podszywanie się pod markę.
OdpowiedzUsuńMam podobne zdanie co do tak wyraźnych inspiracji. Pomadka droga nie jest, więc moim zdaniem warto spróbować przekonać się na sobie, czy się spodoba, czy też nie :)
UsuńJa też się skusiłam, dokładnie na ten sam odcień. Na ustach wygląda obłędnie i śmiało mogę stwierdzić, że konkuruje z moimi matowymi ulubieńcami od Bourjois. A co do podrabiania, to cytowałam już to wielokrotnie "naśladownictwo jest najszczerszą formą pochlebstwa". Nie widzę nic złego w tym, aby czerpać od najlepszych, a wiadomo, że każdy chce uszczknąć dla siebie kawałek tego wielkiego tortu. Producent nie sugeruje w żadnym miejscu, że są to pomadki Kylie, a na tym właśnie polega podróbka - gdy produkt udaje oryginał. Tutaj, choć inspiracja jest widoczna gołym okiem wiemy doskonale, że to nie są produkty "Kardashianki". Osobiście nie mam z tym problemu, choć oczywiście są marki, które tworzą swoje własne, autorskie produkty spokojnie mogące konkurować z drogimi odpowiednikami (np. GR).
OdpowiedzUsuńKasiu już dawno miałam napisać, ale uwielbiam Twoje komentarze. Zawsze długie i przemyślane, tak jak lubię :) Dziękuję! :*
UsuńA odnośnie pomadki: W moim odczuciu jest jeszcze lepsza od Bourjois, pokochałam ją od razu :) Odnośnie inspiracji masz rację, ten produkt na pewno nie jest podróbką, jednak sam pomysł budzi u mnie jednak mieszane uczucia, aczkolwiek wciąż nie potrafię się opowiedzieć po żadnej stronie tak na prawdę :P