sobota, 17 września 2016

Bielenda - dwufazowy przyspieszacz opalania i nawilżający balsam po opalaniu, czyżby duet idealny?

Witajcie! Jeszcze kilka dni temu za oknem, w większości miejsc w Polsce ponownie odnotowywaliśmy napływ upałów. Ci, którzy nie zdążyli się przybrązowić, a chcieliby, myślę że niestety stracili na to ostatnią szansę w tym roku, przynajmniej jeśli chodzi o nasz kraj. Pomimo, że ja sama nie praktykuję znacznego wystawiania ciała na słońce ze względów zdrowotnych, mam w moim najbliższym otoczeniu osoby (Tata, Siostra), które słońce wprost kochają, dlatego ucieszyłam się, że mogę im podarować zestaw, który przynajmniej częściowo uchroni ich przed szkodliwym promieniowaniem, wyciągając z opalania jedynie to, co najlepsze :).

Dzisiejsza recenzja będzie gościnna. W teście produktów, które Wam dzisiaj zaprezentuję, zgodził się wziąć udział mój Tata, który jest słonecznym freakiem i to dosłownie. Nie mogłam lepiej trafić, bo to chyba jedyna znana mi osoba, której słońce nie jest w stanie nawet w najmniejszym stopniu zaszkodzić, a wręcz przeciwnie - im bardziej przypieka, tym wtedy mocniej Tata czuje, że żyje. Leżenie plackiem w najostrzejszy, nawet 35-cio stopniowy lub większy upał, po 4h bez przerwy, bez nakrycia głowy, bez filtrów i bez odpowiedniego nawadniania to norma :). Ktoś powie, że to igranie z losem i proszenie się o czerniaka - możliwe, ale znam Tatę od urodzenia i to Jego zamiłowanie do słońca trwa odkąd pamiętam, czyli co najmniej 25 lat, więc jeśli dotąd nic nie zaszkodziło, nie sądzę, by jeszcze było w stanie, zwłaszcza że Tata ma z natury ciemne włosy, ciemną karnację, nie ma żadnych znamion, pieprzyków itp. i do tego co roku rutynowo to kontroluje. Nawet oparzenia przy tak intensywnym opalaniu zdarzają się u niego sporadycznie, raz na parę lat i jak już to na samych ramionach, więc skórę ma szczególnie odporną.

Nie zdziwiłam się więc wcale, kiedy postanowił wypróbować nowość otrzymaną od Bielendy, czyli dwufazowy przyspieszacz opalania z SPF 6 oraz łagodzący balsam SOS (który Tacie okazał się ostatecznie zbędny, ale za to przydał się mnie). Jesteście ciekawi opinii? ;)



Zacznijmy od przyspieszacza, oto co obiecuje nam producent:



Po kilkukrotnym użyciu mój Tata wprost "zakochał się" w tym produkcie. Co najważniejsze, działa i przede wszystkim faktycznie znacznie przyspiesza opalanie, będące jego głównym założeniem. Opalenizna jest mocno zintensyfikowana (na maxa, widziałam na własne oczy) i jakby mocniej wnika w skórę, przez co nawet po kilku tygodniach, po mnóstwie kąpieli po drodze, wciąż jest bardzo widoczna. Formułę i konsystencję przyspieszacza Tata ocenił na duży plus, ponieważ nie jest tłusta, jak to zazwyczaj bywa przy tego typu produktach i nie lepi się do wszystkiego co napotka na swojej drodze. Kosmetyk ładnie się wchłania, pozostawiając na skórze lekki, nietłusty film, który nie powoduje dyskomfortu. Zapach określony został jako przyjemny, kokosowy, aczkolwiek lekko chemiczny. Jedynym minusem okazał się być atomizer, który niestety lubił się zacinać w najmniej odpowiednim momencie, czyli podczas stosowania.



Pomimo tego faktu, Tata serdecznie poleca ten kosmetyk osobom, które liczą na wyraźną opaleniznę w krótkim czasie.




Teraz przejdźmy do balsamu, który miałam okazję stosować już ja, we własnej osobie :). Pomimo, że w tym roku moja skóra nie miała jakiegoś długiego i częstego kontaktu ze słońcem, niestety i tak uległa znacznemu przesuszeniu, szczególnie na twarzy (do tej pory z tym walczę!), łydkach i rękach. Po balsam ten, mimo że jest dedykowany stricte po opalaniu, postanowiłam sięgnąć ot tak, aby spróbować zaleczyć suche miejsca i sprawdzić przy okazji, czy poradzi sobie z takim wyzwaniem.



Obietnice producenta:



Balsamu używałam tuż po tym, jak skończyłam testy olejku tej samej marki, o którym była mowa TU. Muszę przyznać, że już po kilku dniach używania, nakładając kosmetyk kilkukrotnie w ciągu dnia, odczułam konkretną różnicę w wyglądzie mojej skóry. Przesuszone miejsca przestały mi dokuczać, w ciągu 2-3 dni elegancko się wygładzając i nie pozostawiając po sobie jakiegokolwiek śladu. Myślę, że będzie to świetna sprawa również dla osób korzystających z solarium, których skóra ma tendencje to przesuszania się po nadmiernym napromieniowaniu.

Konsystencja jest standardowa jak na balsam, o lekkim, słabo wyczuwalnym zapachu, jednakże przyjemnym. Nie mam się do czego przyczepić - nawilżacz jest to super i jednym słowem polecam!



Na koniec jeszcze wspomnę, że chciałam Was przeprosić za tak długą przerwę na blogu, ale ostatnimi czasy duuużo się u mnie działo prywatnie i niestety, ale chwilami nie byłam w stanie wszystkiego pogodzić. Teraz jednak mam nadzieję, że będzie już w tym temacie lepiej :). Buziaki! :*

19 komentarzy:

  1. Super, że jesteś zadowolona. Mi w tym roku pogoda podczas urlopu nie dopisała, wiec takie kosmetyki się nie przydały:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty przynajmniej bylaś na urlopie, a ja w domu siedzę :/

      Usuń
    2. Oj szkoda wielka :( Ale fakt, w tym roku pogoda była taka sobie jeśli chodzi o lato :(

      Blanka, ale masz za to dzidziusia :D Towarzystwo wynagradza Ci brak urlopu ;)

      Usuń
  2. Ja teraz z dystansem podchodzę do kosmetyków do opalania, szczegolnie tych drogeryjnych. A druga sprawa w tym roku średnio miałam okazje je wykorzystać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu masz ten dystans? Zdarzyło się coś nieprzyjemnego? :(

      Usuń
  3. moja skóra nie zaznała w tym roku słońca, jestem tak samo blada jak zimą i biorę witaminę d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojoj, to niedobrze. Ale ja też łykam witaminę D, pomimo, że lekko się jednak opaliłam ;)

      Usuń
  4. ten łagodzący balsam mnie zainteresował:)
    nie wiem czy Ci pisałam, ale zmieniłam nazwę i adres bloga
    zapraszam kobiecefascynacje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja w tym roku stawiłam na żywioł i nie używałam kosmetyków do opalania co w jednym czasie przyniosło marny skutek zwłaszcza na udach. Na przyszły rok już na pewno będę musiała zakupić cos ochronnego choć od zawsze byłam zadowolona z kolastyny 😊 oraz z avon z beta- karotenem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolastynę też lubię :) Mój pierwszy kosmetyk z filtrem był właśnie tej marki, w pomarańczowym opakowaniu :D

      Usuń
  6. Może za rok się skusze na ten przyśpieszacz. Bo w tym roku trochę na plaży poleżałam, ale nic się nie opaliłam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj szkoda :( Mnie jakoś samo łapie, nie muszę się wzmacniać, ale mój Tata to już całkowity maniak opalania :D

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Chociaż nie używany w duecie, ale spisał się super :)

      Usuń
  8. U mnie super sprawdzało się masło kakaowe z Ziaji. W przyszłym roku na pewno wypróbuję produkty z Bielendy - uwielbiam tę firmę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię kosmetyki Bielendy więc chętnie wypróbuję podczas przyszłych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...