Hej! Rozświetlacze należą do tej kategorii kosmetyków, które przez bardzo długi czas w ogóle nie zajmowały mojej uwagi. Wynikało to z tego, że dość szybko zaopatrzyłam się w chyba najsłynniejszą na blogspocie Mary Lou Manizer marki The Balm i zakochałam się bez pamięci w efekcie jaki daje. W międzyczasie znaczna większość marek zarówno selektywnych, jak i drogeryjnych wypuściła na rynek swoje propozycje rozświetlaczy, jednakże wszystkie były w moim odczuciu na tyle zbliżone do Mary Lou, że uznałam, iż bezsensem będzie posiadanie kilku podobnych produktów i tym samym wydawanie na nie niepotrzebnie pieniędzy.
Jednakże będąc jakiś czas temu w odwiedzinach u mojej dobrej koleżanki Anety, zaciekawił mnie Jej sephorowy rozświetlacz z gąbką, którego wcześniej nie miałam okazji naocznie oglądać. Wydał mi się być o tyle interesujący, że po pierwsze - jego bazą jest bardzo subtelny, łososiowy odcień, a nie złoto, jak w przypadku Mary Lou, po drugie - jest płynny, a po trzecie - po swatchach na ręce sprawiał wrażenie tak delikatnego, iż uznałam, że na pewno fajnie sprawdzi się jako rozświetlacz na dzień, kiedy nie mamy ochoty przesadzać z błyskiem, a jednak chcemy, aby mimo to cera wyglądała na świeżą i wypoczętą. Do tego Aneta stwierdziła, że jest z jego używania bardzo zadowolona, co ostatecznie zaważyło na tym, że zechciałam mieć go również u siebie.
Opakowanie to miękka tubka w kolorze pudrowego różu o pojemności 20 ml, zakończona gąbeczką za pomocą której aplikujemy produkt. Rozwiązanie to jest średnio higieniczne, jeśli chcielibyśmy faktycznie nakładać go dołączoną gąbką bezpośrednio na twarz, z nałożonym uprzednio podkładem, różem itp, dlatego ja najczęściej robię to w tej sposób, że najpierw nakładam niewielką ilość na palec, a następnie delikatnie wklepuję w szczyty kości policzkowych i taka forma sprawdza się u mnie najlepiej.
Kolor Wonderful Cushion jak wspomniałam, posiada delikatnie łososiową bazę, którą bardzo ciężko jest ująć na zdjęciach (próbowałam w różnych oświetleniach, niestety z marnym skutkiem), po roztarciu dającą przepiękny efekt roziskrzonej tafli, będącą bardziej wielowymiarową, niż ma to miejsce w przypadku Mary Lou. Rozświetlacz ten jest dość kryjący, dlatego nakładając go grubszą warstwą lub słabiej rozcierając, jesteśmy w stanie przykryć róż, więc ważne jest nanoszenie go w na prawdę minimalnej ilości, z jednoczesnym dokładnym roztarciem, jednakże przy tej czynności znów należy pamiętać, by wykonywać ją ostrożnie, aby nie zetrzeć sobie podkładu, ponieważ jako że rozświetlacz jest płynny i przy tym lekko oleisty, podczas zbyt mocnego pocierania może spowodować rozpuszczenie podkładu (sprawdzone na sobie).
Wiem, że po tym co przeczytałyście pewnie pomyślicie, że cała "zabawa" z tym produktem może się wydawać niewarta świeczki, jednak moim zdaniem po kilku próbach na spokojnie będzie w stanie go wyczuć i nakładać tak, aby efekt końcowy Was zadowolił.
Jak dla mnie na pewno nie jest to rozświetlacz na wielkie wyjścia i do makijażu "na bogato", stąd wydaje mi się, że miałam dobrą intuicję widząc go w roli typowo dziennej. Jestem przekonana, że zdobędzie uznanie fanek subtelnego i zarazem elegackiego blasku. Nawet w sztucznym świetle lampy o dziwo prezentował się łagodnie, ale tym właśnie mnie ujął :).
Napiszcie mi proszę, jakie są Wasze ulubione rozświetlacze. Co prawda nie mam dużego porównania, ale cieszę się, że posiadam zarówno Mary Lou jak i Wonderful Cushion, bo są to dwa zupełnie inne kosmetyki do osiągania odmiennych efektów w makijażu. Prawie zapomniałabym wspomnieć, że cena Wonderful Cushion to 49 zł, czyli całkiem przystępna.
Udanego dnia! :*
Nie sądziłam, że tak pięknie będzie wyglądać na skórze. Moim ulubieńcem aktualnie jest rozświetlacz Mary Lou The Balm :)
OdpowiedzUsuńMogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście TU ? Dzięki ;*
Moim również, aczkolwiek jak wspomniałam, czasem mam ochotę na coś dyskretniejszego i ten jest wtedy jak znalazł :P
UsuńPodoba mi się ale aplikacja mnie troszkę przeraża :D. Cena bardzo przystępna, ulubionego nie mam :)
OdpowiedzUsuńAplikacja jest troszkę wkurzająca - fakt, ale po dwóch, trzech użyciach jesteśmy w stanie go wyczuć na tyle, by wyglądał pięknie :)
Usuńwow, piękny, a na twarzy wgląda bardzo subtelnie . ja używam rozświetlacza ze sleeka
OdpowiedzUsuńSleekowego rozświetlacza jeszcze nie miałam okazji nigdy używać, ale ja generalnie mam małe doświadczenie w tej dziedzinie, bo dotąd stosowałam głównie Mary Lou :P
Usuńmnie się podoba :D
OdpowiedzUsuńTeż go lubię ;)
Usuńja ostatnio zrezygnowałam z rozświetlacza, za to jeśli maluję moją mamę to uwielbiam go stosować, na dojrzałej cerze działa cuda
OdpowiedzUsuńten, który zaprezentowałaś jest bardzo subtelny, daje słaby, ale ładny efekt
Oj zdecydowanie! Na dojrzałej skórze rozświetlacze wyglądają wspaniale! Tak ,to taki typowy dzienniaczek ;)
UsuńOOO piękny odcień i do tego ten aplikator - już będzie mi się śnił.
OdpowiedzUsuńHehe, pytanie tylko, czy to będzie piękny sen? ;)
Usuńjest najlepszy z najlepszych!!:)
OdpowiedzUsuńAż tak go pokochałaś? :D
UsuńFajnie wygląda, ciekawe czy bym się umiała nim posługiwać.
OdpowiedzUsuńNa pewno, kwestia podejścia ;)
UsuńKupiłam go jak ledwo wszedł i użyłam kilka razy dosłownie, jakoś nie wygląda mi ładnie na skórze :(
OdpowiedzUsuńHmm a co konkretnie powoduje, że powstaje brzydki efekt? :(
UsuńWow! U Ciebie wygląda ślicznie. ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :*
UsuńMuszę go w końcu kupić :)
OdpowiedzUsuńTeż spodobał Ci się efekt jaki daje? :)
UsuńMiałam kiedyś Mary Lou, ale nie skradła mojego serca. Generalnie rzadko używam rozświetlaczy, obecnie testuję mozaikę z L'Oreal.
OdpowiedzUsuń