Hej! Jak zapewne pamiętają stali czytelnicy mojego bloga, gdyż wspominałam o tym już niejednokrotnie na jego łamach, od zakończenia lata mam spory problem z mocno przesuszoną, tudzież odwodnioną cerą. Wszelkimi sposobami staram sobie z tym jakoś radzić, ale nie ukrywam, że jest ciężko :(. W zasadzie wszystkie specyfiki których używałam do tej pory i z których byłam dotąd zadowolona nie mogą sobie dać rady z tym przesuszeniem, które aktualnie występuje głównie na policzkach i czole.
Postanowiłam zatem wyciągnąć cięższe działo i wypróbować jeden z kremów marki selektywnej, która jest bardzo popularna wśród blogerek, czyli Clinique. Po kilku przetestowanych próbkach, początkowo zamierzałam skusić się na opakowanie 30 ml, ale Pani w Douglasie doradziła mi 15 ml wersję w lepszej cenie (do tego miałam zniżkę, więc zapłaciłam za niego 28-30 zł), stąd uznałam, że na start będzie jak znalazł.
Opakowanie to uroczy, poręczny, bardzo schludnie wykonany, szklany słoiczek w którym mieści się nasz krem. Na nakrętce mamy dodatkowo umieszczone lusterko, co moim zdaniem jest chybionym pomysłem, gdyż owo lustereczko okropnie zniekształca rzeczywistość, a że nie lubię niedoróbek, to już wolałabym, żeby go nie było wcale.
Konsystencja jest faktycznie żelowa, bardzo przyjemna, rewelacyjnie się wchłaniająca. Moja skóra dosłownie wypijała ten krem, który stanowił tym samym doskonałą bazę pod makijaż. Wszystko pięknie, ładnie, ale co w efekcie?
Niestety, ale kosmetyk poniósł klęskę na całej linii, kompletnie nie radząc sobie z moim przesuszeniem. Miałam wręcz chwilami wrażenie, jakby cera stawała się jeszcze bardziej sucha, pomimo, ze w składzie nie ma alkoholu. Dziwna sprawa. Wieczorem po demakijażu, często miałam wrażenie ściągnięcia cery i bardzo nieprzyjemnego napięcia, co według mnie całkowicie nie powinno mieć miejsca jeśli używamy produkt, który ma na celu nawilżenie naszej skóry. Zużycie całości zajęło mi ok. miesiąca i po tym czasie nie odnotowałam nawet najmniejszej poprawy, zatem albo jest to krem z zerową skutecznością, albo po prostu moje przesuszenie jest zbyt oporne jak na jego możliwości. Tyle dobrze, że mnie nie zapchał, posiada całkiem dobre składniki i jest niemalże bezzapachowy, ale co z tego jak nie działa :(. Ze swojej strony nie polecam, choć patrząc na to, ilu zwolenników ma marka Clinique, jestem pewna, że i ten kosmetyk znajdzie swoich fanów.
Na koniec jak zawsze zamieszczam skład:
Aqua, Dimethicone, Butylene Glycol, Trisiloxane, Glycerin, Cyclopenta Siloxane, Betula Alba Extract, Lady's Thistle Extract, Green Tea Leaf Extract, Saccharomyces Lysate Extract, Sucrose, Aloe Barbadensis Leaf Water, Trehalose, Thermus Thermophillus Ferment, Sorbitol, Oleth -10, Tromethamine, Hydrolized Extensin, Caffeine, Hydrogenated Lecithin, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Palmitoyl Oligopeptide, Caprylyl Glycol, Glyceryl Polymethacrylate, PEG-8, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/ VP Copolumer, Magnesium Ascorbyl Phosphate (Vitamin C), Carbomer, Hexylene Glycol, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, Red 4 (CI14700), CI19140.
Przyjemnego weekendu Wam życzę! :*
Nigdy nie miałam styczności z ta marką :)
OdpowiedzUsuńJa miałam jedynie jakieś próbki, w tym tego kremu, a tak to również nie, choć myślę teraz o zakupie All About Eyes, ale to dopiero jak wykończę moje kremy pod oczy :P
UsuńDzięki Ci za tę recenzję, kiedyś ten krem mnie kusił właśnie w miniwersji, ale mam suchą cerę i teraz wiem, że byłyby to pieniądze wyrzucone w błoto ;)
OdpowiedzUsuńFakt, nie sprawdza się jakoś super, a nawet powiedziałabym, że jest dość słaby :(
UsuńNa szczęście jeśli chodzi o nawilżenie, u mnie się w miarę sprawdza;)
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że Ci odpowiada, u mnie niestety to zdecydowanie nie jest to, czego szukałam :(
Usuńnigdy nie mialam nic z tej firmy ale sporo się o niej nasłuchałam :) chwilowo sobie odpuszczę - stawiam na kosmetyki naturalne i dość dobrze sie u mnie sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńCo naturalne, to naturalne, choć osobiście mam mieszane odczucia, ponieważ moja skóra i cera średnio przepadają za tego rodzaju kosmetykami :P
UsuńTo chyba ta lżejsza wersja Moisture? Jak masz przesusz, to lepsza by była ta dla skóry suchej. Ma bogatszą formułę i lepiej nawilża. Moja mama jej używała jakiś czas temu, ma skórę dojrzałą i suchą, i była zadowolona. Ja też lubię, tę lżejszą wersję, choć jest dla mnie typowym nawilżaczem.
OdpowiedzUsuńTak, tak, dokładnie - to lżejsza wersja, ale i tak myślałam, że da sobie jakoś radę, jednak niestety :( No i ten efekt ściągnięcia - dla mnie to nie do przejścia i stąd się nie polubiliśmy, bo odkąd go nie używam mam wręcz wrażenie, że jest lepiej niż było :(
Usuńnigdy nie miałam nic marki Clinique, ale i na niego się nie skuszę w takim razie jka na razie ;D
OdpowiedzUsuńDziwny jest ten krem, niby wydaje się być niezły, ale u mnie nie zdziałał kompletnie nic :(
UsuńUczucie ściągnięcia powodował zapewne silikon, który znajduje sie na drugim miejscu w skłądzie. Jeśli nie obawiasz się parafiny, polecam Ci krem Embryolisse, u mnie doskonale się sprawdza i wyraźnie łagodzi przesuszenie skóry. Nie jest on niestety tani, ale jest szalenie wydajny. Ewentualnie krem nawadniający z Dermedic, seria 3D Hydrain Hyaluro, z resztą cała ta seria jest dobra jeśli chodzi o nawilżenie skóry. Z tańszych rzeczy dobrze się u mnie spisuje Alantan Dermoline.
OdpowiedzUsuńDla poprawy nawilżenia skóry zamontowałam u siebie filtr prysznicowo-kąpielowy z systemem kdf on sprawił, że poprawiła się kondycja skóry a teraz nawet mogę czasem zapomnieć o użyciu kremu do nawilżenia skóry i nadal moja skóra jest w dobrym stanie.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio zaprzyjaźniłam się z Dermedic mają naprawdę super nawilżające kremy. Bardzo ciężko jest mi nawilżyć twarz, ile bym na krem nie wydała okazuje się, że lipa. A ten około 48 zł. i strzał w 10! Mam dokładnie ten http://www.dermedic.pl/pl/produkty/42/31/naprawczy-krem-przeciwzmarszczkowy-na-noc.html
OdpowiedzUsuń