Hejka! Niestety nadal mój laptop trwa w fazie zawieszenia i póki co wciąż jestem zmuszona pisać do Was na kompie zastępczym, na którym net działa tak, że wyrażając się na jego temat trzeba by ostro przeklinać, więc sobie darujmy i przejdźmy od razu do tematu notki :P.
Szał na kremy BB i CC nie ustaje. Przetestowałam ich na sobie na prawdę wiele i cóż mogę rzec, w większości bardzo je polubiłam i wciąż chciałabym więcej i więcej, jednak coraz szybszym tempem nadchodzi pogoda, która niemal całkowicie wykluczy je z mojej codziennej pielęgnacji, ponieważ wolę, aby zimą moja buźka była przykryta cięższym podkładem, który uchroni ją przed negatywnymi wpływami czynników atmosferycznych.
Krem CC marki Bell kupiłam przypadkiem pod koniec lata, ot z czystej ciekawości, by przekonać się, czy rzeczywiście jest tak dobry, jak o nim mówią, a wierzcie mi, że naczytałam się o niemal samych pochlebstw. Padło na odcień Beige, który pod wpływem lamp w sklepie, w tamtym okresie wydawał się być idealny.
Już na następny dzień postanowiłam go użyć, stosując w tym celu gąbeczkę BeautyBlender i co? KOSZMAR! Podkład był ze 3 tony za ciemny, a na twarzy zrobiła mi się paskudna maska, zamiast naturalnie, niemal niezauważalnie wyglądającego podkładu. Załamana postanowiłam pomieszać go z najjaśniejszym Bourjois Healthy Mix, który z kolei był dla mnie sporo za jasny przez przypadkowe wzięcie nie tego odcienia (miała być Vanilla, a moja łapa przez nieuwagę sięgnęła po Light Vanilla) i było dużo lepiej, jednak niestety efekt nadal nie był do końca taki, jaki mogłabym sobie wymarzyć. Rzuciłam go w kąt i tak sobie parę miesięcy leżał, aż do dzisiaj.
Siedząc sobie w domu, bez większych planów na spędzenie nudnej niedzieli, postanowiłam ponownie go pomęczyć, tym razem próbując mocno rozetrzeć palcami, by uzyskać jak najsłabsze krycie. Taki pomysł wpadł mi do głowy pod wpływem obejrzenia jakiegoś zagranicznego filmiku na Youtube, gdzie makijażystka doradzała nakładanie pewnych rodzajów podkładów wyłącznie palcami. Jak pewnie się domyślacie, efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Przeżyłam istny szok, że jednak udało się uzyskać zdrowo i promiennie wyglądającą buźkę, nie robiąc sobie przy tym kuku. I nawet odcień zaczął pasować! Same zobaczcie (pisałam już, że nienawidzę swoich przebarwień?).
Twarzyczka saute:
I z CC od Bell:
Oczywiście stopień krycia można budować, ale trzeba mieć na uwadze, że wtedy i kolor podkładu będzie stopniowo coraz mocniejszy. Mnie zależało na jak najlżejszym kryciu, póki buźka mi się nie buntuje i prawie nie posiada niedoskonałości, a do zimy jeszcze chwila została. Przy delikatnym nałożeniu, krem jedynie wyrównuje koloryt cery, dając zdrowo wyglądający odcień, ale nie zakrywa niechcianych niespodzianek. Do tego należało by dołożyć solidniejszą warstwę. Kremik nie ściera się w ciągu dnia, nie waży, nie włazi w zmarszczki mimiczne i do wieczora wygląda tak, jak tuż po nałożeniu, a jedynym jego mankamentem jest konieczność przypudrowania go po kilku godzinach w przypadku cer mieszanych, jak moja, bo zwyczajnie zaczyna się świecić.
Kolor, który posiadam może się wydawać dość ciemny jednak pod koniec lata kiedy go kupowałam moja cera również miała ciemniejszy koloryt i teraz żałuję, że już wtedy nie zdecydowałam się na eksperyment z palcami, tylko zaufałam gąbeczce i pędzlom, bo skoro nawet teraz o dziwo pasuje, to w tamtym czasie byłoby jeszcze lepiej.
Podsumowując: kolejny kosmetyk - zagadka, który można zarówno pokochać, jak i znienawidzić. U mnie zaczęło się od nienawiści z powodu początkowych problemów, a przeszło w sporą sympatię, choć mimo wszystko nie miłość ;) Zdrajców nie potrafię kochać i już :P Sama nie wiem, czy poleciłabym Wam go, czy raczej odradziła, dlatego decyzję musicie podjąć same.
Ps. Od dzisiaj oficjalnie mamy grudzień, zatem sezon świąteczny uważam za otwarty :D
miałam wersję BB od Bell, ale był za ciemny..
OdpowiedzUsuńPS. w tym tygodniu będzie spotkanie przy kawie w Katowicach jeśli miałabyś ochotę :)
Pewnie, że miałabym, wysłałam Ci maila :P
Usuńnie miałam :)
OdpowiedzUsuńnie miałam tego kremu;)
OdpowiedzUsuńNie lubię tych drogeryjnych BB i CC, wolę azjatyckie, zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńAzjatyckie są niezastąpione, to fakt :)
Usuńjuż sama nie wiem co mam myśleć o tym produkcie. Żałuję, że nie jest dostępny w wersji 10 ml ;p
OdpowiedzUsuńja go uwielbiam! miałam 020 i był w sam raz. Teraz ciężko mi znaleźć kolejną tubkę stacjonarnie, ale dniach będę mieć:p znowu. Nie mogę się bez niego obejść!
OdpowiedzUsuńMiło, że Ci przypasował, jak dla mnie zdecydowanie lepszy jest Garnierek :P
Usuńna Twojej buzi ładnie wygląda, ja nie miałam jeszcze CC ale bb się u mnie nie sprawdziły
OdpowiedzUsuńCC mają jedynie nieco mocniejsze krycie, ale filozofia jest taka sama, dlatego jeśli BB Cię nie przekonały, a chodziło tylko o krycie to może warto spróbować dać szansę jeszcze CC :P
Usuńmam go i bardzo lubię, buzia jest taka glaadka, że co chwilę chce się jej dotykać :) ja nakładam go palcami
OdpowiedzUsuńAaa gładka jest i owszem :D
UsuńNie używałam, ale mam wrażenie, ze byłby dla mnie za ciemny :)
OdpowiedzUsuńSą też dużo jaśniejsze odcienie :)
UsuńŁadnie wygląda na buzi, będę pamiętać o tym, żeby podkład nakładać palcami jakby mi nie odpowiadał inaczej ;p
OdpowiedzUsuńA ja kupiłam ten CC w Biedronce, ciekawe czy się sprawdzi u mnie :)
Myślę, że powinien, chociaż już dawno zauważyłam, że miejsce gdzie kupujemy dany kosmetyk też ma znaczenie...
UsuńWydaje się troszkę ciemny, muszę go obadać na żywo, może się jednak dla mnie nada ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio pokochałam Azjatyckie kremy BB ;)
OdpowiedzUsuńMe too :D
UsuńCałkiem ciekawy :)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie testowałam żadnego kremu BB ani CC.
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze żadnego kremu BB nie miałam :) i CC też :)
OdpowiedzUsuńJa pokochałam, używałam latem :)
OdpowiedzUsuńLatem sprawdzi się zdecydowanie lepiej, niż zimą :)
UsuńNie przepadam ani za kremami BB ani CC :-/
OdpowiedzUsuńMnie z kolei do nich ciągnie jak pszczołę do miodu :P
UsuńMoje Drogie. Krem CC z założenia powinien ujednolicać koloryt skóry. Na zdjęciu zupełnie tego nie widzę. Mam nawet wrażenie że przebarwienie stało się bardziej widoczne na 2 zdjęciu. A jak było naprawdę?
OdpowiedzUsuńKrem wyrównał koloryt na całej twarzy, jednak przebarwienia nie ukrył, z tym, że jak pisałam w poście, można dokładać kolejne warstwy, co akurat w moim przypadku się nie sprawdza, bo tworzy się efekt maski :P
UsuńCoraz częściej myślę o zakupie takiego kremu CC lub BB, ale ciągle mam mieszane uczucia, bo nie wiem, czy taki wynalazek spełni moje wymagania:) Na fotce efekt delikatny, ale podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńJa powiem tak, najlepsze są oryginalne kremy BB, czy CC, ale np Garnier również sprawdził się wyśmienicie, mimo iż wielu osobom nie pasował :P
UsuńJa mam za to na niego ochotę i przy najbliższej okazji z pewnością zakupie najładniejszy ��
OdpowiedzUsuń