wtorek, 26 lipca 2016

Matowe pomadki O Burden rodem z Chin

Witajcie! Faza na matowe usta wciąż trwa w najlepsze. Producenci marek prześcigają się w wymyślaniu jak najciekawszych kolorów i zarazem najlepszych formuł tak, aby wymagający klient mógł być w pełni zadowolony. I chociaż matowych pomadek mamy już na naszym rodzimym rynku pod dostatkiem, tym razem postanowiłam przetestować szminki pochodzące ze strony Born Pretty Store, ponieważ kosztują grosze, mają modne, nasycone, letnie kolory i do tego kiedy przypadkiem zobaczyłam ich recenzję na YouTube u jednej z zagranicznych vlogerek pomyślałam, że jeśli jakościowo rzeczywiście będą tak fajne, mogą okazać się prawdziwym hitem wartym nagłośnienia i polecenia dalej :). Wybrałam 4 kolory, czekałam ok. 3 tygodni na paczkę, aż w końcu pewnego słonecznego dnia zawitała w moje progi :).

Nie ukrywam, że od momentu kiedy wreszcie dorwałam swoje szmineczki, byłam bardzo podekscytowana jak również ciekawa ich jakości. Opakowania okazały się być nienajgorsze, cięższy plastik ze standardowym, błyszczykowym aplikatorem w środku . Zapach - rzecz gustu, lekko chemiczny, ale w miarę przyjemny, kojarzy mi się z tanimi pomadkami ochronnymi.



Po pierwszych swatchach na ręce, moją pierwszą myślą było "o kurcze, zapowiadają się rzeczywiście spoko!". Pomadki wydawały się być bardzo dobrze napigmentowane, ale niestety to wrażenie było całkowicie złudne. Po nałożeniu na usta okazało się, że ich równomiernie rozprowadzenie graniczy wręcz z cudem. Otóż szminki te mają w sobie jakby zbyt dużo warstwy olejowej, przez co kolor fatalnie rozprowadza się na ustach, zostawiając pełno smug, prześwitów itp. Ponadto, po przejechaniu aplikatorem drugi raz w tym samym miejscu zanim pomadka całkowicie zaschnie, ściągamy całą nałożoną uprzednio warstwę. Tragedia!



No nic, po uporaniu się z jako takim nałożeniem postanowiłam nie zniechęcać się całkowicie i poczekać chwilkę jak zaschną, by ocenić efekt, który wciąż mógł okazać się w porządku. Niestety tutaj również odnotowałam porażkę na całej linii, co doskonale możecie zobaczyć na zdjęciach poniżej. Kolory 09 i 11 zważyły się w zasadzie po niecałych 5 minutach od nałożenia, lepiąc się niesamowicie i zbijając w takie jakby grudki, z momentu na moment coraz większe i bardziej widoczne. Kolory 02 i 04 wytrzymały nieco dłużej, ale po pół godziny stało się z nimi dokładnie to samo, co z poprzednikami. Poza tym "mat", który chyba matem miał być w domyśle, okazał się być niemal kredowym, suchym i krótko mówiąc paskudnym wykończeniem pomimo, że jak wspomniałam wcześniej, przy samym nakładaniu miałam wrażenie, że szminki te mają w sobie dużo jakiegoś olejku, czy czegoś w tym rodzaju, więc dziwna sprawa :(.

Wybaczcie krzywe nałożenie, ale chciałam jedynie zobrazować Wam efekt na ustach chwilę po aplikacji. Niestety, ale nie zamierzam ich nosić, więc zaraz po opublikowaniu tej notki lądują w koszu, gdzie mam nadzieję nikt ich już nie dorwie.



To, co jeszcze zauważyłam to fakt, że po ok. półgodzinnym trzymaniu ich na ustach, moje wargi jakby lekko zdrętwiały, stały się nieprzyjemnie suche i zarazem lepkie, a szminki pomimo całkowitego zrolowania i wejścia w każda, najmniejszą zmarszczkę ust, bardzo ciężko było usunąć, dlatego w tym celu musiałam posłużyć się płynem dwufazowym i pocierać, pocierać, pocierać, aż do skutku :/

Chyba nie muszę dodawać, że jak dla mnie okazały się być całkowitym bublem, dlatego pomimo ładnych kolorów, które są ich jedyną zaletą, całkowicie odradzam ich kupno nawet za grosze, bo w moim odczuciu zwyczajnie nie da się ich nosić, więc szkoda nawet tych paru wydanych złotówek :(.

Jeśli jednak zainteresowałoby Was coś innego z asortymentu sklepu, mam dla Was kod zniżkowy -10%, gdzie przy zamówieniu trzeba wpisać BYYQ10.

Udanego dnia moi mili! :*

16 komentarzy:

  1. Kolor 04 jest wyjątkowo ładny

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda , że okazały się nie najlepszymi produktami, na ustach wygląda najlepiej wersja czerwona. te drętwienie jest dziwne. a wysuszenie na pewno nieprzyjemne. zraziłabym się do nich

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także się zraziłam, dlatego wyrzuciłam do śmietnika, gdzie moim zdaniem ich miejsce :(

      Usuń
  3. 02 to chyba coś dla mnie :) Jednak fakt, że wysuszają , sprawia że raczej się nie skuszę na nie :)
    Jeśli możesz kliknij w linki w najnowszym poście, dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kliknę, no problem :) Wysuszają i później paskudnie się lepią nawet po zmyciu, są okropnie niekomfortowe :/

      Usuń
  4. Oj szkoda, kolorki niezłe, a tu takie efekty :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mega się zawiodłam, bo dziewczyna z filmiku na YT zachwalała bardzo :(

      Usuń
  5. ja zraziłam się ostatnio do matowych pomadek Golden Rose, nr 02 kolorystycznie najlepiej mi się podoba - szkoda, że jakość kiepska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A których dokładnie matów Kasiu? Crayonów, liquidów, czy tych w sztyfcie w bordowym opakowaniu? Szkoda, że Ci nie spasowały, ja akurat lubię każdy z tych rodzai :(

      Usuń
  6. cudowne opakowania i cudowne odcienie, szkoda, że taki efekt pózniejszy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koszmarnie się je nosi, dlatego nawet nikomu ich nie proponuję, bo byłoby mi wstyd oddać komuś taki badziew :(

      Usuń
  7. Słabo prezentują się na ustach. Takim odpustem mi trochę zawiewa. Opakowania ładne, ale chyba nic poza tym. Muszę popracować nad formułą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! A tak liczyłam, że okażą się fajne, zwłaszcza po rekomendacji jednej z YouTube'owiczek :(

      Usuń
  8. O woooow! Co za kolory! 2 i 4 wyglądają na ustach nawet przyzwoicie!
    Jeśli jednak mówisz, że niefajne, to tak na pewno jest i szkoda, żal i smuteczek!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...