Witajcie! Na paletę o której będzie dzisiaj mowa, czaiłam się już od dłuższego czasu. Zachęcała mnie do siebie przede wszystkim kilkoma unikatowymi cieniami, których próżno szukać gdzieś indziej, ciepłą kolorystyką pasującą do mojego typu urody oraz fenomenalną pigmentacją. Zniechęcało natomiast to, że początkowo część z tych cieni nie do końca nie trafiała w mój gust i zastanawiałam się, czy dla pozostałych kilku które mi się podobają, warto kupować całą paletę. W końcu jednak zmieniłam zdanie, postanowiłam troszkę zaryzykować i kliknęłam co trzeba. I wiecie co? Nie żałuję ani jednej wydanej złotówki! :)
Paleta zamknięta jest w ślicznym, kartonowym i bardzo wąskim na grubość opakowaniu bez lusterka. Swoją drogą wielka szkoda, że lusterka jednak nie dodano, bo z pewnością by się przydało, zwłaszcza kiedy jest to jedyna paleta, jaką planujemy zabrać np. na wyjazd.
Pigmentacja jak i kolorystyka są po prostu genialne! Paletą tą da się zmalować setki, jak nie więcej przeróżnych makijaży na mnóstwo okazji! Ja już szansę korzystać z niej zarówno na codzień, przed randką, oficjalnym wyjściem, a niedługo też weselem (nie swoim!) i to z pewnością nie koniec.
Generalnie znajdziemy w niej sporo rdzawych, złotawych brązów, jaśniutki, prawie że biały, bazowy cień oraz trzy unikaty - Sweeter End, Warm Notes i Delicate Acidity.
Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć jak bardzo są napigmentowane poszczególne cienie, gdyż jest to efekt po ledwie jednokrotnym przejechaniu palcem po ręce, oczywiście bez bazy pod spodem. Jak dla mnie po prostu wielkie WOW! *.*
Od lewej:
Bitter Start - matowy cień "startowy", fajny jako baza dla podbicia intensywności innych kolorów, albo do nałożenia pod łuk brwiowy, chociaż szkoda, że nie jest w kolorze przybliżonym do naturalnego koloru skóry.
Sweeter End - bardzo trudny do określenia kolor, ni to jaśniusieńki, perłowy fiolet, ni to chłodnawy róż, opalizujący pod światło na złoto. Bardzo interesujący i nietuzinkowy.
Warm Notes - perłowa wiśnia jak lubię ją nazywać. Kapitalnie wygląda na oku, zwracając uwagę, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Kiedyś Pani podczas zakupów w Yves Rocher zapytała mnie, gdzie można dostać taki cień, gdyż bardzo jej się spodobał. Oczywiście poleciłam całą paletę :).
Subtle Blend - perłowe, brudne złoto, podbite brązem. Jest to kolor, którego używam zdecydowanie najrzadziej, bo nie mam na niego zbytniego pomysłu. Niby sam w sobie ładny, ale jakoś na oku średnio podoba mi się jak wygląda.
Beans Are White - matowa, głęboka czekolada. Przepiękny cień do użycia szczególnie przy wykonywaniu wieczorowego smokey eyes.
Pure Ganache - perłowe, jasne złoto, lekko rdzawe. Jeden z moich ulubionych odcieni w tym zestawieniu, po który sięgam niemal przy każdym makijażu tą paletą :).
Substitute For Love - matowy, choć ze sporadycznymi drobinkami pomarańcz, wchodzący delikatnie w brąz. Idealny do podkreślania załamania powieki.
Freshly Toasted - burgundowy, matowy brąz.
Infusion - matowa, grafitowa czerń z mnóstwem złotych, wyraźnych drobinek. Drugi cień po który sięgam dość rzadko z uwagi na jego wyrazistość, bo trochę się go boję ;).
Delicate Acidity - chłodny fiolet, wchodzący w szarość, przepiękny kolor, który lubię nakładać w zewnętrzny kącik oka, kiedy wykonuję makijaż typowo dzienny.
To co jest na ogromny plus to fakt, że cienie przepięknie współpracują na powiece, cudnie się blendują i przechodzą przez siebie nie zanikając po drodze i nie łącząc się w jedno, jak to nieraz miało miejsce przy Naked od Urban Decay. Praca z nimi jest prawdziwą przyjemnością, dlatego nawet makijażowy laik, myślę że spokojnie je opanuje i nie będzie mieć problemu podczas aplikacji, jak też rozcierania.
Cienie te również wspaniale przylegają do powiek (u mnie zawsze na bazie, bo bez tego nawet najlepsze rolują się w chwilę) i trwają na nich bez zmian, aż do zmycia. Podczas aplikacji nie osypują się oraz z tego co zauważyłam są bardzo wydajne, ponieważ mam je od kwietnia, używam bardzo często, a wyglądają na ledwo co ruszone, nawet te po które sięgam niemal za każdym razem. Są na prawdę kompletnie bezproblemowe i szczerze mówiąc nie zauważyłam żadnej wady do której mogłabym się przyczepić, a wiecie, że zawsze staram się przedstawić jak najlepiej wady oraz zalety danego kosmetyku, by następnie móc obiektywnie zobrazować całokształt. Tutaj jednak wad nie zauważam żadnych :). Czyżby kosmetyk - ideał?
Przykładowy makijaż z wykorzystaniem kilku cieni z palety:
Jestem ciekawa, czy którąś z Was również zachwyciła Cocoa Blend. Cena palety nie jest najniższa, bo wynosi 89.90 zł (do dostania np. w Minti Shopie), ale moim zdaniem jej jakość jest w pełni adekwatna! Znacie cienie Zoevy, lubicie? Dajcie mi koniecznie znać, a ja tymczasem życzę Wam już teraz przyjemnego weekendu, ponieważ od jutra wyjeżdżam na wioskę, gdzie przez kilka dni sobie pobędę, więc pojawię się tu pewnie dopiero w okolicach poniedziałku ;). Buziaki! :*
cudna, makijaż jest fantastyczny, ja mam paletę en taupe
OdpowiedzUsuńDziękuję :* En Taupe akurat dla mnie jest za chłodna, ale cudnie, że Zoeva postawiła na tak zróżnicowane typy palet, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie :)
UsuńDla Ciebie jest wręcz stworzona :) Ja mam NY i En Taupe i obie kocham :)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że pasują do mnie te odcienie ;) O NY myślałam, ale mam jeszcze póki co Au Naturel ze Sleeka, to aż tak z nudziakami szaleć nie będę, by mieć zapasy bądź co bądź, podobnych kolorków ;)
UsuńPigmentacja świetna no i ten makijaż , cudny !
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że makijaż Ci przypadł do gustu, dzięki :*
UsuńJest przepiękna! :)
OdpowiedzUsuńMakijaż wspaniały ;)
Bardzo, bardzo mi miło, dziękuję! :*
UsuńJa ją od dawna bardzo lubię, ale dla mnie bardzie uniwersalna jest naturally i smoky :D
OdpowiedzUsuńOoo Smoky chyba nie widziałam, zaraz mykam w Internet nadrabiać zaległości :)
UsuńPięknie pomalowane oczko :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Kochana :*
UsuńFaktycznie pigmentację mają świetną, sama mam tę paletkę i nie narzekam :)
OdpowiedzUsuńGdyby wszystkie palety innych marek miały taką moc, to byłoby pięknie :D
UsuńKolory są idealne, a Twój makijaż w użyciu tej paletki bardzo przypadł mi do gustu. Muszę się koniecznie zaopatrzyć w którąś wersję paletki Zoeva.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa :* Ze swojej strony polecam te palety, bo pigmentacja i łatwość ich rozblendowywania powala :)
UsuńAleż to piękne kolory są!
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie :)
Usuńjest śliczna, ale ceny tak poszły w górę - dlatego mówię jej nie
OdpowiedzUsuńNiestety, ale zauważyłam, że ceny skoczyły generalnie wszystkich kosmetyków, nie tylko Zoevy :( Mój róż Chanel zdrożał aż o 50 zł! SZOK!!! o_0
UsuńMi nie przypadła do gustu. Chyba wole tańsze odpowiedniki ostatnio nałogowo używam cieni z GoldenRose, które poleciła mi siostra z Anglii.
OdpowiedzUsuń