Bez zbędnych wstępów, chciałam Wam dzisiaj zaprezentować moją ukochaną, ulubioną i jedyną paletę do makijażu marki Peggy Sage zakupioną ok. rok temu w Douglasie. Po rozłożeniu prezentuje się tak:
Paleta jest jak widać mocno przeze mnie eksploatowana, czego nie da się ukryć i jakiś czas temu miała jeszcze lusterko na górnej części, którego niestety w wyniku małego "wypadku" już nie ma (mimo wszystko polecam posiadanie 2 kotów w domu ;)).
Paleta składa się z 32 błyszczących cieni do powiek i 2 matowych. Posiada 4 "pomadki" (które swoją drogą są wstrętne), 2 brązujące pudry do twarzy widoczne dokładnie na środku palety z dołączonymi do nich gąbeczkami i 2 róże do policzków w osobnej rozsuwanej na dole szufladce (ten z lewej rewelacyjnie sprawdza się jako rozświetlacz do ciała).
Jestem z tej palety ogromnie zadowolona, ponieważ cienie są wspaniale napigmentowane i na bazie Art Deco wytrzymują na powiekach spokojnie cały dzień. Nadają się do każdego makijażu zarówno dziennego, jak i wieczorowego ze względu na ich bogatą kolorystykę.
Zdjęcia niestety słabo oddają ich kolory, pomimo wielu prób różnego ustawienia światła :( Niemniej możecie mi wierzyć na słowo, że na żywo prezentują się na prawdę pięknie.
Pomadki niestety pomimo ładnego nasycenia kolorów są okropne, śmierdzą chemią, bardzo się kleją i wg mnie można je wykorzystać jak już, to wyłącznie do makijażu sesyjnego, który zaraz po zdjęciach będzie można natychmiast zmyć. Ja niestety innego sposobu na te paskudztwa nie znalazłam :(
Pudry brązujące przyznam, że używam wyłącznie w lato, celem wzmocnienia opalenizny. Nadają się do tego idealnie! Są mocno nasycone, więc przy opalonej buzi nie będzie widać efektu "maski", niestety do typowo bladej cery się nie nadają i to jest ich główna wada. Niemniej są wytrzymałe, ładnie stapiają się ze skórą (jednak trochę ją wysuszają) i odpowiednio matują cerę.
Róże natomiast nadają się dla brunetek i blondynek. Nawet ten ciemniejszy różo - bronzer z prawej, ponieważ pomimo mocnego koloru w opakowaniu, po roztarciu na twarzy staje się typowo brzoskwiniowy, a dzięki zawartym drobinkom pięknie rozświetla kości policzkowe. Tego z lewej natomiast używam, jak już wspomniałam wyżej jako rozświetlacza do ciała, ponieważ jego kolor po roztarciu staje się cielisty, a ilość drobinek dość spora, więc bardzo ładnie podkreśli np zadbany dekolt.
Paletka po złożeniu wygląda tak (przy czym podkreślam, że wcześniej była jeszcze obudowa wierzchnia ;))
Moja ocena 0-10 to 9
Czego mnie brakuje w tej palecie? Osobiście uważam, że można było zrezygnować z tych pseudo pomadek i zamiast nich dać np więcej cieni w odcieniach zieleni, których mnie tutaj zabrakło. Niemniej uwielbiam ją i wykorzystuję wszystkie jej walory przy każdej nadarzającej się okazji. Jest bardzo wielofunkcyjna, wydajna, poręczna (dzięki małym gabarytom można ją zabrać dosłownie wszędzie), ma kilka wersji kolorystycznych, a przy tym cena (ok. 120 zł) jest bardzo adekwatna do jakości. Z czystym sumieniem polecam każdemu, ponieważ nie wątpię, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
A jaka jest cena?:)
OdpowiedzUsuńJa płaciłam przed Świętami Bożego Narodzenia ok. 120 zł
Usuńśliczna :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńJa wolę kompletować sama kosmetyki, bo jestem dość wybredna kolorystycznie. Ale ty wydają się być fajnie dobrane.
OdpowiedzUsuńhttp://swiatniki.blogspot.com/
Przyznam, ze na ogol mam tak samo, jednak tej palecie po prostu nie moglam sie oprzec :D
Usuńpodpisuje sie pod tym ze moga oszczedzic sobie pseudo pomadki, ogolem bardzo nie lubie gdy do tego typu palet wsadza pomadko/blyszczyki
OdpowiedzUsuńZwlaszcza, gdy sa to az takie niewypaly :( Szkoda, bo faktycznie mozna bylo zastapic je cieniami :)
Usuńcudowna- chciałabym taką :) i ja także nie lubię jak pchają pomadki i błyszczyki do palet ;/
OdpowiedzUsuńZajrzyj do Douglasa, z tego co pamietam byly w stalej sprzedazy, ale glowy nie dam - pozdrawiam :)
Usuńrównież nie lubie w paletkach tych "pomadek"
OdpowiedzUsuńPomadki precz! :)
Usuńpieknie
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuń