Hej Kochane! Dzisiaj przygotowałam dla Was coś, na co wiele minerałoholiczek zapewne liczyło, czyli recenzję wybranych podkładów i róży mineralnych marki Annabelle Minerals.
Tak na dzień dzisiejszy wygląda moja buzia bez żadnych upiększaczy. Jak widać niżej, nie mam z nią większych problemów nie licząc drobnych, na żywo ledwie widocznych przebarwień (nie mam pojęcia czym spowodowanych, bo w ogóle nie opalam się na solarium, a na słońcu od kilku lat bardzo ostrożnie). Cera moja jest raczej blada, jednak w ciepłym odcieniu:
Tutaj efekt po nałożeniu podkładu Annabelle Minerals w odcieniu Natural Light i różu Romantic:
Tutaj mamy widoczny również róż Romantic, tyle, że na podkładzie Golden Fair (minimalnie cieplejszy niż odcień wyżej):
A tutaj podkład Golden Light i róż Coral (dopiero na fotkach widze, jak go nierówno roztarłam, ale już trudno...):
Jak widać na przedstawionych zdjęciach, podkłady ukryły wszelkie mankamenty mojej cery, bardzo ładnie wyrównując koloryt. Powiem Wam szczerze, że w każdym z wyżej przedstawionych odcieni czuję się dobrze, i patrząc na brak różnicy kolorystycznej między twarzą, a szyją - każdy z wyżej widocznych wariantów jest dla mnie odpowiedni w zależności od tego czy chcę, aby moja cera wpadała w bardziej chłodne, czy też cieplejsze tony. Najbardziej jednak polubiłam się z podkładem Golden Fair i różem Romantic, czyli efektem ze środkowego zdjęcia.
Podkłady, jak już wspomniałam kryją bardzo przyzwoicie, jednakże już po kilku godzinach, moja mieszana cera zaczyna się świecić, dlatego też w ciągu dnia niezbędne są poprawki. Podkłady są bardzo trwałe, ale zdarza się im pozostawiać ślady np na moim telefonie komórkowym i płaszczu, za co odejmuję punkcik. Róże również są niezwykle trwałe, nałożone rano, spokojnie wytrzymują do wieczora. Ciemniejszymi odcieniami (np Coral, Sunrise i Honey) łatwo sobie zrobić "kuku", więc trzeba nakładać je z dużym umiarem i dokładnie rozcierać, jaśniejsze natomiast (Nude, Romantic, Rose) pomimo, iż są świetnie napigmentowane, bardzo naturalnie prezentują się na policzkach - zdrowo i dziewczęco, dlatego tutaj już nie ma obawy o "efekt matrioszki".
Moja ocena 0-10 to 8 dla podkładów i 10 dla róży
Moim zastrzeżeniem co do podkładów jest, jak wspomniałam wyżej, zostawianie nieestetycznych śladów na telefonie, lub po dłuższym okresie chodzenia, na kołnierzyku płaszcza oraz słabe matowienie, chociaż zdaję sobie sprawę, iż główną ich cechą ma być krycie, jednak pomimo tego faktu uważąm, że matowić również nieco powinny, aby tak mocnego podkładu nie musieć dodatkowo obciążać pudrem. Ponad to, radziłabym producentowi pomyśleć nad linią w tonacji brzoskwiniowej, która myślę, że dla wielu osób byłaby odpowiednia, ponieważ pomimo dużej palety odcieni, nie zawsze jest się w stanie dobrać ten idealny.
Do róży nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń, może poza faktem, że nieciekawie wyglądają nałożone na podkład płynny (nawet najjaśniejsze odcienie wychodzą wtedy niesamowicie intensywne), ale ich celem jest współgrać z podkładem mineralnym, dlatego ja nie traktuję tego jako wady.
Ogólnie z kosmetyków marki Annabelle Minerals jestem bardzo zadowolona i z chęcią po nie sięgam, zarówno latem, jak i zimą, dlatego jeśli jesteś doświadczoną minerałoholiczką, bądź też dopiero zaczynasz przygodę z tego rodzaju kosmetykami mogę Ci śmiało polecić tą markę i jej produkty!
Zapraszam również do zamawiania próbek na stronie firmy, które są bardzo wydajne, a pozwalają sprawdzić, czy dany odcień nam odpowiada oraz jak się zachowuje na naszej buzi. Pozdrawiam!
Ps. Współpraca z marką Annabelle Minerals, która przesłała mi produkty do testów w żaden sposób nie
wpływa na moją subiektywną opinię wyrażoną w poście. Zawarłam tu jedynie swoje przemyślenia, Wasze zdanie może oczywiście być odmienne.
różyk bardzo ładny, taki delikatny:)
OdpowiedzUsuńróż w moim typie:D obserwuję:*
OdpowiedzUsuńDziękuję! :D :*
Usuńwiem, że to notka o różu, ale muszę Ci powiedzieć, że masz bardzo ładną cerę!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że moje czoło i nos już nie wyglądają tak dobrze, ale wszystkiego ponoć mieć nie można :P Dziękuję Kochana :*
UsuńRóże są śliczne :)
OdpowiedzUsuńróże bardzo ładne, delikatne, w moim typie ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam przyjemności próbować, ale widzę że u Ciebie dość nieźle się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, bo na prawdę warto! Już wielu osobom przypadły do gustu, więc może Tobie również? :)
Usuńja mam formułę matującą, ale bardzo ciężko mi dobrać kolor, poza tym po nałożeniu tego podkładu strasznie uwidaczniają mi się rozszerzone pory, może spróbuję wersji kryjącej:)
OdpowiedzUsuńZ doborem koloru to racja, ja mam dość uniwersalny odcień cery, więc znalazłam aż 3 pasujące. Moich porów akurat nie uwidocznił, ale one nawet solo są słabo dostrzegalne, więc ciężko mi przewidzieć, jak ten podkład sprawdzi się u innych.
UsuńŚliczne te róże, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam minerlki!:) Roz z 2giego zdjecia jest cudny!
OdpowiedzUsuńJa miałam do tej pory podkład i róż mineralny, ale z innych firm.
OdpowiedzUsuńNiestety jednak nie przekonałam się do minerałów :(
hmm wyglada nawet nawet!
OdpowiedzUsuńRomantic podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuńNajbardziej z tej firmy lubię korektor :) ale róż też mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńA ja za korektorami właśnie średnio... chociaż faktycznie świetnie kryją :)
UsuńBardzo ładny odcień i fajnie współgra z cerą :)
OdpowiedzUsuńno ładnie sie prezentuje ten podkładzik u ciebie..bardzo lubie AM :)
OdpowiedzUsuńbardzo ładnie róż się prezentuje:)
OdpowiedzUsuńAM ma niesamowite róże i podkłady
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie tak :)
Usuńroz Romantic jest przesliczny :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze linia Beige jest w istocie brzoskwiniowa, po drugie nie rozumiem idei "powinien matowić" czyli osoby z cerą suchą czy normalną nie powinny mieć pokładu, który nie ściąga skóry i daje naturalne, nie sztuczne i matowe wykończenie bo każdy podkład producenta powinien być dostosowany do Twojej cery? Jest przecież wersja matująca podkładu....
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, linia Beige ma różowe tony, a im jeszcze daleko do brzoskwini :P Po drugie, pisałam SWOJE odczucia i moim zdaniem podkład ten owszem, powinien nieco mocniej (nigdzie nie napisałam, że całkowicie) matowić, bo sam w sobie jest już na tyle mocny, że jak już wspomniałam w notce - obciążanie dodatkowe pudrem, moim zdaniem jest w tym wypadku trochę bez sensu, bo i tak nakładamy już solidną warstwę samego podkładu, więc fajnie, gdyby przy tym nie trzeba było używać dodatkowych specyfików, co w przypadku skóry mieszanej, skłonnej do zapychania - jaką wg statystyk posiada większość Polek - może okazać się "zabójstwem". Wersja matująca owszem istnieje, ale jest z kolei znacznie mniej kryjąca, stąd uważam, że złotym środkiem byłoby stworzenie przez markę podkładu posiadającego obie te cechy, czyli i krycie i matowienie, ale wiadomo, że każdemu nie dogodzisz ;) Pozdrawiam!
Usuń