Hej Słoneczka! Jakiś czas temu wspominałam Wam w którejś notce, że muszę przystopować z kupowaniem róży, bo mam ich już w swoich zbiorach zdecydowanie za dużo. Oczywiście to nie jest tak, że wszystkie kupowałam, zdecydowaną większość dostałam w ramach współpracy, lub z wymianki, niemniej przyznam, że gdy widzę piękny odcień na półce sklepowej, ciężko mi przejść obok niego obojętnie. Jednak w tym roku jednym z moich postanowień jest nie kupować więcej róży dopóki co najmniej kilku nie zużyję (a uwierzcie, że przy mojej miłości do nich i codziennym podkreślaniu policzków jest to wykonalne, zwłaszcza przy minerałkach).
Dobra, dość gadania, czas na prezentacje i subiektywny ranking ulubieńców. Mój mały zbiór wygląda następująco - stan na dzień dzisiejszy:
1) Diadem nr 08
2) Sleek - Life's a Peach
3) Essence - Vampires Love
4 - 9) Annabelle Minerals
10) Astor Skin Match - 002 Peachy Coral
11 i 13) Peggy Sage
12) Essence Ready for Boarding
1) Róż od Diademu otrzymany na spotkaniu blogerek - jest to ładny, ciepły, nektarynkowy odcień, który pięknie podkreśli raczej ciepły odcień skóry. Zawiera delikatny shimmerek, który nadaje twarzy subtelne rozświetlenie. Muszę przyznać, że się z nim polubiłam, choć używam go dość rzadko, w sumie sama nie wiem czemu. Może dlatego, że jeśli chodzi o ciepłe odcienie mam już swojego niekwestionowanego faworyta? Ocena 0 - 10 to 8.
2) Jeśli mowa o faworytach, drogie Panie, przedstawiam Wam mój zdecydowany numer jeden ze wszystkich róży, które posiadam :D Sleek Life's a Peach pokochałam miłością wielką i dziękuję osóbce, która zechciała się za niego wymienić, bo dzięki temu znalazłam dla siebie róż idealny! Cudna brzoskwinka, która najlepiej podkreśla mój odcień skóry. W opakowaniu wygląda na mocny, jednak na buzi daje delikatny kolor, a efekt oczywiście można stopniować. Ocena 0 - 10 to 10!!!
3) Wampirka od Essence również mam z wymiany. Polubiłam chłopaka, jednak nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Pierwsza przygoda z nim skończyła się buraczanymi plamami na policzkach, jednak kolejne były już w porządku. Po prostu trzeba nauczyć się z nim współpracować, a wtedy odwdzięczy się bardzo naturalnym, dziewczęcym rumieńcem, który wytrzyma na twarzy nieprzerwanie cały dzień. Ocena 0-10 to 7
4-9) Róże od Annabelle Minerals zna chyba większa część blogosfery. Ja sama powiedziałam o nich już chyba wszystko co było możliwe, zatem tutaj ograniczę się tylko do wskazania tych odcieni, które najbardziej lubię i najczęściej używam, a są to romantic, nude i coral. Krótko mówiąc - najlepsze mineralne róże z jakimi dotychczas miałam do czynienia! Ocena 0 - 10 to 10
10) Skin Match'a od Astor kupiłam na wyprzedaży -40% w Rossmannie. Myślałam, że się z nim zaprzyjaźnię, a niestety wyszło inaczej. Pomimo ładnego koloru w opakowaniu i pomyślnie przebytej próbie na ręce, nie sprawdził się na mojej twarzy. Wychodzi zwyczajnie za różowy, co nie do końca mi odpowiada, bo wyglądam z nim nienaturalnie, jakbym pomalowała policzki cieniem do oczu, a nie różem, który jakby nie było powinien imitować naturalny rumieniec. Jedynie najjaśniejszy pasek ratuje sytuację i używany solo daje pożądany efekt. Ocena 0 - 10 to 6
11 i 13) Trochę nie po kolei dałam numerki, ale już trudno ;) Oba róże pochodzą z mojej paletki cieni Peggy Sage, która była prezentowana na początku prowadzenia bloga. Mam ją już kilka ładnych lat i nadal namiętnie używam (chyba nigdy mi się nie znudzi, bo cienie mają rewelacyjną pigmentację, ale ja nie o tym). Odnośnie samych róży sprawa jest dość prosta - zdecydowanie za rzadko ich używam i ciężko mi wyrobić sobie o nich opinię. Jaśniejszy ma za mocny jak dla mnie shimmer (czego niestety nie udało się ująć na zdjęciu), co mnie mocno odstrasza, natomiast ciemniejszy jest zdecydowanie za ciemny by używać go jako róż (chociaż docelowo takie jest jego przeznaczenie), więc stosuję go jako brązer, jedynie do delikatnego podkreślania załamania przy kościach policzkowych co sprawia, że moja twarz staje się smuklejsza i w tej kwestii sprawdza się znakomicie.. Ocena łączna 0 - 10 to 7
12) I ostatni już róż/pomadka, tym razem w kremie z limitki Essence, który również otrzymałam z wymianki i o którym była mowa wcześniej na blogu. Pomimo koloru, który moim zdaniem jest zbyt malinowy, nałożony na twarz daje naturalny efekt, jednak łatwo z nim przesadzić, więc trzeba uważać. Jako pomadka natomiast nie sprawdza się wcale, dlatego używam go wyłącznie jako różu. Ocena 0 - 10 to 7.
Nie kombinowałam ze światłem, bo kolor wychodził okropnie przekłamany. W rzeczywistości wygląda podobnie, jak na zdjęciu poniżej.
Uff to by było na tyle. Znacie te róże? Któryś z nich widziałybyście u siebie w kosmetyczce? A może któryś Was na tyle zainteresował, że powinnam zrobić jego szczegółową recenzję? Czekam na Wasze komentarze. Buziaki :*
o wow sporo tego,
OdpowiedzUsuńEhh... nazbieralo sie niestety :P
UsuńAstorka lubię bardzo :) uwielbiam też róże Lovely :) Polecam :)
OdpowiedzUsuńMiałam z Wibo kilka lat temu (mój pierwszy róż w życiu) i byłam zadowolona, ale zdenkowałam!!! :D
UsuńOjeeej te minerałki chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńNa stronie Annabelle Minerals można zamówić próbeczki takie jak powyżej :)
UsuńJa mam zaledwie 3 ;)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym zejść do takiej ilości :P
UsuńNajbardziej podoba mi się Sleek i Essence, ja nie mam żadnego róży wolę bronzery :))
OdpowiedzUsuńSleek'owy jest na prawdę genialny! W życiu nie miałam lepszego różu!
Usuńzadnego z nich nie mialam ^^ teraz mam z paese i jestem mega zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńZ Paese mam podkład mineralny, ale nie zachwyca :(
UsuńDużo ich! Ja lubię róże z Belli:)
OdpowiedzUsuńZ nimi nie miałam jeszcze przyjemności, hmm może czas to nadrobić? ;)
Usuńtrochę się tego nazbierało:) mnie kusi ten róż ze Sleek'a:)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam, chociaż wiadomo - co człowiek to opinia :)
UsuńMamo ile tego... ja mam tylko 4 róże a i tak bardzo rzadko po nie sięgam
OdpowiedzUsuń4 to też nie mało, ja też bardzo długo nie sięgałam po róże, ale jak już zaczęłam, to efekt jest jak widać :P
Usuńze sleek'a wygląda pięknie, mi też teraz troche powiekszyła sie kolekcja rózy a kiedys prawie wcale nie używałąm :P
OdpowiedzUsuńJa tak samo, jak nie używałam to wcale, a jak się zaczęło to na maxa :D
UsuńA myślałam, że to ja jestem uzależniona od róży :D
OdpowiedzUsuńWidać to zaraźliwe hehe :D
Usuńja w tym rózu z astora wyglądam jakbym była chora
OdpowiedzUsuńJa też, kompletnie nie trafiony produkt, jedynie najjaśniejszy ratuje sytuacje :)
Usuńjako rózomaniaczka nawet nie powinnam tu zagladac :D
OdpowiedzUsuńte od Peggy Sage chętnie bym przygarnęła :>
Brązowy jest świetny, ten drugi mniej, bo ja niestety wyglądam z nim jak choinkowa bombka :( A że zaglądasz jest mi bardzo miło, zapraszam częściej :*
UsuńFaktycznie dużo tego :) Ja posiadam jedynie róż z Bell.
OdpowiedzUsuńTen ze Sleeka mi się spodobał.
Pozdrawiam
Kusicie mnie tymi różami Bell :P
UsuńTylko na górze mi tak łapie..:( :D
OdpowiedzUsuńczerwona porzeczka Joanny :)
Wyszło pięknie, ja się próbuję przekonać do czarnej porzeczki Casting'a L'Oreal'a
Usuńcałkiem spora kolekcja, wstyd się przyznać, ale sama różu żadnego nie mam, jakoś sie do nich przekonac nie moge.
OdpowiedzUsuńWow, podziwiam, ja bez różu na policzkach ani rusz ;)
UsuńMasz sporą kolekcję tych róży :) Oddaj mi jeden, ewentulanie połowę :)
OdpowiedzUsuńświetna recenzja :) pozdrawiam i z przyjemnością obserwuję :)
Hehe niestety wszystkie są moje :D Dziękuję za obserwację :*
Usuńnajbardziej kolorystycznie podoba mi się ten róż do Sleeka :)
OdpowiedzUsuńMnie też :D
Usuńoj, chciałabym tego wampirka od essence, opakowanie wygląda świetnie:)
OdpowiedzUsuńTeż swojego czasu polowałam na niego, aż się udało i moim zdaniem opłacało się :)
UsuńRóż ze Sleeka mi się marzy, piękny:)
OdpowiedzUsuńJest na prawdę wart wypróbowania :)
UsuńAle dużo, ja nie mam żadnego różu :)
OdpowiedzUsuńJa bym nie mogła się bez żadnego obejść :)
UsuńŁadne masz kolorki w swojej kolekcji. :):)
OdpowiedzUsuńDziękuję :))
UsuńŁadne kolory :) Ja jestem w trakcie testowania róży Annabelle ;D
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, jak wrażenia :)
Usuńno niezła kolekcja, przyznaje :)
OdpowiedzUsuńZbyt duża :P
UsuńNo no, ten Sleek niezly ;D :D
OdpowiedzUsuńPrawda? :D To chyba mój najlepszy łup wymiankowy :P
UsuńNie miałam jeszcze takich " malowideł " ;DMozna je kupić przez internet?
OdpowiedzUsuń_____________________
Obserwuję!
Proszę o kliknięcie w
link Oasap w moim nowym
poście - z góry dziękuję!
Annabelle na pewno, inne myślę również na stronach przeróżnych drogerii, wystarczy poszukać w necie :)
Usuńnom:( ale po 3 pod rzad na jeden dzien :(
OdpowiedzUsuńI tak za duuuzo :(
Usuńspora kolekcja - ja mam na chwilę obecną 3 róże.
OdpowiedzUsuńTo już coś :)
Usuńkolekcja dość pokaźna:)nigdy wcześniej nie myślałam nawet o kupnie różu ale czytając twoje mini recenzję wnioskuje, że chyba warto się za jakimś rozejrzeć:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Uważam, że zdecydowanie warto, nie wyobrażam sobie mojego makijażu bez użycia różu :P
Usuńwow..zazdroszcze kolekcji!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie powinnam ją uszczuplić ;)
Usuńile róży, wow!
OdpowiedzUsuńja mam tylko jeden:P i to jeszcze taki, który dostałam, a nie kupiłam sama:P
Hehe mnie by spokojnie starczyły 3, ale jak kiedyś próbowałam się ich pozbyć, to niestety nie umiałam się zdecydować z którego zrezygnować :(
Usuńna roze z anabelle minerals, mam strasznie ochote szczegolnie adoruje odcien romantic :)
OdpowiedzUsuńZawsze można zamówić próbeczki na stronie Annabelle ;) Są baaardzo wydajne :)
UsuńMam podobną "chcicę" na rozświetlacze, tak jak Ty na róże ;)
OdpowiedzUsuńKolekcję masz imponującą. Bardzo podoba mu się ten Diademowski ale te kosmetyki są nieosiągalne.
Można je kupić w internecie na stronie producenta :)
Usuńspora kolekcja;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do siebie;)