Hej! Będąc na wpół żywa po wczorajszym, krakowskim weekendzie i tuż przed pójściem spać, postanowiłam skrobnąć Wam ostatnią z notek pod hasłem "Weekend z Vichy". Dzisiaj na tapetę bierzemy podkład Teint Ideal, który ma nadawać cerze idealny koloryt, korygować ją i rozświetlać. Czy spełnił pokładane w nim nadzieje?
Na temat opakowania nie będę się rozwodzić, ponieważ jest bliźniaczo podobne do opakowania serum. Ponownie kartonowe opakowanie z informacjami od producenta, a w środku tym razem szklana, a nie metalowa butelka i podobnie, jak w przypadku poprzednika - wygodna pompka.
Kilka słów od producenta:
"Technologia płynnego światła, aby idealnie rozpraszać światło - każdy milimetr Twojej skóry jest rozświetlony. Kompleks
korygujący , aby dzień po dniu poprawiać jakość skóry, zawiera witaminę
C i E oraz składnik witalizujący dla skóry ujednoliconej, zdrowszej i
lepiej chronionej przed czynnikami zewnętrznymi. Lekka konsystencja fluidu idealna dla skóry normalnej i mieszanej.
Hipoalergiczna formuła fluidu rozświetlającego zawiera Wodę Termalną z
Vichy. Testowane na skórze wrażliwej. Nie zawiera parabenu.
Lekka, przyjemna konsystencja. Łatwa aplikacja."
Ucieszyłam się, że dostałam drugi kolor w kolejności, ponieważ w buteleczce wyglądał ładnie i byłam przekonana, że będzie mi odpowiadał, ze względu na wyraźnie widoczne żółte tony, ale niestety :(. Już podczas aplikacji Beauty Blenderem zauważyłam, że podkład bardzo szybko zmienia kolor, stając się intensywną pomarańczką. Próbowałam natychmiast rozjaśnić ten efekt białym pudrem, ale jak zapewne podejrzewacie, nic to nie dało. Efekt na mojej cerze był po prostu brzydki, dlatego postanowiłam zmyć wszystko i nałożyć jeszcze raz od nowa, tym razem pędzlem. Dobrze, że jest niedziela i miałam na to czas. Po mocniejszym roztarciu było już lepiej, ale wciąż nie idealnie, bo podkład po prostu się utlenia i przez to mocno odznacza od szyi. Niby troszkę próbuje się wpasować w cerę, ale starania te nie są na tyle satysfakcjonujące, żebym mogła stwierdzić, że kolor mi odpowiada.
Ok, przejdźmy do konsystencji. Jest dość rzadka, leista, przez co należy nałożyć trochę więcej produktu, by podkład zaczął cokolwiek kryć, choć samo krycie określiłabym mianem słabego. Jest to kosmetyk dedykowany raczej osobom nie mającym większych problemów z cerą, gdyż dla cer problematycznych absolutnie odpada, właśnie przez znikome krycie.
Na poniższym zdjęciu widzicie zarówno konsystencję, kolor oraz moment rozpoczęcia utleniania.
Jeśli chodzi o zapach, podkład pachnie jedynie alkoholem, przez co mam przeczucie, że po dłuższym czasie stosowania może wysuszać cerę. Co prawda jest przeznaczony jest dla skóry normalnej i mieszanej, ale nie zmienia to faktu, że taki typ cery również może z czasem ulec przesuszeniu. Mimo tych wszystkich minusów, przemogłam się i nosiłam go dzisiaj ok 6 godzin, ale niestety mimo jak najdokładniejszego roztarcia podkład i tak ściemniał niesamowicie. Nie wiem, może mam taki odczyn PH i stąd nie jest on przeznaczony po prostu dla mnie? To co zauważyłam oprócz ciemnienia, żeby nie było tak całkiem pesymistycznie to fakt, że rzeczywiście ładnie rozświetlił skórę, ale co z tego skoro niedługo później zaczął nierówno schodzić z mojej twarzy. Ścierał się podczas rozmowy, zostając na telefonie, na rękach podczas podpierania głowy, na ubraniach, kiedy zbyt wysoko zapięłam kurtkę itd... Z lepszych wiadomości jest jeszcze taka, że po połączeniu go z najjaśniejszym Healthy Mixem dawał o wiele ładniejszy odcień, niż solo i dłużej utrzymywał się na twarzy, choć wiadomo, że jest to zasługa połączenia, a nie podkładu samego w sobie.
A tutaj wrzucam skład:
A tutaj wrzucam skład:
Podsumowując: Przykro mi, ale po pierwszym wrażeniu jestem całkowicie na nie. Słabe krycie, koszmarny zapach i przede wszystkim bardzo ciemniejący kolor sprawiły, że podkład ten absolutnie mnie nie zachwycił. Hmm... w zasadzie nawet nie wiem dla kogo mógłby się tak naprawdę nadać. Może dla mocno opalonych dziewczyn, nie mających żadnych problemów z cerą? Ciężko stwierdzić. Obecnie raczej nie będę go używać, tylko poczekam do lata, kiedy moja cera nabierze kolorytu (a szybko i mocno się opalam), bo wtedy może okaże się, że nie taki diabeł straszny jak go malują.
Znacie kolorówkę Vichy? Jakie są Wasze doświadczenia?
Życzę wszystkim spokojnej nocy, buziaki :*
nie sądziłam, że aż tak słabo wypadnie :/
OdpowiedzUsuńNiestety :(
UsuńZ Vichy w ogóle nie mam do czynienia. Raczej nie mam ochoty wypróbować :(.
OdpowiedzUsuńKolorówka też mnie jakoś odpycha :(
UsuńKolorówka z Vichy jest zupełnie nie dla mnie. Zostaje przy ich pielęgnacji, natomiast podkłady za taką cenę to ja wole kupić sobie albo drogeryjny albo dołożyć sobie do czegoś z wyższej półki.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% Chociaż czytałam opinię osób zachwyconych tym podkładem...
UsuńOj nie lubię jak podkład zajeżdża alkoholem ;/
OdpowiedzUsuńTo tego też byś nie polubiła :P
UsuńCzyli nic nowego. Marki, które specjalizują się w pielęgnacji twarzy powinny przy tym zostać. ;)
OdpowiedzUsuń100% racji!
UsuńNo i kurczę kusi mnie ta kolorówka Vichy, a wychodzi na to, że niesłusznie... Mój portfel bardzo Ci dziękuje :D.
OdpowiedzUsuńNie ma za co Kochana :* Może wiesz, na lato będzie ok, ale na razie nieciekawie to wygląda :(
Usuńszkoda,że słabo kryje :(
OdpowiedzUsuńPrawie wcale :(
Usuńajajaja szkoda ze taki niewypal ;<
OdpowiedzUsuńA no szkoda wielka :(
Usuń