Cześć! Różomaniaczką jestem od kilku dobrych lat i przez ten czas miałam już okazję wypróbować róże w chyba wszystkich możliwych formach, czyli kamieniu, postaci sypkiej, kremie, żelu itp. Pomimo, że róże Bourjois są bardzo lubiane i doceniane przez blogosferę oraz ogólnie konsumentów, do tej pory skutecznie im się opierałam, sama do końca nie wiedząc czemu. Jednak ostatnimi czasy, kiedy to napaliłam się na róż NARSa w odcieniu Orgasm, który niestety nie jest dostępny w PL, a następnie odkryłam na kanale Ewy (RedLipstickMonster), że burżujski Rose D'or jest całkiem ciekawym zamiennikiem Orgasmu, bez wahania uległam i postanowiłam go zakupić tym bardziej, że trafiłam na niego w promocji za 37.90 zł. Ciekawi jesteście jak się u mnie sprawdził? :)
Opakowanie to maleńkie pudełeczko z mini lusterkiem i równie małym pędzelkiem (który jest do niczego, ale od biedy podczas podróży się przyda), zamykane na magnes. Trzeba przyznać, że całość wygląda iście uroczo, choć zauważyłam, że napisy po kilku tygodniach trzymania w mojej kosmetycznej szufladzie zaczynają się delikatnie ścierać, co mnie trochę niepokoi, bo myślę, że za cenę ok. 50 zł bez promocji, tego typu sytuacja nie powinna mieć miejsca, zwłaszcza, że opakowanie nie jest narażone na jakiekolwiek większe otarcia. Hmm...
Dalej jest już jednak tylko lepiej :). Początkowo obawiałam się, że róż ten będzie dla mnie zbyt landrynkowy i kompletnie niepasujący do mojej karnacji, która zdecydowanie lubi się z odcieniami typowo brzoskwiniowymi, niemniej obecność złotych, drobniusieńkich i prawie niewidocznych, rozświetlających drobinek, całkowicie mnie do niego przekonała, bo lubię takie wykończenia w różach. Mając na myśli drobinki, nie mylcie ich broń Boże z tandetnym brokatem, którego tutaj nie uświadczycie. Jest to w zasadzie złoty pyłek, widoczny głównie pod konkretnym kątem padania światła. Pomimo, że ogromnie starałam się uchwycić je na zdjęciu, zarówno w świetle sztucznym, jak i dziennym, nie udało mi się to, bo aparat za nic w świecie nie chciał ich wychwycić, dlatego musicie mi wierzyć na słowo, że one tam na prawdę są! :) I do tego dają boski efekt na licu!
No i drobinki się zakamuflowały... :(
Róż perfekcyjnie nabiera się na pędzel, dając możliwość stopniowania efektu, jaki chcemy uzyskać na policzku. Wspomniane drobinki zapewniają bardzo elegancki efekt rozświetlenia, dlatego twarz nie wymaga już dodatkowego wspomagania rozświetlaczem. Kosmetyk ten nie pyli nadmiernie, nie tworzy plam i przepięknie się blenduje, nawet z trudniejszymi we współpracy podkładami. Rumieniec jest nieprzesadzony, dziewczęcy i chyba nie ma osoby, której by ten odcień nie odpowiadał. W moim odczuciu będzie doskonały zarówno dla eterycznych blondynek, jak i ognistych brunetek.
Tutaj swatch na dłoni (drobinki postanowiły ociupinkę wyjść na światło dzienne, ale to jeszcze nie to, co na żywo):
Generalnie żałuję, że tak długo opierałam się różom tej marki i teraz już jestem niemalże pewna, że gdy tylko nadarzy się okazja, będę chciała wypróbować również inne odcienie, które w międzyczasie zaczęły mnie kusić. Nie wspomniałam jeszcze o zapachu. Jest on dość intensywny, jak na tego rodzaju kosmetyk, pudrowy i nieco retro, przez co średnio przypadł do gustu, ale wiem że ma wiele swoich zwolenniczek.
Podsumowując, jestem nim bardzo pozytywnie zaskoczona, dlatego zachęcam Was do przyjrzenia się poszczególnym odcieniom, ponieważ są na tyle zróżnicowane, że myślę, iż każdy bez problemu znajdzie ten najbardziej odpowiedni dla siebie.
Ja tymczasem wracam do pakowania, gdyż jutro z rana wyjeżdżam z koleżankami na trip do Warszawy i wracam dopiero w sobotę wieczorem, zatem kolejna notka pojawi się zapewne w okolicach poniedziałku. Wybieramy się m.in. na spektakl "Koncert Życzeń" w Teatrze Rozmaitości, który już miałam okazję oglądać będąc w Krakowie, ale mam nadzieję, że czas na małe zakupy także się znajdzie, a jeśli nie, to nadrobię to za 2 tygodnie, kiedy znów nawiedzę stolicę ;). 3majcie się i do następnej notki :*.
Też mam ten róż, ma śliczny i bardzo uniwersalny odcień :)
OdpowiedzUsuńOj tak, pasuje każdemu, chyba bez wyjątków :)
UsuńŚlicznie wygląda na twarzy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńcuuuudo ;) Ciekawa jestem czy hean mialby jakis wymiennik bo mam jeden bardzo podobny ale ciut jasniejszy i jest piekny :)
OdpowiedzUsuńHean ma wymiennik i polecam obejrzeć wspomniany filmik u Ewy :). Ponoć z pigmentacją jest kiepsko niestety :(.
UsuńUwielbiam ich róże, ale z tym jeszcze nie miałam przyjemności. Uwielbiam je za wszystko- wydajność, zapach, kolory, efekt na twarzy, utrzymywanie... Według mnie nawet regularna cena jest w porządku- bo mi jeden róż przy codziennym stosowaniu wystarcza na około 3 lata, a jeśli upolujemy go w promocji to wychodzi naprawdę tanio. :)
OdpowiedzUsuńJest na prawdę w porządku, choć przyznam, że wolę jak kosmetyk prędzej się kończy, bo wtedy mogę szybciutko kupić nowy :D
UsuńHmm, moja mama ma ten roz i ja ktoregos razu probowalam go na sobie, ale wydal mi sie strasznie twardy, ledwo co sie aplikowal na pedzel :P Troche sie boje tych rozy od tego czasu, no a druga kwestia ze jest tyle rozy ktorych chce wyprobowac, ze raczej predko nie zakupie tego od Bourjois :P
OdpowiedzUsuńFakt, podobno lubi kamykować, bo czytałam o tym na wielu blogach, ale mnie się to na razie nie zdarzyło :P. Również długo mu się opierałam, ale uległam i nie żałuję :P
UsuńUwielbiam ich róże, są bardzo wydajne, bardzo trwałe, a odcienie są mega uniwersalne
OdpowiedzUsuńDokładnie, chociaż ta wydajność mogłaby być słabsza, bo lubię kupować nowe kosmy :D.
UsuńJest głośno o tych produktach a ja wciąż nie miałam, kiedyś muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNajwyższy czas Kochana! :)
UsuńKolor piękny aczkolwiek uważam, że dla mnie trochę za ciemny :) Ale w przyszlosci na pewno skuszę się na nieco jaśniejszy odcień. Baw się dobrze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Myślę, że jakaś mini relacja pojawi się na blogu, bo w końcu nie samymi kosmetykami człowiek żyje :). Co do koloru - on na prawdę jest delikatny, a ja nałożyłam dużą ilość do zdjęcia, aby było go dobrze widać, więc spokojnie można stopniować efekt od bardzo subtelnego po mocniejszy, wyrazisty :).
UsuńAha, chyba że tak. Na relacje będę czekać. Ja się z pracy wybieram 24.04 na "Czarny Ogród" do Wyspiańskiego. W dodatku plus samego spektaklu jest przewidziane dla nas zwiedzanie kulis :)
UsuńUwielbiam róże Bourjois, mam kilkanaście kolorów i większość to moi ulubieńcy.
OdpowiedzUsuńWow! Ładny wynik ;) Ja może dokupię jeszcze jakieś 2, ale nie więcej, bo jednak inne marki też ciekawią :P.
UsuńŁadny kolorek ;)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo :D.
Usuńslicznie wyglada))) tez mam ochote na orgasm, wiec chyba upoluje burzujka)))) tylko jeszcze by jakas fajna promocje znalesc)))
OdpowiedzUsuńHahaha dwuznacznie zabrzmiało :D Teraz jest promocja -25% w Hebe, ale nie wiem jak długo :).
Usuńbardzo mnie kusi jakiś róż tej firmy :) ten wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńKolorek jest bardzo uniwersalny, zatem śmiało mogę polecić :).
UsuńMam jeden z tych róży i bardzo go lubie! A zapach wręcz kocham !
OdpowiedzUsuńMnie akurat zapach średnio pasuje, ale w końcu każdy ma inny gust ;)
Usuńślicznie wygląda na Twojej buzi!
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
UsuńŁadnie prezentuje się na policzku, jednak ja jestem zwolenniczką w 100% matowych róży :) Na przekór temu, mam ochotę wypróbować te wypiekane i wychwalane wszędzie róże Bourjois :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :) Spróbuj, może akurat staną się Twoimi ulubieńcami :)
Usuńchyba najczęściej kupowany róż na rynku :) ale faktycznie prezentuje się bosko ! w dodatku jest mega wydajny
OdpowiedzUsuńZ tą wydajnością mogłoby być słabiej jak na mój gust, bo lubię zmieniać kosmetyki, ale prezencję ma rzeczywiście śliczną :)
UsuńTeż skusiłam się na zakup tego odcienie po filmie RLM :) Mi róże Bourjois kojarzą się z moją mamą, która używała ich przed laty i były nie do wykończenia, a ich zapach to dla mnie definicja pudrowego aromatu :)
OdpowiedzUsuńOj tak, aromat jest bardzo pudrowy :). Cieszę się zatem, że przywołuje u Ciebie dobre wspomnienia :)
UsuńKusiły mnie kilka razy te róże ale za każdym razem trafiam na testery, które są twarde jak skała i nie ma żadnego koloru :(
OdpowiedzUsuńNiestety też znam ten ból, najlepiej obczajać swatche w necie ;)
Usuńmam tak samo.
Usuń