Witajcie! Przedwczoraj po raz kolejny miałam przyjemność uczestniczyć w spektaklu, w którym główną i zarazem jedyną rolę gra moja ukochana aktorka - Danuta Stenka. Stenkę wielbię od lat przede wszystkim za niebywały kunszt aktorski, ogromny talent, pogodę ducha i fakt, że do tego wszystkiego jest piękną, inteligentną kobietą z klasą, której pomimo tylu lat obecności na scenie nie zniszczył showbiznes. Zachwyca mnie do tego stopnia, że bez problemu potrafię przejechać pół Polski, byle tylko uczestniczyć w sztuce, w której gra. W grudniu miałam przyjemność brać udział w premierze spektaklu "Koncert Życzeń", która miała miejsce w Krakowie, natomiast w ubiegły piątek przyjechałyśmy z koleżankami do Warszawy, aby jeszcze raz wziąć udział w tym wyjątkowym przedstawieniu.
Sztuka opowiada o samotności. Widzowie mają możliwość podejrzenia jednego dnia z życia kobiety, która po pracy wraca do domu, w którym samotnie mieszka. Początkowo nic o niej nie wiemy, nie wiemy kim jest, ile ma lat, czym się zajmuje, jednak w miarę upływu czasu, z każdą chwilą spektakl pozwala nam coraz mocniej ją poznawać, opierając to poznawanie jedynie na zasadzie domysłów. A dlaczego tylko domysłów? Ponieważ w sztuce nie pada ani jedno słowo. Dialogi i monologi zostały odsunięte na bok, a całość wyrażana jest wyłącznie za pomocą didskaliów. Scena, która dla potrzeb spektaklu została zaaranżowana na mieszkanie bohaterki, pozwala na swobodne poruszanie się widzów dookoła niej. Nie ma miejsc siedzących, ponieważ zamysłem było to, aby zachęcić widza do eksplorowania przestrzeni dookoła.
Spektakl rozpoczyna się w momencie, kiedy bohaterka wraca z pracy do domu, przebiera się i zaczyna wykonywać codzienne, domowe czynności, początkowo prozaiczne - a to nastawi pranie, a to coś zje, przez sporą część czasu słucha również tytułowej audycji "Koncert Życzeń", prowadzonej przez Wojciecha Manna, jednak w miarę upływu czasu możemy dostrzec, że coś zaczyna w niej pękać, zachodzi pewna zmiana, która finalnie osiąga swoje apogeum w ostatnich minutach przedstawienia. Dzięki znakomitemu warsztatowi aktorskiemu Danuty Stenki, widz przeżywa ten spektakl do głębi, niemal namacalnie odczuwając to, co prawdopodobnie czuje bohaterka tej sztuki, będąca jednocześnie (jak słusznie podkreśliła reżyserka - Yana Ross) mocno zanurzona w konsumeryzmie. Pozornie ma wszystko, co człowiekowi powinno być potrzebne, aby mieć udane życie - ładne mieszkanie, prawdopodobnie dobrą pracę, lecz nie ma tego co najważniejsze - bliskiej osoby.
Przyznam się Wam, że osobiście przeżywam tą sztukę niezwykle mocno. Dzięki znakomitemu pomysłowi reżyserki, na podstawie materiału austriackiego twórcy Franza Xavera Kroetza i mistrzowskiemu wykonaniu Danuty Stenki, nie potrafię swobodnie przejść nad nią do porządku dziennego i zazwyczaj potrzebuję trochę czasu, by dojść do siebie. Emocje są ogromne, a przekaz piekielnie mocny, choć podany w subtelny sposób. Określiłabym go jako niemy krzyk. Bohaterka krzyczy, mimo że nie jesteśmy w stanie jej usłyszeć, przez co sami stajemy się jedynie cichymi świadkami jej wewnętrznej tragedii. Jeśli tylko będziecie mieli okazję wybrania się na ten monodram, bez dwóch zdań serdecznie Wam go polecam, gdyż jak dla mnie nie ma i chyba prędko nie będzie drugiego tak wyjątkowego w przekazie spektaklu, w którym możemy jednocześnie niemal "dotknąć" teatru i aktora. Nie da się już być bliżej.
(dla uważnych: po prawej stronie widać moją skromną osóbkę:))
Po spektaklu miałyśmy także ogromną przyjemność już kolejny raz spotkać się z Panią Danusią, przez co znowu miałam okazję utwierdzić się w przekonaniu, jak niezwykła jest to osoba - ciepła, otwarta i bardzo serdeczna, co jest niestety coraz rzadsze w dzisiejszym świecie. Nie chcę się rozpisywać na ten temat, bo kwestie spotkania i naszej rozmowy wolę zachować dla siebie i osób które w tamtym dniu były razem ze mną, ale powiem tyle, że było ono niesamowite, tak jak i niesamowity jest ten spektakl oraz uczucia mu towarzyszące. Raz jeszcze gorąco zachęcam i na koniec wrzucam filmik, abyście mogli mniej więcej zobaczyć całą koncepcję:
Zdjęcia wykonane w ramach Festiwalu "Boska Komedia", premiera spektaklu w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Fot. Tomasz Wiech, https:// www.boskakomedia.pl/
Pierwszy raz spotykam sięz z tym aby widzowie stali :o Mimo wszystko bardzo mi to odpowiada :) Scena widzę kameralna co jest jak najbardziej na plus gdyż na takiej scenie jest o wiele razy przytulnej no i emocje o wiele większe :D A sam spektakl z tego co opisujesz i z tego co można zauważyć jest afektywny i pełny wrażeń :) Świetna sprawa :)
OdpowiedzUsuńDokładnie jest tak jak piszesz, w Warszawie było mniej osób, niż w Krakowie z którego pochodzą fotki, ale to dobrze, bo można było swobodniej się poruszać. Emocje mega! :) Stenka to mistrzyni w każdym tego słowa znaczeniu, jeszcze mam dużo do nadrobienia jeśli chodzi o spektakle z Jej udziałem :)
UsuńPierwszy raz widze taka forme przedstawienia... Na pewno zupelnie inaczej odbiera sie taka sztuke, nie dziwie sie ze emocje jeszcze nie opadly u Ciebie!
OdpowiedzUsuńKiedys widzialam Stenke na scenie, swietna aktorka!
Tak, odbiór jest zupełnie inny, masz wrażenie, że sama bierzesz udział w tej sztuce.
UsuńPani Danuta jest wyjątkowa, jak dla mnie nie ma lepszej aktorki, co najwyżej na równi z Nią :).
woooow nigdy nie widzialam czegos takiego ;o w sensie ze takiego przedstawienia, sztuki teatralnej, nawte nie wiem jak to nazwac ale bym chciala bardzo ;)
OdpowiedzUsuńSpektakle są wciąż grane w Krakowie i Warszawie, na każdym jest komplet widzów, jeśli tylko masz możliwość, wybierz się koniecznie :)
UsuńZ chęcią wybrałabym się na taki spektakl :)
OdpowiedzUsuńNajserdeczniej zachęcam :)
Usuń