środa, 27 maja 2015

Moje nabytki z Bath & Body Works - żel pod prysznic Endless Weekend i balsamy Sweet Pea i Cashmere Glow

Hej Kochani! Podczas mojego kwietniowego pobytu w Warszawie, udało mi się zahaczyć przy okazji o Złote Tarasy, gdzie w stacjonarnym sklepie Bath & Body Works, zaopatrzyłam się w kilka produktów z asortymentu tej amerykańskiej marki. Jako, że minęło dość sporo czasu, a kosmetyki te są w ciągłym użyciu, postanowiłam podzielić się z Wami moją opinią o nich.

Na początek, pod lupę weźmiemy żel pod prysznic Endless Weekend. Już na pierwszy rzut oka widać, że opakowania Bath & Body Works cechują się przepięknym desigem, które podobnie jak i same nazwy, przywodzą na myśl najmilsze skojarzenia. Butelka wykonana została z miękkiego plastiku, zamykanego na klik, dzięki czemu mamy pewność, że nic nam się nie rozleje np. w trakcie podróży. Górę opakowania możemy również bez problemu odkręcić, jeśli będziemy chcieli wydobyć osiadłe na dnie resztki. Dokładnie takie same opakowania mamy w przypadku balsamów, o których opowiem Wam niżej, jednak póki co pozostańmy przy żelu :).



"Niekończący się Weekend" już na wstępie zapowiada nam, że aromat żelu kojarzyć się będzie z przyjemnością, radością oraz orzeźwieniem. Dokładnie to otrzymujemy! Zapach jest mocny, ale nie duszący, iście relaksujący i odprężający, przywodzący na myśl lato i beztroskie chwile. Po raz kolejny posunę się do skojarzeń z perfumami Escada, które ostatnio dość często przeplatają się, jako porównania w moich postach. Żel ten doskonale oczyszcza skórę nie wysuszając jej, a zawartość masła shea, witaminy E i aloesu dodatkowo ją pielęgnuje, choć jak wiadomo, od samego żelu nie ma co oczekiwać cudów. Niemniej brak podrażnień, uczuleń i innych nieprzyjemnych skutków jest jak najbardziej na plus. Do tego żel ten jest ekstremalnie wręcz wydajny! Używam go średnio co 2 dzień, na zmianę z lilakowym Le Petit Marseillais i całkowity ubytek po dziś dzień, to zaledwie 1/3 butelki podczas, gdy w międzyczasie zdążyłam zużyć już 1,5 opakowania "Petitka". Wystarczy nałożyć odrobinę na mokrą gąbkę, a w mgnieniu oka otrzymujemy wspaniale pachnącą pianę, która koi zmysły i pozwala się w pełni zrelaksować mmmm...


Po wspaniałej kąpieli warto zadbać również o dodatkową porcję nawilżenia, dlatego w tym celu pokusiłam się o zakup 2 wersji balsamów, czyli Sweet Pea oraz Cashmere Glow które, choć oba tożsame z moim gustem zapachowym, to jednak totalnie się od siebie różnią :).



Sweet Pea, czyli "Słodki Groszek" jest absolutnie wyjątkowym, kwiatowym zapachem, w 200% zaspokajającym moje wymagające nozdrza! Jest świeży, nienachalny i ponad to wyczuwam w nim odrobinę aromatu moich ukochanych poziomek. Na skórze utrzymuje się przez zdecydowaną większość dnia, nie kolidując przy tym z perfumami. Kocham po niego sięgać w momentach kiedy chcę jak najdłużej upajać się tym zapachem lub przed snem, ponieważ nie dość że wprawia w dobry nastrój, to do tego jest mocno uspokajający. Producent obiecuje 16 h nawilżenie i spokojnie mogę się podpisać pod tym stwierdzeniem, gdyż do czasu następnej kąpieli moja skóra pozostaje miękka, nawilżona i niesamowicie przyjemna w dotyku.


Drugim balsamem jest wersja o nazwie Cashmere Glow.



Tutaj już mamy nieco cięższy zapachowo kaliber, bardziej otulający i nie ma mowy o rześkości tak bliskiej poprzednim dwóm propozycjom. Zdecydowanie wyczuwalna jest woń wanilii i dojrzałej brzoskwini. Cashmere Glow doskonale nada się na nieco chłodniejsze wieczory lub poranki, aby swoim aromatem wprawić w błogi nastrój. Podobnie jak Sweet Pea świetnie nawilża, doskonale się rozprowadza oraz jest tak samo długo wyczuwalny na skórze, a nawet i przez kilka dobrych minut w pomieszczeniu, w którym był aplikowany. Zapachowo spokojnie mogłabym porównać tą wersję do kosmetyków z linii Otulającej marki Pat&Rub, do których jest nieco podobny, aczkolwiek różnice również są zauważalne, bo moim zdaniem Cashmere Glow jest o wiele mniej nachalny i przyjemniejszy w odbiorze.

Podsumowując: Z każdego z powyższych kosmetyków jestem niesamowicie zadowolona, a już zwłaszcza z balsamów, które aktualnie stały się niezastąpione w mojej codziennej pielęgnacji. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o żelu, bo choć używanie go jest również ogromną przyjemnością i podobnie jak w przypadku balsamów, nie zauważam w nim żadnych wad, to jednak myślę, że cena 49 zł za 295 ml (nawet patrząc na jego wydajność) to mimo wszystko dość sporo, dlatego nie sądzę, że po raz kolejny skuszę się na zakup, chyba że akurat będę miała nagły przypływ gotówki lub próżny kaprys :D. Zdecydowanie i w 100% polecam Wam przetestować choć raz kosmetyki Bath & Body Works, bo choć ceny nie są niskie, to jednak warto wyrobić sobie na ich temat własną opinię, a gwarantuję Wam, że jak traficie na "swój" zapach to używanie ich będzie Wam sprawiało mega frajdę :D. Cena balsamów to podobnie, jak w przypadku żelu koszt 49 zł za 236 ml, czyli nieco mniejszą pojemność.




Znacie kosmetyki Bath & Body Works? Lubicie je? Jeśli miałyście okazję próbować innych wersji zapachowe, niż moje, koniecznie podzielcie się swoimi typami :).

Buziaki :*

18 komentarzy:

  1. ale narobials mi ochoty na te balsamy! mysle ze powacham ten Sweat Pea, jak bede w warszawie i nie daj Boze mi sie spodoba i go kupie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha chyba fajnie, jakby się spodobał? ;) Wybór zapachów jest przeogromny, ja już później celowałam na chybił trafił, tak ciężko było wybrać :D

      Usuń
  2. Nie znałam wcześniej tej marki ale chętnie bym poznała. Znając życie to pewnie sklep stacjonarny na Śląsku nie istnieje. Szata graficzna cudowna, przywołuje egzotyczne skojarzenia i aż żal, ze za naszymi oknami jest taka paskudna pogoda. Niemniej jednak na razie skuszę się na żele pod prysznic z limitowanej edycji od YR :) kusi mnie bardzo zapach jabłka z anyżem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyny sklep stacjonarny o jakim wiem to ten w Złotych Tarasach, kto wie, czy jeszcze nie ma go w Galerii Mokotów, albo Arkadii, w każdym razie są dostępne jedynie w stolicy i nigdzie indziej ich nie ma, a szkoda wielka :( Żelów z YR jeszcze nie miałam, ale wszystko przede mną ;)

      Usuń
    2. Jest w Galerii Mokotów :)

      Usuń
    3. No właśnie tak coś mi świtało ;) Ehh... mogliby wreszcie wprowadzić sklep online i byłby spokój :P

      Usuń
  3. Kocham je i wielbię! Od żeli jestem uzależniona! Sama już wiesz dlaczego :D
    Zapachy mazideł do ciała dobrze znam. Cashmere jest cudowny! Mam w zapasach żel i balsam! A Sweet Pea właśnie wykańczam. Mniaaaam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, oj wiem :D Cashmere polubiło sporo osób z tego co zauważam, ja także, ale na obecną porę jest dla mnie ciutkę za ciężki i głównie upajam się Sweet Pea :D Korcą mnie inne i w czerwcu coś czuję, że znowu poszaleję, łiiiii! :D

      Usuń
    2. Cashmere jest bardziej otulający, więc najlepiej spisze się podczas zimniejszych dni, tudzież jesienią i zimą :)
      Sweet Pea cudowny! Mam końcówkę w tubie i już tęsknię! :)
      Też muszę zapasiki uzupełnić :D hyhy

      Usuń
    3. Wpadaj do Wawy pod koniec czerwca to się może spiknęłybyśmy na jakąś kawkę :)

      Usuń
    4. Będę w Wawie 17 czerwca :) Ty wpadaj :D

      Usuń
    5. Ja będę 19-21 na weekend, przedłuż pobyt to się spotkamy :D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego, że zapachy mają zniewalające i to zdecydowanie ich najmocniejszy atut :)

      Usuń
  5. Mam balsam Sweat Pea ale czeka w szafce od września razem z pięcioma innymi :D. Nie pytaj. Tak szkoda mi ich otworzyć i zużyć, że stoją i stoją. Ale chyba czas się w końcu za nie zabrać ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe u mnie stały raptem parę dni z nadzieją, że doczekają lata, ale coś Ty, musiałam używać od razu, niemal z marszu, bo nie wytrzymałam ;) :D

      Usuń
  6. Świetne nabytki! Bardzo lubię zapachy kosmetyków B&BW, ale czasami bywają dla mnie zbyt intensywne. Z tego powodu najczęściej sięgam po ich żele, które zachwyciły mnie również swoją gęstą konsystencją :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie zapachy zwłaszcza balsamów nałożone w dużej ilości są nieco za mocne, ale mnie to pasuje, akurat w tym przypadku. Żele są genialne, tylko za drogie mimo wszystko :(

      Usuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...