Make up: wrzosowo mi :)

Hej Moje Piękne! Ani nie zauważyłam, kiedy nagle zrobił mi się przestój na blogu. Wybaczcie mi, już go nadrabiam. Ostatnie dni spędziłam bardzo intensywnie. Byłam między innymi ustalić termin egzaminu państwowego na prawko (oby piątek 12-go okazał się szczęśliwą datą), zawieźć papiery na podyplomówkę, gdzie przy okazji dowiedziałam się, że raczej nie otworzą mi kierunku, bo póki co jest za mało chętnych i im się nie opłaca oraz do tego w sobotę zaliczyłam małą imprezę u kumpeli, gdzie do domu wróciłam dopiero w niedzielę cała przemoczona, bo po drodze zaczęło strasznie padać, a parasola oczywiście nie wzięłam :D Dzisiaj z kolei, dopiero wróciłam z tatą z zakupów i pierwsze co postanowiłam dla Was naskrobać posta.

Makijaż, który wykonałam chodził za mną od dość dawna. Przyznam, że dotychczas nigdy nie widziałam się w odcieniach wszelkich fioletów na oczach, jednak od kiedy na którymś zdjęciu zobaczyłam moją ukochaną aktorkę, której urodę wrzos na powiekach niesamowicie wydobył, w końcu postanowiłam pomału zacząć oswajać te barwy zwłaszcza, że ponoć pasują do zielonookich osób. Nie będąc przekonana zaczęłam delikatnie, jednak końcowy efekt na tyle przypadł mi do gustu, że postanowiłam Wam go pokazać. Myślę, że od teraz zagości na moich patrzałkach częściej :)

 

Cienie których użyłam to:

* jasny i ciemny wrzos - paleta Peggy Sage

* rozświetlacz pod łukiem brwiowym - najjaśniejszy odcień z potrójnych cieni Naturalna Elegancja marki Diadem

* kreska przy linii rzęs i na dolnej powiece (niemal niewidoczna) - czarny cień z paletki Sleek Original

Dodatkowo:

Rzęsy wytuszowane masacarą Clinique High Impact, brwi podkreślone czarnym cieniem z paletki Sleek Original

No i jak Wam się widzi? :)