Cześć! Na początku chciałam wszystkim bardzo serdecznie podziękować za tyle ciepłych słów pod poprzednim postem. Czytanie ich było bardzo mobilizujące i dało mi mocnego kopa do tworzenia kolejnych prac (rysunek tygrysa powoli idzie naprzód ;)). Na pewno będę się starała rozwijać dalej, na tyle, ile czas pozwoli i być może za jakiś czas znowu coś tutaj wrzucę, ale póki co musi się tego trochę uzbierać, co na pewno niestety potrwa kilka ładnych miesięcy. W każdym razie dziękuję każdemu kto zechciał wyrazić swoje zdanie i tym samym połechtał lekko moje artystyczne ego ;) muak :*.
Ok, teraz przechodząc już do właściwego tematu, przedstawię Wam szminkę, którą zapewne wiele z Was już doskonale zna, ponieważ od dość dawna było o niej sporo słychać w blogosferze. Zdecydowałam się na odcień Solstice, czyli stonowany, lekko miedziany, przybrudzony róż, który przykuł moją uwagę jako drugi (pierwsza była Nova, ale po obejrzeniu swatchy na żywo, kolor prawie mnie zabił swoją intensywnością, czego nie było widać w necie, serio ktoś jej używa na codzień?).
To co bardzo mi się podoba, to interesujące opakowanie przechodzące stopniowo od czerni do koloru szminki (błyszczyka? pomadko-błyszczyka? lakieru do ust? Dla mnie to zdecydowanie pomadka w płynie, więc niech takowe nazewnictwo na potrzeby postu pozostanie) oraz ciekawie tłoczona nakrętka, nieco na wzór nieobrobionego kryształu.
W środku znajdujemy gąbeczkowy aplikator, który w przypadku mojej wersji pomadki nabiera jej wystarczającą ilość, pozwalając w pełni pokryć całe usta kolorem. Czytałam na innych blogach, że konsystencja oraz rozprowadzanie są podobno uzależnione od koloru, jaki posiadamy. W przypadku Solstice nie ma najmniejszych problemów ani z samym nakładaniem, które co prawda jest bardzo wygodne, jednak bez lusterka niewykonalne z uwagi na wymaganą przy tym precyzję, ani z równomiernym rozprowadzaniem.
Kolor na ustach jest wyrazisty, lecz nie krzykliwy. Moim zdaniem elegancki, pasujący zarówno na dzień np. do pracy, lub na wieczór, jako dopełnienie wieczorowego looku. Lubię taki uniwersalizm, więc tutaj szminka zebrała kilka punktów na plus. Minusem natomiast jest trwałość. Przyznam, że po zapewnieniach producenta, jakoby był to lakier do ust (mhm jaaaaasne), liczyłam co najmniej na kilkugodzinne utrzymywanie się bez uszczerbku, a tu zonk. Pomadka trzyma się ładnie się ok 2h bez jedzenia i picia, przy czym jeśli cokolwiek piję odbija się na wszystkim jak popadnie, czy to brzeg szklanki, brzeg puszki, czy słomka, gubiąc przy tym cały kolor. Na szczęście w miarę równomiernie schodzi i nie pozostawia nieestetycznych smug na ustach. Lubi jednak je wysuszać przy częstym i długotrwałym używaniu. Co do zapachu, to jak dla mnie jest to klej biurowy i nikt mnie nie przekona, że pachnie arbuzem, czy jakimś innym owocem, jak zdarzyło mi się czytać na wielu blogach ;). Jednak po nałożeniu nie jest długo wyczuwalny, a nawet jeśli by był, to mnie akurat nie drażni, bo chociaż jest chemiczny to nie przytłaczający, a tego nie lubię najbardziej.
Usta solo:
I z Apokalipsiątkiem:
Co jeszcze mogłabym dodać. A no to, że pomadka przepięknie błyszczy, praktycznie jak mało która w moim dorobku szminkowym (na zdjęciu dobrze tego nie widać, jednak na żywo lustrzany blask jest bardzo widoczny). Nie klei się, ale podobnie, jak w przypadku błyszczyków, kiedy zawieje wiatr, możemy być więcej jak pewne, że włosy nam się przykleją.
Mimo, że ta pomadka nie jest pozbawiona wad, to jednak mimo wszystko lubię ja za całokształt, za to że podoba mi się opakowanie i kolor. Może to niewiele, ale mnie przekonuje, bo ostatnimi dniami niemal codziennie ląduje na moich ustach, więc coś musi w niej być, że przyciąga jak magnes :). Zakupiłam ją na promocji w Superpharm za 14 zł. i jak na taką cenę to zdecydowanie się opłaca. W normalnej bym jej nie kupiła, bo jest zdecydowanie zawyżona (ok 25 zł.). A Wy co myślicie o Apocalips? Lubicie je, czy niespecjalnie?
Ja używam Novy na co dzień :)
OdpowiedzUsuńten kolor mi się bardziej podoba :)
UsuńYasminella - wow, nieźle :) dla mnie jednak zdecydowanie za odważny :P
UsuńKamyczek - masz na myśli Sostice, czy Nova? Można dwojako odczytać ;)
Żałuję, że nie kupiłam żadnego koloru jak byłam w PL :( bo mi teraz tyłek żal ściska :c
OdpowiedzUsuńOj żałować nie ma czego, bo nie jest to jakiś super produkt, chociaż dla jak dla mnie ma coś w sobie, ot tak po prostu ;)
UsuńPięknie wygląda na ustach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa wolę maty :))
OdpowiedzUsuńA ja błysk :D
Usuńto jest ulubiony kolor mojej mamy :)
OdpowiedzUsuńHehe, ja też lubię takie "dojrzałe" kolorki :)
UsuńBardzo lubię :) Mam jeszcze jednego nudziaka, ale ten jest ciut fajniejszy :D
OdpowiedzUsuńNudziaki już mnie znudziły, teraz wolę stawiać na kolor, byle nie za mocny :P
UsuńJa najczęściej sięgam po Apocalyptic:)
OdpowiedzUsuńUhuhu odważnie :D
Usuńtez mam Apocalyptic i uzywam go na jakies weczorowe wyjscia!
UsuńPiękny
OdpowiedzUsuńPrawda? :D
UsuńBardzo fajnie wygląda na ustach. Ja mam 102 i jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuń102 nic mi nie mówi, ale gdybyś podała nazwę koloru to wtedy bym skojarzyła ;) Najważniejsze jednak, że Tobie również podpasowały te szminki :)
Usuńja je uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJa znam tylko tą, ale też bardzo lubię :P
UsuńPiękny odcień. Niestety firmę Rimmel zaniedbałam. POzdrawiam.
OdpowiedzUsuńMoże się nie obrażą, pozdrawiam również :P
Usuńładniutki:)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńnie znam, ale ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńTaki dojrzały kolor, dla kobiety w chyba każdym wieku ;)
UsuńKolorek mi sie podoba, ale jednak wolę pomadki :)
OdpowiedzUsuńJa również bardziej preferuję chyba jednak pomadki, bo nie lubię jak mi się włosy przyklejają :P
UsuńMam ją w odcieniu Nova. Jest koszmarnie nietrwała, przy kontakcie ze szklanką/czymś do jedzenia zaraz schodzi z ust, ale za to jest genialnie napigmentowana. I kocham i nienawidze.
OdpowiedzUsuńMoja niestety też szybko złazi i co poradzić, ale również za kolor uwielbiam :P Podziwiam za odwagę pod względem koloru Nova :P
UsuńŚwietnie pasuje Ci odcień tej szminko-błyszczyko-pomadki :)
OdpowiedzUsuń