Heloł! Na wstępie wybaczcie spolszczony tytuł :P. Dzisiaj przychodzę do Was z moją opinią na temat odżywki, którą znalazłam w rosyjskim pudełeczku PinkJoy - KLIK. Tak, jak na początku totalnie nie byłam do niej przekonana, tak z czasem polubiłam ją na tyle, że aktualnie używam prawie podczas każdego mycia włosów.
Na początku zacznę nietypowo, bo od składu, który zazwyczaj daję na koniec. To jednak on sprawił, że nie miałam ochoty sięgać po tą odżywkę, głównie z powodu alkoholu już na 2 miejscu i substancji zapachowej tuż za nim!
Obawiałam się nie tylko wysuszenia włosów, ale i skóry głowy. Obecność składników, które moim zdaniem powinny być bliżej szczytu listy, czyli piwo i pszenica, znajdują się dopiero odpowiednio na 11 i 13 miejscu, więc trochę słabo. Mimo to przystąpiłam do testów, by na własnej skórze przekonać się, jak moje włoski zareagują na ten kosmetyk.
O dziwo okazało się, że odżywka ta nie ma żadnego negatywnego wpływu na ich stan. Pięknie wygładza włosy, dzięki czemu są sypkie i ładnie się układają. Genialnie ułatwia rozczesywanie, które po jej użyciu staje się bezproblemowe. Jedyną wadą może być fakt, że nałożona od nasady lubi przyklejać włosy do skalpu, wiec trzeba uważać, by nie osiągnąć efektu placka. Nakładana z umiarem nie obciąża i nie przyspiesza przetłuszczania. Ja zazwyczaj stosuję porcję wielkości orzecha laskowego, mniej więcej od połowy włosów, aż po końcówki i trzymam ok 3 minut, zanim spłuczę ciepłą wodą.
Konsystencja odżywki jest dość leista, więc trzeba uważać, by nie przesadzić z ilością i nie wydobyć za wiele z opakowania. Ponad to kosmetyk ten przepięknie pachnie. Jak dla mnie jest to aromat przypominający nieco prefumy Miracle Lancome, mydełkowy, słodki, ale nie mdły. Coś pięknego! Zapach ten długo utrzymuje się na włosach i chwała mu za to, bo jest cudowny! Wydajność jest zadowalająca, ponieważ dzięki konieczności używania małej porcji spokojnie starczy na kilka miesięcy nawet codziennego używania.
Ogólnie muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona jej działaniem i myślę, że jeśli będzie możliwość raczej postaram się do niej wrócić. Uprzedzając pytanie gdzie można ją dostać, trzeba niestety poczekać, aż ruszy sklepik PinkJoy, ponieważ na ich stronie mają być dostępne kosmetyki z poszczególnych edycji pudełek.
Udanej końcówki weekendu Wam życzę, buziaki :*
Kosmetyki rosyjskie na razie tylko mnie ciekawią
OdpowiedzUsuńTylko, tylko? :D
UsuńMnie też ciekawiły :) i już dziś na moim blogu co nie co na ich temat :)
UsuńZalookam :P
UsuńFajnie, że jesteś zadowolona:)
OdpowiedzUsuńJestem, bo jest całkiem przyjemna i dobrze się jej używa :)
UsuńWażne, że Cię zaskoczył na plus :)
OdpowiedzUsuńJa natomiast jestem ciekawa kosmetyków z Indii, mam nadzieję, że takowe posiadają ;)
Hinduskie kosmetyki są rewelacyjne, za mną jest już testowanie khola w proszku i kilku olejów do włosów, polecam!
UsuńPs. Jeśli chodzi o pudełka PinkJoy to póki co do Indii ekipa jeszcze nie dotarła, dopiero Rosja i Włochy :P
UsuńTo zostaje tylko czekać aż PinkJoy rozszerzy swoje horyzonty ;) ja aktualnie używam kosmetyków himalaya (z Indii) i mam ochotę na więcej.
UsuńZ Himalayi mam tylko pastę do zębów, jest genialna! :)
UsuńO ! Dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się co za różnica na którym miejscu jest jaki składnik skoro o tak wszystko zostaje zmieszane.
OdpowiedzUsuń