Hej, hej! Uff... wreszcie po! Walentynki to święto za którym niespecjalnie przepadam, nieważne, czy będąc singielką, czy też znajdując się w związku. Wszechogarniający różowo-landrynkowy klimat wydaje mi się być z każdym rokiem coraz mocniej przereklamowany, bo wiadomo, że Święto to nastawione jest głównie na komercję. Ja jednak jestem zdania, że ważniejszym jest okazywać uczucie każdego dnia, pielęgnując je, jak roślinkę, niż tylko 14 lutego, kupując symbolicznego kwiatka. Jakby mnie facet cały rok miał olewać, a w Walentynki dać mi przysłowiowe czekoladki licząc, że tym załatwi sprawę, to kazałabym mu się nimi... no... same wiecie co :D. Jednak mimo mojego podejścia, miło było mijać na ulicy zakochańców wpatrzonych w siebie jak w obrazki, bo takie widoki szczerze potrafią mnie cieszyć.
Mimo, iż jak wiecie jestem singielką, wczoraj aż podskoczyłam kiedy zadzwonił Pan kurier informując mnie, że ma przesyłkę. W głębi duszy spodziewałam się co to jest i nie mogłam się doczekać, aż trafi w moje łapki! TAK! Oto właśnie otrzymałam pierwsze pudełko z rosyjskimi kosmetykami :))).
W paczce znalazły się:
Pierwsze wrażenia co do zawartości i sposobu zapakowania są pozytywne, chociaż przyznam, że zamiast zwykłego, tekturowego pudełeczka, spodziewałam się bardziej opakowania, jakie mają Glossy, czy Shiny, takiego hmm... nieco bardziej porządnego, jednak umówmy się - przecież nie o samo pudełko (w sensie opakowania) tu chodzi, tylko o to co w środku.
A tam same ciekawe rzeczy :)
1. Peeling - akurat nie mam żadnego, nie licząc 2 saszetek z Perfecty. Lubię mocne zdzieraki do twarzy i ten, po pierwszej próbie na ręce, taki właśnie się wydaje, więc jestem niemal przekonana, że bardzo się polubimy. Do tego zapach mmm... przepiękny - morelowy mmm... mmm...
2. Odżywka do włosów - odżywek akurat mam sporo i jeszcze więcej w zapasie, więc będzie musiała cierpliwie poczekać na swoją kolej. Pachnie bardzo przyjemnie i jestem strasznie zainteresowana jej działaniem, bo wszyscy wiemy, jak dobre opinie zbierają rosyjskie kosmetyki do włosów.
3. Pianko-żel - coś nowego, czego jestem po ludzku ciekawa. Zapach nie jest zbyt przyjemny, apteczny i skład nie wydaje się być zachęcający, ale jak tylko wykończę swoją Biodermę spróbuję jego i zobaczymy czy okaże się być hitem, czy też może kitem ;).
4. Krem-korektor - czego to ludzie nie wymyślą, mam oczywiście na myśli nazwę :P Początkowo myślałam, że to rosyjski bebik, ale opis rozwiał moje nadzieje. Skład wygląda bardzo interesująco, a zapach jest typowo porzeczkowy. Jak wykończę mojego aktualnego Garniera, poużywam go na dzień (bo wydaje mi się, że na dzień jest przeznaczony, chociaż nigdzie nie ma o tym informacji) i zobaczymy, jak się spisze.
5. Próbka kremu - jak to próbka, użyję, wyniucham jak pachnie, sprawdzę, czy sympatyczny jest, czy może jednak nie bardzo i to wszystko ;).
Podsumowując: Uważam, że mimo iż na karcie informacyjnej nie mamy podanych cen poszczególnych kosmetyków, to pudełko warte jest wydania 49 zł już razem z przesyłką kurierską w cenie. Otrzymałam 4 pełnowartościowe kosmetyki do pielęgnacji i jedną próbkę, natomiast widziałam, że dziewczyny, które zamówiły pudełka wcześniej, dostały po 5 sztuk pełnowartościowych kosmetyków i 2 próbki, więc pod tym względem jestem nieco stratna, co przyznam troszkę mnie zasmuciło, jednak mimo to myślę, że i tak warto. Jeśli tylko ruszy kolejna edycja jestem przekonana, że skuszę się na kolejne pudełko, chociaż zależy do jakiego kraju uda się tym razem ekipa PinkJoy. A Wy co myślicie o zawartości? Skusicie się?
Ja dostałam kwiatka na Walentynki - pięknego storczyka, kocham te kwiaty :) Ale na szczęście w inne dni w roku też dostaję prezenty niekoniecznie z jakiejś okazji :) Co do pudełeczka to faktycznie mogłoby być porządniej wykonane, ale PinkJoy chyba od niedawna jest na rynku, więc może jeszcze muszę się doszkolić, albo po prostu dorobić na lepsze opakowania. Zawartość jest mi zupełnie nieznana, najbardziej ciekawi mnie tej krem-korektor. :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, wyrobią się jeszcze, o to jestem raczej spokojna :P Recenzje poszczególnych kosmetyków postaram się umieszczać sukcesywnie na blogu :)
UsuńCiekawa jestem jak Ci się spodobają te kosmetyki, sama nie znam nic z pudełeczka ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze wrażenia są pozytywne, ciekawe jak dalej :D Dam znać! :)
Usuńcoraz bardziej kuszą mnie te wszystkie pudełka;)
OdpowiedzUsuńMnie póki co kusi tylko PinkJoy, reszta niespecjalnie, chociaż fakt, czasem trafi się perełka :)
UsuńBo kochać i okazując tą miłość powinno się robić każdego dnia, a nie tylko 14 lutego :) Ja byłam negatywnie nastawiona na wczorajszego dnia, ale zostałam tak pozytywnie zaskoczona, że uśmiech nie schodził mi z ust aż do samego końca. Co do pudełka - przepraszam, że tak to określę, ale dupy nie urywa. Absolutnie mnie ono nie przekonuje. Wole glossybox ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się zatem, że miło spędziłaś Walentynki :) Co do pudełek, to mnie Glossy przekonywało może na początku, teraz coraz bardziej lecą moim zdaniem w kulki - niestety ;/
UsuńPrzymierzam się do zamówienia tego pudełeczka, chciałabym już wiedzieć co będzie w następnej kampanii :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem niezmiernie ciekawa :D
UsuńKosmetyki rosyjskie bardzo mnie ciekawią
OdpowiedzUsuńMnie również :)
UsuńNo to czekamy na recenzje tych rosyjskich cudów :)
OdpowiedzUsuńBędą, będą :D
UsuńNie kuszą mnie kosmetyki rosyjskie, ale moze zamówie w kolejnej kampanii jak bedą inne:)
OdpowiedzUsuńNa pewno będą inne, bo co pudełko, to inny region świata :) Mam nadzieję, że tym razem będzie to Maroko, albo może Korea :D
Usuńpudełko jest również u mnie na blogu, najbardziej ciekawi mnie żel. fajne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZaraz oblookam Twoje wrażenia :) Mnie najbardziej zżera ciekawość co do peelingu, ale na razie wącham go tylko w opakowaniu :P Dziękuję :*
Usuńdosyć ciekawa propozycja, peeling mnie interesuje
OdpowiedzUsuńMnie również :) Wydaje mi się, że będzie fajny :)
Usuńbardzo mi się podoba zawartość ;)
OdpowiedzUsuńMnie także przypadła do gustu :)
UsuńMnie jakoś te wszystkie pudełka nie ciekawią. Wolę wydać te 49 zł na coś co wiem, że na pewno będę używać a nie trafić na jakąś "niespodziankę", która będzie leżała w szufladzie :P
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że miałam dokładnie takie samo podejście :) Ale raz na czas myślę, że można spróbować zaryzykować, chociaż wiadomo, że 50 zł piechotą nie chodzi w przypadku jak się nie trafi ;/
UsuńMiałam te pudełko w innej (początkowej) wersji, zamiast 3 i 4, były (niestety) dwa kremy - to pudełko jest lepsze. Ale czekam na następne :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie wolałabym początkową wersję, no ale co kto lubi ;) Też czekam już na kolejną edycję :P
UsuńZawartość wygląda obiecująco, prezentuje się o niebo lepiej niż Shiny czy Glossy :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to nawet nie ma porównania z tamtymi dwoma, bo PinkJoy pobiło je na głowę :)
UsuńO ciekawe to pudełeczko;)
OdpowiedzUsuńA no ciekawe, dam znać, jak się spisuje zawartość w praktyce :)
Usuńfajna zawartość
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba :D
Usuńświetna paczuszka! coś nowego,czego nie znam...rosyjskie kosmetyki kuszą,póki co miałam tylko krem do twarzy i pod oczy:)
OdpowiedzUsuńczekam na Twoje recenzje tych kosmetyków,pozdrawiam :)
Na pewno pojawią się za jakiś czas, ale póki co muszą poczekać na swoją kolej :P
UsuńPrawdę powiedziawszy to pudełko bardziej podoba mi się od Glossy, które to co chwila po prostu rozczarowuje. Ciekawa jestem gdzie następnym razem wybierze się ekipa PinkJoy:)
OdpowiedzUsuńJa tak samo, oby to była Korea, bo chcę Bebiki :D
Usuń