Cześć! Wreszcie jestem! Tęskniliście? Bo ja bardzo. Moja przerwa od blogowania troszkę się przedłużyła, ponieważ złożyło się na to kilka czynników, w tym jeden bardzo przykry, w postaci śmierci bliskiej osoby ;(. Poza tym ciągłe kursy na trasie praca - dom i tak w kółko, więc szczerze przyznam, że nie miałam ani czasu, ani chęci do blogowania. Niemniej już wróciłam, jestem i chcę Wam przedstawić nową recenzję, tym razem kredki, która okazała się być bardzo fajnym wynalazkiem, dzięki czemu szybko podbiła moje serducho.
Kredeczkę tą kupiłam całkiem niedawno, pokazując Wam ją w poprzednim poście o haulu. Przez ten czas używałam jej sobie sumiennie każdego dnia, stąd na spokojnie mogę już przedstawić moją opinię na jej temat.
Zdecydowałam się na wersję pearly, czyli jaśniusieńki, perłowy róż, z zamiarem używania jej, jako rozświetlacz pod łuk brwiowy. Oprócz niej są dostępne jeszcze dwie inne wersje, czyli nude (cielista matowa) i funky (beż z multikolorowymi drobinkami).
Kredka ta jest dość krótka i gruba. Póki co nie mam tak dużej temperówki, więc już zastanawiam się, jak będę ją ostrzyć, kiedy końcówka na dobre się stępi :P.
Konsystencja jest perfekcyjna, gdyż rozświetlacz sunie po skórze jak masełko, zostawiając widoczną, połyskującą poświatę, która następnie rewelacyjnie się rozciera, zarówno przy pomocy palców, jak i pędzelka. Drobinki są tak mikroskopijne, że niewidoczne gołym okiem, po roztarciu zamieniając się w idealną, błyszczącą taflę.
Efekt pod łukiem brwiowym jest przepiękny! Kredka nadaje dużej świeżości i lekkości spojrzeniu, a co najlepsze, utrzymuje się w prawie nienaruszonym stanie praktycznie cały dzień! Niestety ma też jedną wadę, którą dość prędko dostrzegłam. Mianowicie, lubi przyciągać mascarę z rzęs, czasem tworząc niewielkie odbitki, jednak aby się ich pozbyć wystarczy delikatnie przetrzeć je palcem i w zasadzie same znikają.
Osobiście jestem tą kredką na tyle zachwycona, że zastanawiam się, czy nie kupić drugiej na zapas, gdyby tak producent wpadł na "genialny" pomysł ich wycofania. Pięknie podkreśla spojrzenie, długo się utrzymuje i kosztuje grosze, bo cena ok. 8 zł to są śmieszne pieniądze, jak za tak fajny i przede wszystkim dobry jakościowo produkt. Myślę jeszcze, by zaopatrzyć się w wersję nude, ot tak, dla urozmaicenia i już kombinuję nad innymi możliwościami jej wykorzystania.
Same oceńcie efekt, jaki daje:
Poniższy makijaż wykonany o 7:30 rano, fotkę robiłam koło19:00. Jak widać kredka nadal jest na swoim miejscu, gdyż nie poprawiałam niczego przed pstryknięciem zdjęcia.
I co o niej myślicie? Jak Wam się podoba? A może macie innych ulubieńców w kategorii rozświetlaczy? Czekam na Wasze opinie życząc jednocześnie miłego wieczoru :*.
Bardzo lubię wszelkie produkty rozświetlające :) Ostatnio moim ulubionym rozświetlaczem jest MUA Undress your skin ale to bardziej kosmetyk do twarzy :) A kredka prezentuje się pod łukiem brwiowym bardzo fajnie :)
OdpowiedzUsuńCzytałam o nim, rzeczywiście ma dobre opinie :)
UsuńDziękuję :)
mam NUDE z tej serii kredek :) jest świetna :)
OdpowiedzUsuńNo to teraz nie mam wyjścia i muszę ją mieć :)
UsuńJa nigdy nie używałam takich produktów rozświetlających. Chyba nie są mi potrzebne :)
OdpowiedzUsuńA szkoda, bo niby ich nie widać, a efekt dają :P Jednak co kto lubi ;)
Usuń[przytula]
OdpowiedzUsuńCieszymy, cieszymy :)
Chyba się na nią skuszę, na pewno przyda mi się na zbliżające się wesele :) W jakiej drogerii ją kupiłaś ?
Dostaniesz ją zapewne wszędzie tam, gdzie są szafy Essence, czyli np. Natura, Hebe, czy Douglas ;)
UsuńDzięki ;)
Usuńcałkiem fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFajnie wygląda i z tego co piszesz fajnie się trzyma :)
OdpowiedzUsuńTrzyma się rewelacyjnie, nie mam tej kredce w zasadzie niemal nic do zarzucenia :)
UsuńLubie rozświetlać wewnętrzne kąciki oczu i pewnie w tym celu używałabym jej najczęściej.
OdpowiedzUsuńZakup muszę sobie odpuścić, mam dużo sprasowanych rozświetlaczy i jak na razie niezle hulam na tym co mam :P
W tym celu również myślę, że sprawdziłaby się nieźle, aczkolwiek jeszcze nie próbowałam jej użyć w taki sposób :P
UsuńSprasowańców mam sztuk 2 i tyle mi spokojnie wystarcza ;) Do tego jeden w postaci płynnej i powyższa kredeczka ;)
Mam i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńFajna jest prawda? ;)
UsuńMiałam na nią ochotę od jakiegoś czasu, ale teraz mnie już całkowicie skusiłaś :D
OdpowiedzUsuńHehe ciesze się, że mi się udało, bo to na prawdę świetny produkt :)
Usuńefekt bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńMam tą samą wersję i bardzo ją polubiłam :) Pozostałe dwie nie przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuńoooooo super efekt :))
OdpowiedzUsuń