Hej Kochani! Niestety przeziębienie dopadło i mnie, ehh ;/ Cały czas przechodzenia z okresu letniego na jesienny, jakimś cudem udawało mi się unikać wszędobylskich chorób, aż do wczoraj, kiedy to rano obudziłam się z przepotężnym katarem, sięgającym niemalże kolan :(. Jako, że zaczął się nowy tydzień i codzień mykam do pracy, podejrzewam, że przy moim aktualnym stanie zdrowia, będę zbyt padnięta, by stworzyć jakąkolwiek, sensownie brzmiącą notkę, więc działając na zapas, już wczoraj zaczęłam przygotowywać dla Was wyczekiwaną recenzję pomadki od Estee Lauder, którą prezentowałam w niedawnym haulu :). Nie przedłużając - zapraszam do lektury :).
Szminka mieści się w kartonowym opakowaniu, na którym zostały zawarte wszelkie informacje od producenta, z nazwą marki, rodzajem pomadki, jej odcieniem oraz składem.
Po otwarciu kartonowego opakowania, naszym oczom ukazuje się się granatowa, ekskluzywnie wyglądająca obudowa szminki, wraz ze złotymi dodatkami. Trzeba przyznać, że prezentuje się bardzo efektownie, więc na pewno nie może tu być mowy o tandecie.
Kolor, jaki sobie wybrałam to głęboka, intensywna czerwień nr 340 Envious. Mimo, że momentami ukazują się w niej subtelne, malinowe podtony, jest szalenie elegancka, przez co z pewnością nie nadaje się do używania na codzień. Raczej widziałabym ją przy ważniejszych okazjach lub chwilach, kiedy chcemy poczuć się na prawdę wyjątkowo i przysłowiowo "zabłyszczeć". Idealna na randki, wesela, spotkania biznesowe, i wszystkie te okazje, kiedy musimy wyglądać perfekcyjnie oraz z klasą.
Dzięki swojemu przepychowi, szminka ta w zasadzie jest w stanie stworzyć cały makijaż. Wystarczy lekki podkład, delikatne podkreślenie oczu eyelinerem, wytuszowane rzęsy i śmiało możemy śmigać do ludzi. Nie ukrywam też, że lubi przyciągać męskie spojrzenia i nie raz zdarzyło mi się zebrać za nią komplementy od płci przeciwnej ;).
Jako, że jest to szminka tzw. "sculpting", czyli mająca na celu wyrzeźbienie naszych ust, jest mocno kryjąca, przez co trzeba być piekielnie (podkreślam raz jeszcze - piekielnie) dokładnym w jej nakładaniu i bez lusterka się tu nie obejdzie. Ma to jednak swoją zaletę. Dzięki temu, że jest tak mocno napigmentowana, idealnie nada się dla posiadaczek wąskich ust, które przy odrobinie wprawy, będą mogły optycznie je powiększyć, minimalnie wychodząc poza granicę naturalnej linii warg (mój ulubiony patent na pełne usta).
Pomadkę nakłada się wprost rewelacyjnie! Pięknie sunie po ustach, zostawiając intensywny kolor i nie podkreślając przy tym za bardzo suchych skórek, jednak mimo wszystko radziłabym uprzednio zrobić peeling. Formuła jest kremowa, lekko połyskująca i wygląda po prostu przepięknie, zarówno na żywo, jak i na zdjęciach. Z resztą zobaczcie same:
Mimo tylu zalet, ma jeszcze jedną, moim zdaniem najważniejszą. Jest niesamowicie trwała! No tak trwałej szminki to ja jeszcze nie miałam! Bez jedzenia i picia wytrzymuje u mnie ok 5h (założę się, że wytrzymałaby jeszcze o wiele dłużej, jednak nie zdarza mi się nie jeść i nie pić niemal cały dzień, stąd mój test w tym aspekcie nie jest do końca miarodajny), ale uwaga, nawet mimo jedzenia i picia, wciąż jest wyraźnie widoczna na ustach! Mam wręcz wrażenie, że podczas aplikacji pigment wręcz wżera się w wargi, przez co kolor tak długo się utrzymuje. Chyba nie muszę dodawać, że schodzi bardzo równomiernie, nie osiada na zębach, nie waży się i generalnie nie posiada chyba żadnych wad :).
Pomimo zawrotnej, jak na szminkę ceny 135 zł za pełnowymiarową wersję, uważam, że jest warta każdej wydanej złotówki. Ot klasyczna piękność, która z pewnością podbije serce niejednej miłośniczki (i miłośnika!) czerwieni na ustach ;).
Znacie pomadki Estee Lauder? Używałyście szminek z tej serii? Z niecierpliwością czekam na Wasze komentarze. Na koniec dodam jeszcze, że nie jest to post sponsorowany, a produkt ten kupiłam za własne pieniądze ;).
Buziaki :*
oj tak <3
OdpowiedzUsuńTeż zakochana w kolorze? :D
UsuńPrzepiękny kolor!
OdpowiedzUsuńNie sposób zaprzeczyć :P
Usuńmuszę ją mieć:)
OdpowiedzUsuńMoja pierwsza myśl, kiedy ją zobaczyłam była dokładnie taka sama :D
UsuńOh, piękny kolor, zdecydowanie by mi pasował :D
OdpowiedzUsuńMój blog
To pozostaje tylko wybrać się do Sephory ;)
UsuńLubię mocno napigmentowane szminki, więc pewnie przypadłaby mi do gustu, zwłaszcza że kolor jest świetny:)
OdpowiedzUsuńJest baaardzo napigmentowana :D Komu, jak komu, ale Tobie by pasowała ;)
Usuńpiękny kolor. Ale chyba nie dla mnie. jestem zwolenniczką bardziej stłumionych kolorów.
OdpowiedzUsuńMiłością do mocnych kolorów zaraziła mnie koleżanka z pracy ;) Wcześniej też wolałam raczej stonowane :P
UsuńBardzo lubię te pomadki. Są cudniw kremowe i trwałe! Przepiękna ta Twoja czerwień! Wygląda mniamuśnie na ustach! *.* mrrraaaałłłłłł :*
OdpowiedzUsuńTrwała jest jak pieron :D Dziękuję Marti moja śliczna :*
UsuńPiękna :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :D
UsuńWygląda rzeczywiście sexy :D dlatego reakcja płci brzydkiej jakoś wcale mnie nie dziwi ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Wracaj szybko do formy.
To jednak prawda, że większość facetów jara się czerwoną szminką :P
UsuńDzięki, dzisiaj już wróciłam :P
piękny kolor <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! ;)
UsuńPiękna czerwień :)
OdpowiedzUsuńCo prawda nie klasyczna, ale i tak piękna ;)
UsuńCudny kolor, uwielbiam pomadki EL. :)
OdpowiedzUsuńJa tak samo, szkoda tylko, że takie drogie, bo już spodobała mi się następna :P
Usuńpomadka wygląda przegenialnie!
OdpowiedzUsuńDzięki Agu :*
UsuńNaprawdę piękny kolor :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że się podoba :)
Usuńeleganckie opakowanie
OdpowiedzUsuńOj taaak, bardzo :)
UsuńŁadna :))
OdpowiedzUsuń;)))
UsuńBardzo elegancko wygląda - i na ustach i "sama w sobie"!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie ma to "coś" ;)
Usuń