poniedziałek, 23 marca 2015

Lancome Ombre Hypnose - Sorbet Rose

Hej! Lubię rzeczy ładne, tzn. takie, które mi się podobają ;). Kiedy coś mnie na prawdę zauroczy, bez większych wyrzutów sumienia potrafię wydać na to niemałą sumkę, choć zazwyczaj później dopadają mnie myśli, że przecież za tą samą cenę mogłabym mieć 10 innych - podobnych. No właśnie, podobnych, ale z pewnością nie takich samych. Dzisiaj będzie o takim właśnie przypadku i choć jest to zdecydowanie najdroższy cień w mojej sporej kolekcji, to ani przez moment nie żałowałam jego zakupu, gdyż jest to w moim odczuciu unikat i jestem z niego bardzo, ale to bardzo zadowolona, a skąd to zadowolenie wynika, mam nadzieję zaraz się dowiecie :).

Cień został zamknięty w bajecznie eleganckiej kasetce z charakterystycznym logiem Lancome w postaci złotej róży i mini lustereczkiem w środku. Całość oczywiście opakowana w srebrzysty kartonik, również typowy dla wszystkich "wdzianek wierzchnich" tejże marki.




W środku czai się prawdziwy skarb, chociaż zupełnie niepozorny i ktoś mógłby pomyśleć - "łeee, cień jak każdy inny, do tego sypiąca się perła", ale otóż nie. Na perłowy wygląda on jedynie w opakowaniu, natomiast na ręce lub oku robi coś iście magicznego.





Jako, że jest to cień typu "sparkle", samego koloru w zasadzie nie ma, a mimo to z powodzeniem można go nakładać zarówno solo, jak i na każdy inny cień, uzyskując tym samym efekt "mokrego oka", bo inaczej nie potrafię nazwać wykończenia jakie daje. Całą swoją pięknotę najpełniej ujawnia w sztucznym świetle lub słońcu i straszliwie ciężko jest opisać to jak wygląda, ale efekt porównałabym do tego, jaki daje odbicie słońca na wodzie - migotliwy, pełen blasku, po prostu hipnotyzujący, jedyny w swoim rodzaju...

(źródło: www.takiklimat.blox.pl)

Oczywistym jest, że cień ten posiada drobinki przypominające brokat, jednak gwarantuję Wam, że takiego wykończenia nie uzyskamy jakimkolwiek brokatem, nawet drobniusieńko zmielonym, ani również pigmentami np. tymi od Kobo. Pewnie, że zamienniki z pewnością by się jakieś znalazły, ale mnie jak dotąd nie udało się na rynku kosmetycznym odszukać na tyle godnego naśladowcy (a szukałam długo), by móc go zestawić z dzisiejszym bohaterem, chyba, że w podobnym cenowo przedziale. Dodatkowo wspomnę, że poniższe zdjęcia nie oddają w pełni efektu, jaki widoczny jest na żywo i który w największym stopniu zależy od kąta padania światła, zatem jeśli macie niedaleko do Sephory, albo Douglasa, zróbcie sobie przy okazji swatch na dłoni tego odcienia, bo dokładnie taki sam efekt, który zobaczycie w drogeryjnym świetle, uzyskacie później na oku.

Najciekawszy w tym wszystkim jest kolor, który jest praktycznie niewidoczny, choć minimalne różowe tony są dostrzegalne, kiedy nałożymy go solo lub przesadzimy kładąc na inny cień. Po prostu migocze srebrzystym blaskiem, niczym słońce odbite w wodzie, taki z niego figlarz :).



Poniżej Sorbet Rose został nałożony na matowy cień Buck z palety Naked marki Urban Decay:



Niestety, aby nie było tak w 100% kolorowo, cień ten posiada dwie wady - pierwsza to cena (129 zł!!! Szok!), a druga to osypywanie, które choć nie jest jakieś ogromne, to jednak trzeba nauczyć się z nim pracować, by za każdym razem chmurka pyłku nie lądowała pod okiem. Moim sposobem na to jest aplikowanie go opuszkiem palca i delikatne wklepywanie, do momentu uzyskania pożądanego efektu. Umiejętnie nałożony cień trzyma się od rana do wieczora, nie migrując, nie tracąc na intensywności, a nałożony samoistnie na bazę nie zbiera się w załamaniach i pięknie trzyma, aż do zmycia. Póki co dla mnie jest numerem jeden, głównie dzięki dwojakiemu zastosowaniu i temu wyjątkowemu, niepowtarzalnemu blaskowi, jaki daje.

Jeśli zaczarował Was tak samo mocno jak mnie, albo wręcz przeciwnie lub jeśli znacie tańszy cień, który dawałby podobny efekt piszcie w komentarzach. Udanego poniedziałku Robalki :*.

22 komentarze:

  1. Kolor cudo! Na takie brokatowe cienie jest rada: Duraline i po kłopocie :) Do niego wszystko się klei ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duraline nie lubię, miałam kiedyś buteleczkę, użyłam parę razy i poszedł w świat :P

      Usuń
  2. Kochana, wszystkie chyba cienie dajace taki efekt osypuja sie mniej czy bardziej ... Trzeba im to wybaczyc :)
    Co do tego co napisalas na poczatku, to ja od poczatku kupuje w wiekszosci produkty marek selektywnych - wole miec mniej, ale byc w 100% zadowolona z tego co mam :) Czasami kupie w drogerii jakas perelke, ktora jest polecana na YT czy na blogach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osypuje się nie jakoś tragicznie, ale mimo to wkurza, choć dzieje się tak przede wszystkim kiedy nakładam go pędzlem, bo metodą "palcową" znacznie mniej, chociaż tak jak piszesz - jestem w stanie go rozgrzeszyć, gdyż efekt wynagradza wszystko ;).
      Ja również ostatnio powoli przerzucam się na kosmetyki selektywne, wychodząc z podobnego założenia jak Ty, niemniej z drogeryjnych nie zamierzam całkiem rezygnować, skupiając się na tych najbardziej wartościowych i tych, które mnie zauroczą :D.

      Usuń
  3. ładny kolor, choć jak dla mnie za bardzo się iskrzy :P no i kiepsko, że cień za 129 zł się osypuje :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie lubię takie iskrzące :D Chociaż to też zależy w jakim makijażu :P

      Usuń
  4. wooooow ale piekny ;o uwielbniam takie skrzenie ;) ale za 129zł... to nie wiem :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bardzo lubię :) Cena jest nieciekawa, ale ta wyjątkowość sprawia, że warto w niego zainwestować :)

      Usuń
  5. Śliczny cień, piękny efekt na powiece :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na oku prezentuje się interesująco. Wydaje mi się, że cudownie wyglądałby w wewnętrznym kąciku oka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, tam też jak najbardziej można go stosować i prezentuje się cudnie, podobnie jak po łukiem brwiowym :) W zasadzie wszędzie się nada :)

      Usuń
  7. Jest przepiękny i przebaczyłabym mu osypywanie, ale ta cena...

    OdpowiedzUsuń
  8. na oku prezentuje się bardzo fajnie - ładny i delikatny. Mm w podobnym odcieniu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się. Uwielbiam delikatne akcenty na powiekach. Szkoda tylko, że nie jest odrobinę tańszy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też takowe lubię. A co do ceny, to cóż, jaka jakość, taki i jej koszt... ;)

      Usuń
  10. No ok, wygląda cudnie taka migocząca powłoczka! Ale Lancome! Łaaaaaj? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyższy czas przekonać się do tej marki Martuś, sama widzisz jakie perełki mają :D :*

      Usuń
    2. Ja bardzo lubię markę Lancome. Mają doskonałe podkłady:)

      Usuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...