Cześć! Postanowiłam dziś wrzucić post bardziej luźny, w którym podzielę się z Wami swoimi kosmetycznymi nawykami. Wszyscy wiemy, że bycie blogerką urodową to wyzwanie. Zaczynając prowadzenie tego bloga, moja "pielęgnacja" twarzy ograniczała się jedynie do mycia buzi mydłem i przemywania tonikiem, a kosmetyki do makijażu oscylowały w okolicach 1 sztuki podkładu, różu, eyelinera i mascary. Aż wstyd dodawać, że w tamtym okresie nie miałam również najmniejszego pojęcia o pielęgnacji włosów, całe życie stosując pierwszy lepszy, drogeryjny szampon i odżywkę. Przez cały okres prowadzenia bloga (za dwa dni stukną 3 latka - juhuuu!!!) bardzo wiele się nauczyłam podpatrując inne blogerki i youtuberki, a moje zbiory (bo już inaczej tego nazwać nie można) urosły do ogromnych rozmiarów, zajmując tym samym 2 szuflady, 4 półki i 3 piętrową, pokaźnych gabarytów kosmetyczkę. Przez ten czas stałam się o wiele bardziej świadoma podejścia do kosmetyków, akcesoriów i pielęgnacji, a także wyrobiłam sobie pewne nawyki, którymi chcę się dzisiaj z Wami podzielić, częściowo ku przestrodze :). Część z pewnością okaże się warta wdrożenia, część do absolutnej likwidacji, a z części pewnie się pośmiejecie :). To zaczynamy!
1) Zawsze myję ręce przed umyciem twarzy.
No niestety. Wizja bakterii na dłoniach skutecznie mnie odstrasza do bezpośredniego wyciśnięcia na nie żelu i wmasowania tych wszystkich mikrobów w skórę. Brrrr... a później się dziwić, że coś nagle wyskoczyło, bleh! Nie ukrywam, że kiedyś przywiązywałam do tego mniejszą wagę, natomiast teraz jest to mój pierwszy i absolutnie najważniejszy krok zarówno w porannym, jak i wieczornym oczyszczaniu.
2) Odżywkę/maskę/krem na włosach trzymam dłużej, niż podaje producent.
Kiedy na opakowaniu pisze 5 minut, trzymam 10, kiedy 15 - trzymam pół godziny itd. Mam wtedy wrażenie, że składniki aktywne mocniej penetrują włosy i skórę głowy, stając się przez to skuteczniejsze. Czy słusznie? Nie wiem, ale czasami (bardzo sporadycznie) zdarza się, że mam przez to przysłowiowy placek na łepetynie, bo włosy stają się zbyt obciążone, przyklejając tym samym do skalpu, niemniej nie zrażam się i dalej praktykuję tą metodę, ponieważ nie zauważam jej negatywnych skutków ;).
3) Makijaż za każdym razem zaczynam od podkładu.
Nawet gdybym za 5 sekund miała nałożyć na powieki czysty brokat ryzykując, że zaledwie 1/3 się do nich przyklei, a reszta wyląduje na policzkach, to i tak najpierw nałożę podkład. Nieważne, że za chwilę będzie wymagał tysiąca poprawek, podkład musi być na początku i już! :)
4) Balsam do ciała zawsze wmasowuję w jeszcze gorącą skórę po kąpieli.
Gdzieś przeczytałam, że tak szybciej wnikają składniki odżywcze i stąd zawsze spieszę się jak szalona, aby zdążyć :D. Kiedy jednak mi się to nie uda i skóra w międzyczasie osiągnie już normalną temperaturę, balsam staje się wtedy dla mnie zbędny i najczęściej rezygnuję z jego użycia.
5) Zmywając makijaż ciągnę skórę w dół.
Nie róbcie tego, bo nabawicie się tylko szybciej zmarszczek! U mnie jest to spowodowane czystym przyzwyczajeniem, które staram się całkowicie wytępić, ale póki co kończy się to porażką. Makijaż zmywam szybko i energicznie bez zbędnego cackania się nad sobą. Wacik z micelem sunie po mojej twarzy raczej mało delikatnie, przez co później mam sama do siebie pretensje, że znowu nie uważałam i ponaciągałam skórę, ale hmm... cóż Pan zrobisz, nic nie zrobisz, jak już się stało :(.
6) Na koniec makijażu zawsze nakładam szminkę/błyszczyk/balsam.
Jest to dla mnie taka kropka nad i. Zwieńczenie całości, bez którego makijaż wydaje mi się być niekompletny. I nieważne, że za chwilę będę jadła i nic z niej nie zostanie, ważne, że 10 sekund będzie na ustach :).
7) Śpię z włosami upiętymi na czubku głowy.
Początkowo nie wierzyłam, że dzięki tej metodzie włosy są mniej podatne na złamania, ale rzeczywiście. Łamią się dużo, dużo mniej i rzadziej przez to muszę je podcinać, także polecam każdemu wdrożenie takiego nawyku!
8) Kremu do rąk używam głównie przed snem.
Ręce kremuję sporadycznie, gdyż rzadko bywają przesuszone, natomiast lubię sobie wklepać solidną warstwę przed snem i następnie upaćkać przy tym całą poduszkę, bo niestety lubię chować dłonie pod nią :P.
9) Suszę pędzle suszarką.
Kolejny błąd, który u mnie nie okazuje się być błędem :). W poście pędzlowym wspominałam, że używam zarówno pędzelków markowych, jak i przysłowiowych "noł nejmów". Wszystkie je suszę po myciu suszarką, gdyż nie cierpię czekać aż wyschną same. Do tej pory z żadnym się nic nie stało, włosie nie powypadało, nie poodklejały się trzonki i wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie licząc przypadku, kiedy to pewnego razu zbyt blisko przysunęłam jeden z pędzli do suszarki i mi się przypiekł, jednak po lekkim tunningu udało mi się na szczęście ponownie doprowadzić go do stanu używalności, więc śmigam nim dalej :).
10) Gąbki do makijażu zawsze myję tuż po użyciu.
Co ciekawe, pędzle mogą poczekać na swoją kolej, ale gąbki muszę umyć natychmiast, choćbym miała się gdzieś spóźnić. Kiedy ich używam muszę mieć na tyle czasu, by po użyciu móc je natychmiast doszorować, inaczej jestem zła :D.
To by było na tyle, pewnie jeszcze coś by się znalazło, ale póki co nic więcej nie przychodzi mi do głowy. Jestem ciekawa jakie Wy macie nawyki, które z nich staracie się zlikwidować, a które w sobie pielęgnujecie. Koniecznie dajcie znać mnie i innym czytelniczkom :).
Mamy bardzo podobne przyzwyczajenia :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tylko te dobre ;)
UsuńTez kiedys zawsze najpierw nakladalam podklad, ale jakis czas temu mi sie udalo nauczyc zaczynac od oczu i musze przyznac, ze tak jest duuuzo wygodniej :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością :) Mam nadzieję, że kiedyś też się przestawię ;)
Usuńświetny post! ;)
OdpowiedzUsuńHehe miło mi :)
UsuńMnie też przeraża wizja brudnych dłoni dotykających twarz... brrr, ciarki na samą myśl
OdpowiedzUsuńOkropieństwo! I pomyśleć, że kiedyś kiedy wydawało mi się, że ręce mam w miarę czyste zdarzało mi się pominąć ten krok, dzisiaj sobie tego nie wyobrażam :)
Usuń1,3,8 - mam tak samo :D
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja papram spód poduszki kremem do rąk - jeeeej ♥
UsuńMamy prawie identyczne zwyczaje. Z tym że ja jestem maniaczką kremów do dłoni i wiele razy w ciągu kremuję je.
OdpowiedzUsuńi nie suszę pędzli suszarką. daje im czas aby wyschły w swoim tempie
Ja nie kremuję, bo chociaż wchłanianie większości kremów jest dobre, to ciągle mam wrażenie, że dłonie są tłuste, więc zostawiam tą czynność głównie na wieczór, tuż przed pójściem spać ;)
Usuńo ile życie byłoby prostsze gdyby nie nasze złe nawyki :D
OdpowiedzUsuńz tym podkładem niestety też tak mam, a już wiele razy słyszałam że najlepiej zacząć od oczu...może kiedyś się tego nauczę :)
Racja, zgadzam się :). Hehe, jak dobrze, że nie tylko ja mam taki zwyczaj z nakładaniem najpierw podkładu, nawet jeśli czasem planuję pomalować pierwsze oczy :P
Usuńteż zaczynam makijaz od podkładu
OdpowiedzUsuńTo jest nas całkiem sporo :D.
Usuń3,6 - mam tak samo:) Natomiast jeśli chodzi o punkt 2, to ja zawsze trzymam się tego czasu, ponieważ przedłużanie może zniweczyć osiągnięcie pożądanego efektu.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, że tak jest, ale na razie poza plackiem nic złego się na szczęście nie działo :P
UsuńMuszę spróbować spinać włosy u góry głowy, obecnie na noc plotę warkocz a to nie jest do końca takie dobre rozwiązanie
OdpowiedzUsuńNiestety nie, bo przy warkoczu, włosy i tak się czochrają, mniej, ale zawsze. Niemal całkowicie minimalizuje takie niszczenie włosów, spinanie ich u góry, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdy zaśnie z kokiem na głowie ;)
UsuńJa nie potrafię spać ze związanymi włosami, nie suszę pędzli, schną same, mam ich tyle, że mogę spokojnie poczekać aż wymyta część wyschnie ;) (takie małe pędzlowe maniactwo), gąbki do makijażu również myję od razu po użyciu, bo wtedy łatwiej usunąć z nich podkład. Odżywki czy maski trzymam na włosach zaledwie chwilę, szkoda mi zupełnie czasu na nakładanie czepków i inne tego typu zabiegi. Makijaż także zaczynam od podkładu, mam taki nawyk. Kremu do rąk staram się używać dość często, mam je dosłownie wszędzie i nakładam jak tylko sobie przypomnę.
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze nawyk, że nigdy, absolutnie nigdy nie kładę się spać w makijażu, rano staram się przemywać skórę przed nałożeniem kremu płynem micelarnym, a do makijażu zawsze używam pędzli, od wielu, wielu lat, pudru chyba nigdy nie nakładałam puszkiem czy gąbką :)
Kasiula się rozpisałaś, dobrze, dobrze ;). Mmm marzy mi się mieć cały arsenał pędzli, ale póki nie znajdzie się jakiś dobry sponsor sama nie kupię, bo szkoda mi kasy, chyba że coś mnie natchnie ;).
UsuńCo do spania w makijażu przyznaję, że parę razy mi się zdarzyło, ale to już kilka lat temu, niemniej teraz jest to dla mnie niedopuszczalne, bo masę krzywdy można wyrządzić swojej cerze :(.
Ja dla odmiany nigdy nie zaczynam makijażu od podkładu, zawsze od oczu :D
OdpowiedzUsuńWow, też tak chcę się nauczyć :P
UsuńSuszysz suszarką? :D ja w okresie zimowym pędzle czasami kładę na grzejnik, ale to też niezbyt dobre ;)
OdpowiedzUsuńSuszę, suszę :). Schodzi szybko i za chwilę są znów gotowe do użytku. Ja kaloryfery mam bardzo wąskie, więc u mnie ten sposób by się nie sprawdził :P.
UsuńNie używam gąbek do demakijażu ;P
OdpowiedzUsuńdo "makijażu" wole swoje palce hi hi
UsuńJa też kiedyś wolałam, ale się przestawiłam i chyba już na dobre hehe ;)
Usuńile mamy podobnych punktow! 1,2,3,6,7,8!!! no i podobnie jak Ty przed wejsciem w swita YouTube i blogow mialam 5 kolorowych kosmetykow gora oraz do twarzy krem, tonik i zel. no i o wlosy wogole nie dbalam, a teraz mam problem zeby wszystkie kosmetyki do 3 kartonow wsadzic jak sie przeprowadzam!
OdpowiedzUsuńPatrz jakie my podobne :D 3 kartony?! Łaaaa... nieźle :D
Usuńno niestety i to cala prawda(((( ale juz zostalo mi tylko 2.5))) powowli sie wygrzebuje))))
UsuńPowodzenia zatem życzę, aby odgrzebywanie szło sprawnie :D
UsuńŚwietny pomysł na post, to przede wszystkim. Ja teraz też mam szafki pełne zapasów, przed pisaniem bloga było tego znacznie mniej, myślę że wiele z nas tak ma :D
OdpowiedzUsuńCo do nawyków to niektóre z nich mam takie same np. 1, 2, 5 i 10 (Beauty Blender od razu musi być wyczyszczony).
Coraz częściej zdarza mi się malować najpierw oczy, później buźkę, to naprawdę praktyczne rozwiązanie :)
Pędzli nigdy nie suszyłam suszarką, nawet mi to do głowy nie przyszło, zazwyczaj czyszczę je wieczorem i przez noc sobie same schną.
Dziękuję, fajnie, że pomysł na post Ci się podoba :) Ja się chyba nigdy nie przestawię na uprzednie malowanie oczu, wyglądam okropnie nie mając podkładu, więc pewnie stąd ten nawyk by zawsze nakładać go w 1 kolejności ;).
Usuńswietny post..z tymi pedzelkami dąłas czadu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :* Hehe może i dałam, ale ten sposób rzeczywiście działa bez skutków ubocznych :P
UsuńTe robię rzeczy z pozycji 1,2 6 :D
OdpowiedzUsuń3/10 nieźle :P
Usuń