Witajcie! Balsam pijawkowy o którym będzie dziś mowa zakupiłam bodajże na początku 2014 roku, albo nawet jeszcze wcześniej - w 2013. Zapytacie zatem, dlaczego w takim razie dopiero dziś robię tą recenzję, skoro mam go w posiadaniu już tyle czasu. A no dlatego, że całkiem niedawno trafiłam na niego w czeluściach moich kosmetyków pielęgnacyjnych, gdzie zapomniana resztka stała sobie potulnie i czekała, aż jej data ważności bezpowrotnie minie. Po tym wstępie nietrudno się domyślić, że tym razem obejdzie się bez fajerwerków, a będzie szybko i na temat.
Na kupno balsamu zdecydowałam się przede wszystkim pod wpływem pozytywnych opinii na blogach włosomaniaczek, jakoby znakomicie zapobiegał wypadaniu włosów i miał przy tym dobroczynny wpływ na kondycję skóry głowy.
Plastikowa tuba zawiera w sobie 150 ml kosmetyku co wydaje się być niezbyt dużą ilością, aczkolwiek wystarczającą, bym nie mogła zmęczyć jej do końca. Wszelkie informacje na opakowaniu mamy podane w języku ukraińskim, ale została dołączona również instrukcja w języku polskim, tłumacząca większość z tych informacji (choć nie wszystkie, gdyż mniej ważne zostały pominięte).
Konsystencja balsamu jest w sam raz, średnio gęsta, przez co całkiem nieźle rozprowadza się na skórze głowy i częściowo włosach, nie spływając z nich i jednocześnie paskudnie nie oblepiając co ma znaczenie, ponieważ kosmetyk ten kładziemy na suche włosy przed ich myciem, kiedy to rozprowadzanie jakichkolwiek preparatów nigdy nie jest zbytnio komfortowe.
Po nałożeniu balsamu na głowę odczuwalne jest delikatne mrowienie, co w założeniu ma sugerować, że produkt ten działa. Zapach jest bardzo przyjemny, lekko mentolowy i szkoda, że nie utrzymuje się po myciu :(.
Co do efektów, niestety u mnie jest ich brak. Nie odczułam absolutnie żadnego działania, mimo że korzystałam z balsamu bardzo regularnie, zgodnie z zaleceniami producenta. Mogę jedynie nadmienić, że nie uczulił mnie, nie podrażnił, ani nie zauważyłam podczas jego stosowania żadnych skutków ubocznych. Szkoda jednak, że nie doczekałam się przy tym jakichkolwiek efektów, mających pozytywny wpływ na moje włosy i skórę głowy, bo równie dobrze mogłabym go nie stosować wcale i wyszłoby na to samo :(.
Jestem nim niestety mocno rozczarowana i śmiało mogę rzec, że wyrzuciłam ok. 30 kilka zł w błoto, stąd też pewnego dnia odłożyłam go na półkę i tak sobie leży na niej po dziś dzień. Raczej już nie będę po niego sięgać tylko po to, aby wykończyć resztkę która została, więc najpewniej lada moment wyląduje w koszu. Po opiniach w Internecie miałam nadzieję, że produkt ten wywrze jakikolwiek pozytywny wpływ, a tu klops, dlatego żegnam się z nim z dużym poczuciem niedosytu i wiem, że z pewnością więcej się nie spotkamy.
Miłego wieczoru Wam życzę! :)
no nieźle! szkoda, że się nie sprawdził, sama go chciałam wyprobowac, bo czytałam, że wiele dziewczyn go chwaliło
OdpowiedzUsuńA no chwaliły, jednak ja czuję się tym razem wyprowadzona na manowce :(
Usuńbuu, a już myślałam, że coś odpowiedniego dla mnie znalazłaś :)
OdpowiedzUsuńWybacz, ale chyba nie tym razem ;)
UsuńDo kosza z dziadem! Tam jest jego miejsce! :D
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńNie skuszę się na niego.
OdpowiedzUsuńJa nie polecam...
UsuńDobrze ze piszesz, na pewno go nie kupie :P
OdpowiedzUsuńWiesz, sporo dziewczyn jednak go chwali, a to że nie sprawdził się u mnie, nie znaczy że u nikogo nie zadziała :P
UsuńA to paskudny ukrainiec :/
OdpowiedzUsuńPaskudniak jak się patrzy, żeby cokolwiek robił... cokolwiek, a tu nic :(
Usuńjak nie ślimak to pijajwka... jak pijawka to jeszcze nie działa ;oo matko
OdpowiedzUsuńDlatego wszelkim robalom i tym podobnych żyjątkom używanych do produkcji kosmetyków ja już chyba podziękuję :(
UsuńPierwszy raz widzę, ale coś czuję, że i ostatni :D
OdpowiedzUsuńChyba nie masz czego żałować :P
UsuńSzkoda, że nie przyniósł oczekiwanych efektów. Enzymy pijawki lekarskiej brzmią trochę paskudnie, ale z drugiej strony robią wrażenie skutecznych.
OdpowiedzUsuńPijawki generalnie są uważane za bardzo pożyteczne i mające wiele zastosowań, niemniej na mnie jakoś to nie działa :(
Usuńno szkoda, że się nie spisał...nie znam go :)
OdpowiedzUsuńA no niestety :(
UsuńJa obecnie używam mgiełki Receptury Babuszki Agafii i generalnie jestem zadowolona. Ale zawsze kurację zewnętrzną łączę z tą wewnętrzną (w tym przypadku Silicą). Efekty może nie są spektakularne, ale widać różnicę.
OdpowiedzUsuńJa obecnie łykam Vitapil, daje więcej niż wszystkie wcierki, balsamy itp razem wzięte :P
Usuń