Hej moi Drodzy! Jak Wam mija poniedziałkowy wieczór? Mam nadzieję, że we wczorajszą niedzielę wyborczą, większość z Was spełniła swój obywatelski obowiązek i poszła do urn oddać głos. Ja także byłam i rzecz jasna zagłosowałam na swojego kandydata :).
Przechodząc jednak do meritum. Dzisiaj przygotowałam dla Was dwie propozycje wosków zapachowych (otrzymanych już daaawno temu od Goodies.pl) , które chociaż całkowicie się od siebie różnią, tak do obu mam nie małe zastrzeżenia. Zapraszam zatem do lektury :).
Na pierwszy ogień idzie zapach, który od kiedy tylko wszedł do Polski, niezwykle mnie zaintrygował zawartymi w sobie nutami zapachowymi. Po Stony Cove, czyli w wolnym tłumaczeniu Kamienistej Zatoce spodziewałam się akordów raczej zimnych, w stylu przykładowo Perles de Lalique, przełamanych odrobiną ciepła, bo jeśli zatoka to z pewnością gdzieś w pobliżu plaży, a jak plaża to wiadomo - słoneczko, wiaterek itd.
"Cudowne zestawienie nut kwiatowych i morskiej, bogatej w ozon bryzy kusi zmysły, tonizuje i skutecznie odstrasza złe myśli. Kompozycja Stony Cove nawiązuje do aury poranka spędzanego na bezludnej, kamienistej plaży. Świeże, optymistyczne akordy poprawiają samopoczucie i zbawiennie wpływają na panującą we wnętrzu domu atmosferę. Bogactwo naturalnych olejków zaklętych w prawdziwym wosku to gwarancja najwyższego zadowolenia i świetna wymówka do tego, żeby bliżej zapoznać się z nową propozycją od Yankee Candle."
Niestety tartaletka ta kompletnie nie przypadła mi do gustu. Po pierwsze jest bardzo intensywna, a zbyt mocne zapachy po prostu mnie męczą. Po drugie, czuję w niej odświeżacz powietrza do toalet. W pierwszej chwili po rozpuszczeniu wosku, w powietrzu unosi się zapach kwiatów i tak, jak zazwyczaj kwiatowe zapachy lubię, tak te akurat kompletnie nie przypadły mi do gustu. Później wosk zaczyna przybierać nieco chłodne, aczkolwiek całkiem przyjemnie otulające tony, które mimo wszystko w moim odczuciu pasują głównie do łazienek, a nie do pokoi, czy innych pomieszczeń w domu. Nie polubiliśmy się i z pewnością już więcej do niego nie wrócę.
______________________________________________________________________________________
Drugim zapachem jest owocowa kompozycja ukrywająca się pod nazwą Waikiki Melon. Tutaj, w mojej imaginacji widziałam jedną wielką eksplozję soczystego zapachu, całkowicie obezwładniającą mój zmysł węchu. A jak było w rzeczywistości?
"Waikiki – czyli doskonale egzotyczna, wymarzona, w idealny sposób rajska plaża – to najważniejszy punkt odległego Honolulu. To w tym miejscu koncentruje się życie miasta znanego z serdeczności jego mieszkańców, pokazów na których obejrzeć można spektakularne tańce i sztuczki wykonywane z żywym ogniem. Waikiki to też piękne, tańczące w rytm hula dziewczyny i kolory egzotycznych kwiatów zamienianych w zawieszane na szyjach turystów wieńce. To wszystko – cały ten wyjątkowy i bardzo wakacyjny klimat – kondensuje się w wosku Waikiki Melon, czyli w kompozycji sprawnie łączącej w sobie aromat dojrzałego i słodkiego melona skropionego dla kurażu odrobiną soku ze słonecznej, orzeźwiającej pomarańczy."
Zapach, podobnie jak jego poprzednik Stony Cove okazał się być zbyt mocny, przez co wystarczy na prawdę odrobina, ociupinka wosku dodana do kominka, by wypełnić całe mieszkanie po brzegi. Co do samego zapachu, owszem jest on owocowy, ale hmm... jak dla mnie nie jest to zapach czystych owoców, ale bardziej soku owocowego, czyli niby przyjemny, niby może się podobać, ale czuć, że został już przetworzony i brak w nim tego "czegoś", co nadałoby smaczku całości. Jest nieco zbyt cierpki i monotematyczny, nie rozwija się i jak dla mnie pachnie ciągle tak samo. Wyczuwam w nim głównie pomarańcze, pomieszane z innym składnikiem, którego nie potrafię nazwać, ale jak na mój nos nie do końca jest to melon. Całościowo w tym przypadku również jestem na nie, chociaż patrząc na to, że znacie mnie już trochę i wiecie, że w kwestii zapachów bywam bardzo wybredna, mimo wszystko zachęcam Was do wyrobienia sobie własnej opinii na ich temat, ponieważ gusta i guściki bywają różne, zatem na pewno znajdą się także zwolennicy obu tych propozycji.
Oba woski, jak też i wiele innych do wyboru dostaniecie na stronie Goodies.pl w cenie 7 zł.
Jestem anty JC :P dla mnie większość tych wynalazków śmierdzi Q__Q
OdpowiedzUsuńJa mam kilka ulubionych, które uwielbiam odpalać, np. Under The Palms, Beach Wood, albo Champaca Blossom - te wyjątkowo mocno działają mi na zmysły :D
Usuń;D jak Tobie się podoba to najważniejsze :) Mnie tylko raz spodobał się ich zapach- świeca, jelly beans ;D boska hehe, ale ceny za świece mnie powalają. W sumie tak samo jak Kringle Candle cenowo-paranoja, ale za to jak obłędnie pachną @__@
UsuńOoo świeczka o zapachu żelek? :D Tego jeszcze nie przerabiałam ;) Ceny świec faktycznie są zdecydowanie za wysokie, gdyby kosztowały max 60 zł można by się zastanawiać, a tak to lepiej kupować albo woski, albo mini świeczuchy za 9 zł ;)
UsuńTo strasznie niesprawiedliwe, że ludzie latają w kosmos, a nie można sobie przez komputer powąchać takich cudów :(
OdpowiedzUsuńZgadzam się całkowicie :D Tak to wszyscy przynajmniej wiedzieliby co autor miał na myśli w kwestii wyrażania swojej opinii o zapachach :D
Usuńja tez wachalam waikiki melon i dla mnie zapach byl zbyt mocny, ale raczej przypadl mi do gustu. jedynie co mi przeszkadzalo, to jego intensywnosc.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, jak coś za mocno pachnie nie jest przyjemne, a męczące i do tego zniechęca, niestety oba te woski takie są, a szkoda :(
UsuńJa bardzo lubię cytrusowe zapachy! :) Twój wygląd bloga mnie zachwycił! :) pozdrawiam! http://atramworld.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) Ja za cytrusami nie przepadam, ale byłam ciekawa tego melona i się nie doczekałam niestety :(
UsuńJakie piękne kolorki. Szkoda tylko, że nie pachną tak jak wyglądają. Pozdrówka.
OdpowiedzUsuńOba pachną po prostu po swojemu, mnie nie zachwycają absolutnie :)
UsuńJa lubię YC, wypróbowałam juz kilka choć nie wszystkie przypadły mi do gustu :) ale trzeba próbować, zapach jest kwestią indywidualną :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie się zgadzam, mnie akurat obie te propozycje nie do końca się podobają, mam innych faworytów ;)
UsuńAle mi zrobiłaś ochotę na jakieś letnie pachnidło!
OdpowiedzUsuńBardzo się zatem cieszę :D
Usuńa mnie gdzieś fenomen wosków nie dopadł :)
OdpowiedzUsuńZ woskami już jest tak, że albo się je kocha albo po prostu nie lubi, ja jestem gdzieś po środku, jak trafiam na "swój" zapach to potrafię odpalać w kółko, aż się zużyje :D
UsuńBajeczne są te woski na razie czekam aż mi jakiś wpadnie w ręce :-)
OdpowiedzUsuńZ moich typów polecam Under The Palms, Beach Wood, Champaca Blossom - najulubieńsze ♥
UsuńWaikiki mam w samplerze, ale jeszcze nie paliłam. Tego drugiego absolutnie nie znam i chyba odświeżasz do toalet nie byłby jednak za bardzo w moim guście :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie oba są "takie se", ale nosy różne, więc może akurat Ci się spodobaj chociaż Waikiki? :P
Usuń