Witajcie! W momencie, kiedy zaczynacie czytać tą notkę, ja zapewne dojeżdżam lub już stacjonuję w swoim docelowym miejscu, z którego jutro udaję się na długo wyczekiwane weseleee! :D Sialalala, będzie się działo! :D Przyznam, że długo, a nawet bardzo długo przygotowywałam się do tego wydarzenia, ponieważ w tą oto sobotę żeni się mój najfajniejszy, najbardziej zarąbisty kuzyn, z którym to mam jedne z najlepszych wspomnień moich wczesnych lat młodości (pierwsze imprezy, pierwsze ogniska z naszą ekipą do białego rana, powroty do domu, żeby mama/ciocia się nie dowiedziały, że jest 3h później, niż miało być, pierwsze papieroski, piwka itp, wiadomo o co kaman ;)), więc czuję się, jakby szykował się do ożenku mój własny brat, przez co ogromnie cieszę się szczęściem Młodych, z całego serca im kibicuję i liczę, że zabawa będzie przednia, mimo ogromnych upałów, które zapowiadają w TV :). Jeśli będziecie mieli ochotę zobaczyć moją weselną stylizację lub chcielibyście, abym odtworzyła makijaż, jaki wykonam sobie na tę uroczystość, to dajcie koniecznie znać w komentarzach :).
Jednak do rzeczy. Wreszcie powróciłam na dobre z zawieszoną chwilowo serią Czekoladowe Trio, w której to prezentuję poszczególne palety cieni marki Make Up Revolution. Dziś przyszedł czas na drugą paletę z kolei, czyli Death By Chocolate.
Jeśli chodzi o opakowanie, to w przypadku każdej czekoladki jest ono dokładnie takie samo, więc aby się nie powtarzać, odsyłam Was do poprzedniego wpisu - KLIK. Wspomnę jedynie tyle, że Death By Chocolate stylizowana jest na czekoladę gorzką, deserową, dlatego też jej opakowanie jest najciemniejsze :).
W środku znajdziemy ponownie 16 fantastycznych, jak w przypadku Naked Chocolate cieni i chociaż kolorystyka również jest utrzymana poniekąd w odcieniach brązu, to jednak dla odmiany, znajdziemy tu też sporo srebra i złota. Moim zdaniem ta propozycja MUR doskonale nada się przede wszystkim do makijaży wieczorowych, choć dzienne jak najbardziej również będziemy nią w stanie wykonać.
Przyjrzyjmy się z bliska poszczególnym kolorom:
W palecie Death By Chocolate znajdziemy tyle samo cieni perłowych (9), matowych (6) i satynowych (1 - Bring Down Angels), co w Naked Chocolate, więc pod tym względem nic się nie zmienia. Cienie są genialnie napigmentowane i doskonale się ze sobą łączą, nie sprawiając najmniejszych problemów przy aplikacji. Cienie te z uwagi na komfort nakładania i generalnie pracy z nimi, moim zdaniem ze spokojem mogłyby konkurować z cieniami z wyższej półki cenowej, np. marki Urban Decay, gdyż jeśli o mnie chodzi - nie ustępują im w niczym. Nie blakną, nie rolują się, a nałożone na bazę, nawet późnym wieczorem wyglądają, jakby makijaż oka został dopiero co wykonany. Jedyna mała wada, o której można by wspomnieć, to lekkie osypywanie podczas nakładania, dlatego warto nabierać mniejszą ilość cienia na pędzelek, a później ewentualnie go dokładać.
Cała paleta oczywiście, jak w przypadku Naked Chocolate, również pachnie czekoladą! :)
Widząc tak ciekawe kolory, przyznam, że poniosła mnie wyobraźnia i tak, jak uprzednio, recenzując Naked Chocolate, postawiłam na makijaż dzienny, tak dziś moja propozycja to makijaż wieczorowy, dość odważny, choć nie agresywny, będący połączeniem złota, srebra, czerni z fioletem i... kobaltowych rzęs! Strasznie jestem ciekawa, jak Wam się widzi taki kolorystyczny misz-masz :).
(Rzęsy są umalowane od nasady, patrz zdjęcie 2. Nie wiem czemu aparat tego nie wychwycił na powyższej fotce i wyglądają, jakby były pomalowane dopiero od połowy, buuu! ;()
Cienie, jakich użyłam to:
* łuk brwiowy: White Light
* wewnętrzny kącik górnej powieki: Fool's Gold
* środek górnej powieki: Tease Me
* zewnętrzny kącik górnej i dolnej powieki: połączone All is Lost i Love You to Death
* wewnętrzny kącik dolnej powieki: Set Me Free
* środek dolnej powieki: Love You to Death (przepiękny, mało spotykany odcień fioletu)
Reszta użytych kosmetyków:
* brwi: kredka do brwi MAC w odcieniu Stud
* rzęsy: Lovely Romantic Blue
* eyeliner: Wibo
* podkład: Lancome Miracle Air De Teint 01 Beige Albatre
* róż: Chanel Joues Contraste In Love
* usta: Catrice Luminous 040 Preety Little Valentine
Death By Chocolate dostać możecie na stronie Kosmetykomania.pl w aktualnej cenie 39.89 zł.
Wspaniałego weekendu for all! :D
Zazdroszczę posiadania takich wspaniałych odcieni. :)
OdpowiedzUsuńPaletka nie jest bardzo droga, więc zawsze możesz się skusić na jej posiadanie ;)
UsuńJaka Ty jesteś ładna;) Za sprawą tego makijażu nabrałam ochoty na kolorowe maskary, chociaż do moich zielonych oczu pasowałaby jedynie fioletowa. Udanej zabawy Ci życzę, no i oczywiście czekam na wpis z Twoim makijażem weselnym:)
OdpowiedzUsuńJa też mam zielone oczy i w niebieskiej czuję się bardzo dobrze :) Może też spróbuj? :) Dziękuję, zabawa była rewelacyjna!!! Weselny post soon ;)
UsuńOdstrzałowy i imprezowy makijaż :)
OdpowiedzUsuńJestem jak najbardziej za postem ze stylizacją weselną.
Baw się dobrze :)
Oj wybawiłam się za wszystkie czasy, bo było to jedno z najlepszych wesel na jakich w życiu byłam! :D Post będzie niebawem ;)
UsuńCudowna jest ta paletka :)
OdpowiedzUsuńŚliczny makijaż
Pozdrawiam ♥
Dziękuję pięknie! :*
UsuńJesteś doskonała :) kusi mnie ta paletka, ale ja raczej nie umiem się tak umalować, żeby w pełni wykorzystać jej potencjał
OdpowiedzUsuńNie przesadzałabym Karolinko ;) Co do makijażu, zawsze można podpatrzyć jakieś tutoriale w necie i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć do skutku ;)
Usuńpiękny ten makijaż ! nie jestem fanką kolorowych tuszy, ale tutaj mi wyjątkowo nie przeszkadza :P
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! :* Ja również miałam małe opory, ale jak już pierwszy raz nałożyłam, tak teraz często zastępuje standardowy tusz, właśnie niebieskim :P
UsuńPiękny makijaż ! ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! :)
Usuńprzepiękne cienie oraz makijaż :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, fajnie, że się podoba ;)))
UsuńPaletka ma świetne kolory :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie, pomimo sporej ilości perłowych cieni, jest dość uniwersalna :)
Usuń