czwartek, 3 marca 2016

Tangle Angel - anielski następca Tangle Teezer?

Witajcie! Tangle Teezer kochają wszyscy. No dobra, może nie wszyscy, ale na pewno spora część jej użytkowników. Ja również kilka lat temu zaopatrzyłam się w swój model, w wersji Salon Elite (robiłam porównanie ze zwykłą szczotką w TYM poście), jednak powiem szczerze, nie przekonała mnie w 100% do siebie. Niby jest fajna i dobrze rozczesuje włosy, ale dokładnie to samo czyni zwykła szczotka, która przy tym jest o wiele tańsza. Do tego wkurzający brak rączki. Nie wiem jak Wy, ale ja właśnie przez owy brak rączki, nie potrafię wykonać sobie wysokiego kucyka :D. Całe życie byłam bowiem przyzwyczajona, że kucyka robię korzystając ze szczotki posiadającej solidny uchwyt i pomimo wielu usilnych prób z TT, do dziś nie wychodzi mi to tak, jakbym oczekiwała, dlatego też zwykła szczotka, nazywana przeze mnie "zwyklakiem" zawsze musi być gdzieś w pobliżu, w razie gdybym zechciała z niej skorzystać. I byłoby wszystko ok, gdyby nie fakt, że mój "zwyklak" po niespełna 3 latach używania potracił wszystkie łepki, a zakup każdej kolejnej szczotki tego typu kończył się tak samo po niespełna 2-3 miesiącach używania (takie dziadostwo teraz produkują!), co doprowadzało mnie do szału, bo chyba nikt nie lubi w ten sposób ciągle wydawać pieniądze na to samo, dlatego musiałam znaleźć jakieś inne rozwiązanie.

I wtedy jak grom z jasnego nieba trafiłam na szczotkę Tangle Angel. Wydawała się być idealnym panaceum na moje bolączki, bo bazowała na połączeniu właściwości Tangle Teezer oraz uchwytu typowego dla standardowych szczotek. Oczywiście nie mogłam wobec tego pozostać obojętna, dlatego raz, dwa kliknęłam co trzeba i parę dni później jak dziecko skakałam do góry, kiedy wreszcie trafiła w moje łapki.



Ze strony J&P Cosmetics:
"Innowacyjna szczotka do włosów z powłoką antystatyczną, która zapobiega elektryzowaniu się włosów. Umożliwia bezbolesne, szybkie rozczesanie zarówno mokrych, jak i suchych włosów, bez ciągnięcia, wyrywania i łamania, nadając połysk. Specjalna powłoka antybakteryjna zapobiega osadzaniu się bakterii! Dzięki termo-ochronie, szczotka wytrzymuje bardzo wysokie temperatury, nie deformuje się. Wysokość szczotki 187 mm."

Szczotki Tangle Angel mamy do wyboru w 3 rodzajach: połyskującej z motywem skrzydeł za 35.99 zł, wersji Classic (bez motywu skrzydeł, za to z subtelnym napisem) za 39.99 zł oraz Xtreme do włosów grubych i kręconych w cenie 46.99 zł.

Zdecydowałam się na wersję Classic, ponieważ najbardziej do mnie przemawiała zarówno pod względem wielkości, jak i ogólnego designu.



W szczotce mamy rozmieszczone igiełki w 3 długościach, dłuższe znajdujące się na zewnątrz, natomiast dwa rodzaje krótszych (jest ich najwięcej) - w środku. W moim odczuciu nie zostało to do końca dobrze przemyślane, ponieważ najkrótsze igiełki jednocześnie najsłabiej docierają do skóry głowy, dlatego dla mnie byłoby lepiej, gdyby wszystkie miały albo jednakową długość, równą tym najdłuższym, albo jak ma to miejsce w Tangle Teezer - naprzemiennie dłuższe i krótsze. Igiełki w Tangle Angel pod względem giętkości wygrywają z igiełkami TT, jednak ma to swoją zarówno dobrą, jak i złą stronę. Dobra - podczas szczotkowania bardziej się uginają, przez co są delikatniejsze dla włosów i łagodniej się z nimi obchodzą, nie łamiąc ich. Zła - przez to, że są takie podatne potrzeba więcej czasu, aby dokładnie rozczesać włosy.



Jeśli chodzi o wielkość, Tangle Angel jest porównywalna do Tangle Teezer tyle, że tutaj dochodzi nam jeszcze długość rączki. Ergonomia jest w porządku, szczotkę dobrze trzyma się w dłoni, aczkolwiek jak dla mnie rączka mogłaby być jeszcze nieco dłuższa. Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do trzymania takiego jak w TT, tutaj również mamy to zapewnione, dzięki miejscu między potencjalnymi "skrzydłami" gdzie kładziemy palec wskazujący, resztą dłoni obejmując "skrzydła" szczotki.



Podczas szczotkowania, Tangle Angel nie powoduje elektryzowania włosów, ani ich puszenia, nie ma na nią wpływu także gorące powietrze suszarki, dzięki czemu nie odkształca się. Przyjemnie rozczesuje włosy, ale podobnie jak TT - przy jedno, dwu, czy nawet trzyrazowym pociągnięciu, igiełki nie dochodzą do samego skalpu, więc trzeba poświęcić trochę więcej czasu, jeśli chcemy porządnie rozczesać głębsze partie włosów oraz wykonać masaż głowy. Ponad to denerwuje mnie wolny brzeg znajdujący się między bokami szczotki, a zewnętrznymi igiełkami, bo przez to szczotka niepotrzebnie zajmuje więcej miejsca, niż mogłaby zajmować. No i najważniejsze! O wiele lepiej wykonuje się nią wysoki kucyk, niż używając TT, aczkolwiek i pod tym względem bezkonkurencyjny nadal pozostaje "zwyklak".

W ogólnym podsumowaniu nadal nie jestem pewna, czy Wam ją polecać, czy też nie. Myślę, że zadowolenie w głównej mierze będzie zależało od tego, czego oczekujecie od szczotki oraz rodzaju włosów, do jakich ma być przeznaczona. Ja jestem w 65% na tak, ale mimo wszystko nie jest to jeszcze to, co satysfakcjonowałoby mnie do końca. Idealna szczotka powinna bowiem mieć jak dla mnie zdecydowanie mniej giętkie igiełki, które nie byłyby aż tak podatne na uginanie, najlepiej jednej długości, brak wolnego brzegu oraz troszkę dłuższą rączkę, pozwalającą na takie trzymanie, jakie nam się podoba. Mimo wszystko cieszę się, że ją posiadam i z pewnością w najbliższym czasie nie będę zmuszona kupować kolejnej szczotki, jak miało to miejsce w przypadku "zwyklaków".

Dajcie mi znać, czy znacie Tangle Angel i co o niej myślicie :). Przekonuje Was opcja z rączką do trzymania, czy jednak wolicie rozwiązanie, jakie proponuje Tangle Teezer? Jeśli jesteście zainteresowane, szczotki Tangle Angel w różnych wariantach do wyboru są do nabycia na stronie J&P Cosmetics, więc warto kliknąć i sobie poprzeglądać. Przyjemnego wieczoru Wam życzę!

33 komentarze:

  1. Nie mam żadnej, tylko podróbkę TT :). Na tą wersję raczej się nie skuszę ale myślę nadal intensywnie o oryginale :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci tak - TT jest spoko, ale jak dla mnie szału nie robi, jest po prostu ok, choć znam osoby zachwycone tą szczotką :)

      Usuń
  2. Ja mam TT i jestem bardzo zadowolona, ta przedstawiona przez Ciebie pewnie równie by mi spasowała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jednak mimo wszystko wolę chyba coś mocniejszego, działającego intensywniej na moje włosy i skórę, takie włosowe sado-maso ;)

      Usuń
  3. Ja mam TT i mam do niej mieszanie uczucia - czasem ją lubię, czasem nie za bardzo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że ona właśnie taka jest, ja też raz lubię ja bardziej, raz mniej, ale ciągle jest gdzieś po środku ;)

      Usuń
  4. Ja uwielbiam swojego TT i nie wiem czy wymieniłabym na to skrzydlate coś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla mnie najlepsza jest póki co zwykła szczotka, chociaż też ma swoje wady. Na idealną jeszcze nie trafiłam :(

      Usuń
  5. Bardzo fajnie wygląda ale nie dla mnie ta szczotka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mam 3 szczotki TT i jedną detangler . puki co to dla mnie aż za dużo. ta jest urocza jednak nawet gdyby spisywała się doskonale pod każdym względem na razie jej nie potrzebuję. wygodna jest ta rączka. mój pierwszy tt ciągle na początku wypadał mi z ręki i potrzebowałam czasu aby nauczyć się go używać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to poszalałaś :D Ja mam łącznie 3 szczotki, a i tak w domu dziwnie się na mnie patrzą hehe ;) Przeciętny człowiek nie zrozumie, jak to jest :D

      Usuń
  7. Bardzo chciałabym ją wypróbować. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy;) ja mam normalne TT oraz kompakt ale ta wersja może być wygodniejsza;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wygodna, ale dla mnie szału nie robi. Poprawna i to tyle :)

      Usuń
  9. Po wypróbowaniu TT przekonałam się, że żaden plastik nie zastąpi mi szczotki z naturalnego włosia ;) Dlatego jestem wierna swojej ulubionej marce Denman.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo nie znam, ale zapoznam się z ciekawości :)

      Usuń
  10. Fajny ma kształt :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórym się nie podoba, mnie w sumie jest on obojętny ;)

      Usuń
  11. Dziwna ta szczota dla mnie. Wygląda jak 'lustereczko powiedz przecie kto jest najpiękniejszy na świecie'.. można się pomylić.
    Zdecydowanie bardziej podoba mi się TT.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha wiesz, że teraz jak na nią spojrzałam po przeczytaniu Twojego komentarza pomyślałam dokładnie to samo? :D Dobree :D

      Usuń
  12. ja jak na razie jestem TAK zakochana w table teezerze, że nie w głowie mi takie zdrady ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wierna niestety nie potrafię być :P Tylko w miłości trzymam się zasad moralnych :D

      Usuń
  13. Mi się bardzo podoba jej forma- bo TT w każdej wersji wypada mi z rąk. ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także notorycznie wypadała, fajna jest do przeczesania, ale już do upięć mowy nie ma :(

      Usuń
  14. nie słyszałam o niej, TT znam i używam już od dawna - może skuszę się na coś nowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli tak, to daj koniecznie znać jak wrażenia, bo na razie jest ledwie parę opinii w Internecie na jej temat :(

      Usuń
  15. Ja w domu mam TT, którą bardzo polubiłam i już się z nią nie rozstaję. Do pracy natomiast kupiłam sobie podobną szczotkę marki Sibel, z krótką rączką. Może zrobię kiedyś o niej recenzję, bo jest na prawdę fajna.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...