Hej! Niestety przed długim weekendem nie wyrobiłam się z nowym wpisem, ale zgodnie z obietnicą wracam, by opowiedzieć Wam o pewnym produkcie, który idealnie sprawdzi się na powracające upały.
Produkt marki Ziaja, czyli orzeźwiającą mgiełkę zapachową odkryłam jeszcze w zeszłym roku, całkowitym przypadkiem, kiedy któregoś dnia zawitałam do Hebe w zupełnie innym celu zakupowym. Pamiętam, że była akurat w promocji i kosztowała w okolicach 5 zł, to aż żal było nie wziąć, dlatego zaryzykowałam w ciemno i... nie żałuję!
To, co mnie skusiło już na wstępie, to obietnice producenta, ze mgiełka nadaje się do stosowania zarówno na twarz, ciało jak i włosy, zatem jest to kosmetyk uniwersalny. Kilkukrotnie miałam okazję użyć jej w poprzednie lato (kupiłam ją, kiedy niestety dobiegało już ku końcowi), natomiast w tegoroczne, jest nieodzownym elementem mojej wyjazdowej kosmetyczki, gdyż zabieram ją po prostu wszędzie.
Szata graficzna jest bardzo minimalistyczna i przyjemna dla oka. Połączenie bieli z mięta zawsze się obroni. Atomizer rozpyla mgiełkę dość mocno, ale równomiernie i bez zarzutu. Nic się nie zacina, a kosmetyk nie wylewa się z buteleczki, dlatego na wszelkie wojaże możecie go śmiało zabierać.
Zgodnie z założeniami, mgiełka ta świetnie sprawdza się w podróży do lekkiego odświeżania ciała, tak samo podczas panujących upałów, w trakcie lub po opalaniu, ale... no właśnie jest jedno "ale". Mianowicie nie powinno się z nią przesadzać, intensywnie spryskując np. twarz, ponieważ z racji tego, że zawiera w składzie m.in. glicerynę, po chwili nasze ciało może zacząć się bardzo nieprzyjemnie kleić i świecić. Niestety załatwiłam się tak raz, kiedy na dworze był prawie 40 stopniowy upał, nie miałam na sobie makijażu, więc dla ochłody co chwilę pryskałam sobie buzię mgiełką. Kiedy po godzinie zawitaliśmy do pizzerii i idąc umyć ręce, spojrzałam w łazienkowe lustro, przestraszył mnie widok świecącej się jak kula dyskotekowa mordki, która w dodatku kleiła się tak, że wszystkie pyłki z powietrza osiadały na niej w mgnieniu oka. Po umyciu wodą było już ok, ale wspomnienia pozostały, dlatego ku przestrodze - pamiętajcie, by nie przesadzać z jej używaniem :).
Kosmetyk ten bardzo fajnie odświeża, tonizuje, ale czy nawilża? Niekoniecznie, a przynajmniej ja tego nie zauważyłam. Redukuje za to uczucie ściągnięcia i przynosi ukojenie skórze, które latem jest potrzebne. I co równie ważne - zapach, który jest iście BOSKI! Świeży, baaardzo orzeźwiający i zarazem delikatny. Dla mnie idealny! Fakt, faktem, utrzymuje się krótko, ale należy mieć na uwadze, że to nie są perfumy, żeby trzymały się przez minimum kilka godzin. Tutaj zapach wyczuwalny jest ok. godzinkę czasu, ale dla mnie to żaden problem, gdyż nie takie jest założenie mgiełki, aby kompozycje zapachowe były trwałe. Jednak ten moment, kiedy spryskując ciało, czuję unoszący się w powietrzu aromat, to coś niesamowitego! Jeśli czyta mnie ktoś z marki Ziaja, to proszę Was - stwórzcie takie perfumy, a będę pierwszą osobą, która je kupi :).
Nikogo chyba nie zdziwi jeśli napiszę, że oczywiście polecam ten produkt każdej kobiecie zwłaszcza, że w regularnej cenie kosztuje 7-8 zł, więc jak na tak przyjemny, wielofunkcyjny kosmetyk są to naprawdę groszowe sprawy. Dodatkowo mgiełka ma pojemność 100 ml i jest przy tym tak wydajna, że z powodzeniem wystarczy Wam na końcówkę tego i początek przyszłego lata. Tymczasem życzę Wam miłego dzionka, a ja uciekam na spacerek po Waszych blogach!
U mnie w użyciu :) już planuje zakup kolejnej butelki ❤
OdpowiedzUsuńCudna jest, prawda? :D
Usuńz mgiełek mialam tylko od nich oliwkową wodę :D
OdpowiedzUsuńO oliwkowej nie słyszałam, jedynie o kremie :)
Usuńszkoda, że wcześniej jej nie znałam, muszę wypróbować
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
Usuń