Cześć! Brokatów nie lubię, zazwyczaj w ogóle. Nie przepadam na ustach, na oczach tym bardziej, na paznokciach zależy, toleruję je głównie w balsamach do ciała, ale też nie w nagminnej ilości, bo co za dużo, to nie zdrowo, dlatego też do bohatera dzisiejszej notki podchodziłam nieco sceptycznie mimo, że kolor w opakowaniu bardzo mi się spodobał.
Kosmetyk ten otrzymałam na mikołajkowym spotkaniu śląskich blogerek w grudniu ubiegłego roku i zastanawiałam się, czy aby nie będzie dawał bazarowego efektu na ustach. Na szczęście moje obawy okazały się być płonne. Błyszczyk, jak sama jego nazwa wskazuje ma za zadanie rozświetlać nam usta iii... rzeczywiście to robi :). Nie w sposób chamski i bezczelny, a taki jaki lubię, wyrazisty, ale jednocześnie nie nachalny. Obyło się bez tandety i wielkich drobin brokatu, które migrują po całej twarzy, w zamian za co otrzymałam kuszący efekt mocno błyszczących ust, dzięki bardzo drobno zmielonym, multikolorowym drobinkom. Pomimo, że kolor w opakowaniu wydaje się być brzoskwinowy/łososiowy, na ustach wychodzi całkowicie bezbarwny, dając jedynie sam blask, więc z powodzeniem można go stosować na ulubioną pomadkę. Gąbeczkowy aplikator nabiera wystarczającą ilość produktu, by za jednym razem pokryć usta lśniącą taflą.
Jeśli chodzi o zapach, jest on owocowy i przyjemny, niestety dość długo wyczuwalny, co mnie osobiście denerwuje, bo z czasem może stawać się irytujący ze względu na swoją intensywność, ale da się przeżyć.
Trwałość jest dyskusyjna i zależy od tego co robimy. Bez jedzenia i picia wytrzyma ok 2h, po czym blask powoli zanika, jedzenia nie przetrzyma, picie wytrzyma tylko jednorazowe, ale za taką cenę też nie ma się do dziwić. Kosztuje ok 8-10 zł w Hebe za 7 ml. Jeśli lubicie mocno podkreślone, ale nie wyróżniające się kolorem, a jedynie blaskiem usta, to być może jest to produkt dla Was.
Usta solo:
I z błyszczorkiem :)
Wiem, że zapewne kosmetyk ten nie zachwyci każdego z uwagi, że jakby go nie nazwać jest błyszczykiem brokatowym, co nie każdemu musi odpowiadać. Mnie pasuje głównie ze względu na mocny efekt lustrzanych ust, równomierne "zjadanie się", cenę i to, że dzięki niemu moje średniej wielkości usta wydają się być pełniejsze. Jestem pewna, że będzie fantastycznie wyglądał do delikatnie opalonej cery, więc na 100% będę go używała również latem.
Polecam go Wam serdecznie, życząc jednocześnie miłego wieczoru :).
Nie lubiebłyszczyków, ale ten nie ukrywam, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńMa ten urok :) Na żywo wygląda jeszcze ładniej :)
UsuńBardzo ładnie się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńOj tak :D
UsuńLubiłam brokatowe błyszczyki kiedy miałam 16 lat :D Teraz już nie :)
OdpowiedzUsuńA ja je lubię wciąż, chociaż nie wszystkie, ten jest jednym z kilku wyjątków :P
Usuńładniutko wygląda :) a jeżeli tak podoba Ci się efekt lustrzanych ust to bardzo polecam przezroczysty błyszczyk essence xxxl shine, tam to dopiero jest tafla :)
OdpowiedzUsuńOhoho muszę się zainteresować :D
Usuńladnie sie przezntuzje. A ponadto jest to dla mnie nowosc, ze firma AA ma takze kolorowke)
OdpowiedzUsuńRównież o tym nie wiedziałam, dopiero w grudniu po otrzymaniu tego błyszczyka otworzyłam ze zdumienia oczy :)
Usuńbardzo ładny kolorek, taki subtelny i delikatny :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
nowa notka!♥
Ładny, ale szkoda, że tylko w opakowaniu, jednak błysk wynagradza wszystko :) Zajrzę, pozdrawiam :)
UsuńNie przepadam za błyszczykami. Wolę pomadki ;)
OdpowiedzUsuńwww.izabielaa.blogspot.com
Ja również wolę pomadki, ale raz na czas można użyć czegoś innego, niż zazwyczaj ;)
Usuńnie dla mnie, wolę czyste błyszczyki bez brokatu
OdpowiedzUsuńCo kto woli ;)
UsuńJak dla mnie bardzo delikatny, jest OK :)
OdpowiedzUsuńAle jak błyszczyyy :D Cudnie!
UsuńDla mnie jest odrobinę za brokatowo, ale takie błyszczyki też mają swój urok :)
OdpowiedzUsuńMają, oj mają :D
UsuńCzasem brokat w błyszczykach mnie wkurza, ale jednak ma coś w sobie :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę, ważne, że brokat nie jest wielki, bo taki pyłek wygląda znakomicie :)
Usuńjako fanka błyszczyków, a szczególnie w takim kolorze, uważam, że muszę go mieć :D
OdpowiedzUsuńPolecam ,polecam :)
UsuńRzadko używam błyszczyków ale ten wyjątkowo mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, zwłaszcza, że cena nie jest wysoka, a jakość zadowalająca :)
Usuńuwielbiam je ! zawsze je kupowałam kiedyś < 33
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to jest to moje pierwsze z nimi spotkanie, ale mam nadzieję, że nie ostatnie :)
Usuńa ja jak nigdy nie lubiłam nic na ustach oprócz pomadki, to teraz zakochałam się w matowej trwałej od Wibo
OdpowiedzUsuńOoo nawet nie wiedziałam, że Wibo ma jakieś matowe pomadki :) No ciekawie, ciekawie :D
UsuńŁadny efekt :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :)))
UsuńTeż jestem na bakier na brokatami ;) Faktycznie nie ma ten błyszczyk na ustach przesadzonego efektu. Swoją drogą, nie wiedziałam, że AA robi błyszczyki!
OdpowiedzUsuńJa też nie :D W grudniu mnie zaskoczyli :D
UsuńŁadnie się prezentuje, ale nie lubię takich błyszczyków.
OdpowiedzUsuńDziękuję, no cóż, taki efekt albo się uwielbia, albo nieszczególnie :P
UsuńBardzo ładny efekt, też ostatnio postanowiłam wypróbować błyszczyki (wyniki w poście) i byłam zaskoczona, bo zazwyczaj nie lubię tego typu kosmetyków. Ale kto wie, może zacznę je częściej stosować ;)
OdpowiedzUsuńJa staram się stosować zamiennie pomadki z błyszczykami, zależy od wielu czynników, co akurat pasuje i na co mam ochotę :)
Usuńuwielbiam blyszczyki, ale nie lubię tych brokatowych...
OdpowiedzUsuńSzkoda :(
Usuńśliczny delikates! uwielbiam takie odcienie na ustach i najczęściej je noszę :)
OdpowiedzUsuńPodobny efekt daje Lancome Juicy Tubes, ja mam w odcieniu Pamplemousse (czy jakoś tak się to pisze) i poza gęstością, wizualnie wyglądają bardzo podobnie :)
UsuńLubię właśnie takie bezbarwne błyszczyki! :)
OdpowiedzUsuńJa też :D Chociaż kolorku mógłby troszkę chociaż dawać :)
UsuńMiałam kiedyś wersję przezroczystą albo złotą (nie pamiętam :P) i jednak wkurzały mnie te drobinki :P
OdpowiedzUsuńJak złota to ja poproszę :D
Usuń