Hej! Dziś przychodzę do Was z ciekawostką i jednocześnie najmłodszym "dzieckiem", które niedawno wypuściła na rynek marka Eveline. Z pewnością zauważyliście, że ostatnio coraz więcej pielęgnacji pojawia się na blogu, od pewnego czasu testuję sporo nowych kremów, maseczek, balsamów itp. i tak jak najczęściej pielęgnację omijałam szerokim łukiem, stawiając na pewne produkty, tak od niedawna coraz częściej sięgam po nowości w tym tą, o której za momencik Wam opowiem.
Na pewno pamiętacie słynne balsamy do ciała pod prysznic, które wedle obietnic producentów miały wspaniale pielęgnować i nawilżać naszą skórę. Patrząc po opiniach i opierając się na własnym doświadczeniu, efekt był najczęściej średni lub wręcz słaby, bazujący bardziej na marketingu, niż rzeczywistych właściwościach, dlatego też dość sceptycznie podeszłam do bohatera dzisiejszej notki.
Krem występuję w 3 wersjach - do cery mieszanej i tłustej, normalnej i wrażliwej oraz suchej i naczynkowej. Ja wybrałam sobie wersję do cery mieszanej i tłustej, gdyż zdecydowanie ta opcja wydała mi się najodpowiedniejsza. Produkt otrzymujemy w kartonowym opakowaniu z wszelkimi potrzebnymi informacjami. Szata graficzna jest ładna, przejrzysta, bardzo w moim guście.
Sam krem mieści się w plastikowej, miękkiej tubie o pojemności 100 ml, ze standardowym dziubkiem bardzo dobrze dozującym zawartość.
Konsystencja jest kremowa, ale zarazem dość płynna, o intensywnym, nieco męskim zapachu, mocno w stylu unisex, co jest na wielki plus, bo dzięki temu kosmetyk ten będą mogły stosować zarówno kobiety jak i mężczyźni. Podczas aplikacji wyczuwalne są maleńkie, peelingujące drobinki, które jednak są na tyle delikatne, że nie podrażniają twarzy.
Jeśli chodzi o działanie to muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczona. Używałam tego produktu jako kremu na dzień, rano po umyciu twarzy lub wieczorem po demakijażu, tuż przed kolejnymi zabiegami pielęgnacyjnymi jak np. maseczka, czy płatki pod oczy. W obu przypadkach krem zostawiał przyjemną powłokę, która nie była ani tłusta, ani nieprzyjemna, jednak ewidentnie było czuć, że coś się na tej skórze znajduje. Po jego porannym użyciu nie potrzebowałam nakładać dodatkowych specyfików, gdyż sam krem wystarczał, do tego makijaż trzymał się w takim samym stanie, jakbym nakładała go na "gołą" skórę lub delikatną bazę, czyli w moim przypadku ok. To, co warte podkreślenia to fakt, że stosowanie w ten sposób tego kosmetyku nie spowodowało u mnie zapchania porów, pojawienia się wykwitów, czy nowych krostek.
Używałam go również jako maseczkę przeciwtrądzikową, nakładając grubszą warstwą i trzymając zazwyczaj ok. 5-10 minut. Tuż po nałożeniu zdarzało się, że czasem odczuwałam delikatne pieczenie i lekkie łzawienie oczu, dlatego pewna jestem, że nie sprawdzi się dla osób z wrażliwszą cerą, choć z drugiej strony to nie jest wariant dedykowany akurat cerze wrażliwej. Pomimo odczuwania lekkiego szczypania, po zmyciu nie zauważyłam jakichkolwiek negatywnych skutków na mojej buzi, która pomijając ten mały dyskomfort, była przyjemnie oczyszczona. Używając w ten sposób Multi Cleansera 3 razy w tygodniu zauważyłam, że moje niewielkie zmiany na twarzy ładnie się obsuszyły i szybciej zgoiły, także w tym wypadku spełnił swoją funkcję należycie.
Jako mleczka do demakijażu go nie stosowałam, ponieważ wolę oczyszczać swoją twarz wodą micelarną, a oczy płynem dwufazowym, natomiast jako peeling, chociaż jest bardzo przyjemny podczas aplikacji, to jednak dla mnie zbyt delikatny, bo jak wszyscy już chyba wiedzą, zdecydowanie preferuję mocne zdzieraki zarówno do twarzy jak i ciała (ktoś mi kiedyś poradził, że u mnie jedynie pumeks byłby wystarczającym rozwiązaniem ;)).
Czy polecam? Owszem, jest to fajny kosmetyk, choć nie niezbędnik, to jednak produkt, który rzeczywiście może ułatwić życie, zwłaszcza kiedy np. mamy mało miejsca w walizce i nie chcemy zabierać osobno kremu, maski, mleczka i peelingu na wyjazd. Cena jest w porządku, gdyż za 100 ml płacimy ok. 16 zł.
Co do składu, to się nie wypowiadam, bo jak wiecie, jestem w tym temacie noga, ale dla chętnych proszę :):
Miałyście okazję używać już tego rodzaju kosmetyków u siebie? Dajcie znać! Buziaki! :*
brzmi ciekawie, takie rozwiązanie dla czasem leniwej Karolinki haha
OdpowiedzUsuńHehe dobrze, że się przyznajesz ;D
Usuńciekawy kosmetyk, lubię takie połączeni kilku opcji ale w produktach do ciała.
OdpowiedzUsuńW tym wypadku to połączenie też wypadło całkiem fajnie :) Ja jestem zadowolona :)
Usuńto najważniejsze :)
UsuńMialam testowac ten produkt ale w rezultacie moj meil nie doszedl do firmy a jak to zauwazylam to testy sie zakonczyly:( tak myslalam, ze bedzie to kosmetyk ciekawy do testowania i chyba się za nim rozejrzę w drogerii :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że tym razem ominęła Cię akcja testowania, ale mam nadzieję, że następnym razem się załapiesz :) Powodzenia!
UsuńMiałam go możliwośc testować i dośc fajnie sprawdził się :)
OdpowiedzUsuńCzyli tak ja u mnie ;)
Usuńnie znosze produktów 5/8/100 w 1
OdpowiedzUsuńMnie to drażniło jedynie w kremach BB :)
Usuńmam wersję do normalnej cery, choć wolę tradycyjny krem
OdpowiedzUsuńA co myślisz o tym specyfiku? :)
Usuńno nie wiem, ciężko bym się miała przekonać do takiego wynalazku
OdpowiedzUsuńDlaczego? :)
Usuń5 w 1 to wielka obietnica:)
UsuńCenowo wychodzi fajnie, no i na wyjazdy jak znalazl! :*
OdpowiedzUsuńWłaśnie pod kątem wyjazdu moim zdaniem sprawdzi się najlepiej :)
UsuńW sumie to każdemu żelu/kremu można używać pod prysznicem :D
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale nie każdy zostawia przy tym przyjemną powłoczkę na buzi :)
UsuńSkuszę się z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńDaj później znać jak Twoje wrażenia :)
UsuńNigdy wcześniej nie miałam styczności z tym produktem,ale nie powiem - bo mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńKrem do twarzy pd prysznic ? No nieźle, czego to jeszcze nie wymyślą :D:D Myślę, że używałabym go wyłącznie jako maseczkę do twarzy :)
OdpowiedzUsuń