poniedziałek, 8 maja 2017

100% naturalny olejek arganowy i marakuja do włosów, ciała i twarzy Marion + maseczki do twarzy Marion i Maurisse (długi post)

Cześć! Po 30-tce skóra twarzy i ciała zaczyna robić się coraz bardziej wymagająca, dlatego też choć do zmiany kodu na 3 z przodu zostały mi jeszcze 2 miesiące, od pewnego czasu coraz baczniej przykładam uwagę do pielęgnacji swojej cery, okolic oczu i ciała, aby jak najdłużej móc cieszyć się zdrową, promienistą skórą bez niedoskonałości i zmarszczek.

Z tego też tytułu ucieszyłam się, kiedy marki Marion i Maurisse umożliwiły mi zapoznanie się ze swoimi najnowszymi produktami do pielęgnacji cery (choć nie tylko), z których myślę, że kilka na stałe zagości w moim rytuale dbania o jak najdłuższe zachowanie młodości.

Oczywiście za odpakowywanie paczek pierwsza zabrała się Misia :D.





To, co najbardziej zaciekawiło mnie na wstępie, to 2 całkowicie naturalne olejki o szerokim zastosowaniu.




Ci z Was, którzy podczytują mnie regularnie na pewno wiedzą, że za olejkami nie przepadam, gdyż tak samo jak ja, nie lubi ich również moja skóra, która najczęściej reaguje wysypem na wszelkie próby przełamania się. Tutaj jednak mamy możliwość użycia wspomnianych olejków nie tylko na twarz, czy inne partie ciała, ale również włosy i dokładnie z takim przeznaczeniem postanowiłam je wypróbować. Co ważne! Oba produkty są całkowicie eko i składają się wyłącznie z 2 składników, przez co mamy gwarancję, że nie ładujemy na siebie kolejnej chemii.

Jeśli chodzi o moje włosy, to choć poza wypadaniem zazwyczaj nie mam z nimi większego problemu, często bywają przesuszone, gdyż namiętnie od ok. 15 lat używam prostownicy oraz standardowo od dziecka - suszarki, przez co ich intensywne nawilżenie oraz wzmocnienie jest jedną z ważniejszych podstaw mojej pielęgnacji. Olejki zawarte w produktach do włosów lub jak w tym przypadku, czyste olejki nałożone na końcówki lub od połowy włosów, bardzo dobrze służą mojej czuprynie która jest bardziej nabłyszczona, wygląda na zdrową, a końcówki wolniej się rozdwajają.




Produkty te idealnie sprawdzają się także do masażu ciała lub na silnie przesuszone partie skóry, co w drugim przypadku miał okazję wypróbować mój Tata na swoich mocno spierzchniętych dłoniach, dodając odrobinę jednego z olejków do swojego kremu do rąk. Wg. mnie są to kosmetyki bardzo wszechstronne, dlatego też nawet jeśli nie przepadacie zbytnio za olejkami i macie do nich dystans podobnie jak ma to miejsce w moim przypadku, jestem pewna, że te polubicie, gdyż możliwość ich zastosowań jest imponująca, dlatego też uważam, że warto, aby znalazły się w każdej kosmetyczce, a już na pewno przy skórze suchej lub bardzo suchej, dla której mogą się okazać niemałym wybawieniem.

Przechodząc do propozycji przeznaczonych już typowo do pielęgnacji twarzy, owocowo-warzywne maseczki marki Marion zwróciły moją uwagę przykuwającymi wzrok opakowaniami, a także po otworzeniu pierwszego z nich - zapachem. Bo tak jak osobiście nie preferuje masek, które docelowo zostawia się do wchłonięcia, usuwając jedynie ich nadmiar nasączonym wacikiem, tak w tym przypadku bajeczny aromat każdej z nich i całkiem niezłe działanie w pełni zrekompensowały mi to moje małe "widzimisię".



Opakowania wyglądają bardzo soczyście i zachęcająco. Konsystencja każdej z masek to gęsty, biały krem, który zostawiamy na twarzy do wchłonięcia, ok. 15-20 minut. Moją zdecydowaną ulubienicą została maska Mango (2), która już samym swoim słodko-owocowym zapachem wprowadziła mnie w pozytywny nastrój. Działanie każdej z nich też jest w porządku, gdyż maski wchłaniają się super, a po użyciu moja twarz czuje się jak po wypiciu solidnej porcji wody. Jest intensywnie nawilżona, wygładzona i przyjemna w dotyku. Fajnie, że mamy tu maski przeznaczone do wszystkich rodzajów cer, jak tłuste, mieszane (1), dojrzałe, podrażnione (2), naczynkowe, zmęczone (3) oraz suche i odwodnione (4), przez co każdy znajdzie kosmetyk odpowiedni do swoich potrzeb.



Z kolejnymi dwiema maskami niestety już się nie polubiłam. Być może moje podejście do nich byłoby zgoła inne, gdyby nie fakt, że moja skóra źle na nie zareagowała. Szkoda, że akurat trafiło na maski w płachcie :(. Zaczęłam od zabiegu mezoterapii (2), który polegał na tym, że najpierw należało rozprowadzić maseczkę znajdującą się w dolnej części opakowania, pozostawiając ją do wchłonięcia ok 10-15 minut, a następnie zastosować Koktajl Odmładzający, czyli po prostu nałożyć na twarz bawełnianą tkaninę nasączoną dobroczynnymi składnikami. I tak jak podczas trzymania na twarzy pierwszej maseczki czułam tylko drobne pieczenie, tak po nałożeniu tkaniny po dosłownie 2 minutach moja cera zaczęła reagować silnym szczypaniem, przez co natychmiast zdjęłam płachtę, a twarz umyłam wodą. Po umyciu uczucie pieczenia minęło, a na twarzy na szczęście nie odnotowałam żadnych negatywnych skutków, dlatego po mniej więcej tygodniu postanowiłam zrobić kolejną próbę i wypróbować drugą z masek, której choć kolejność działania odwrotna, to jednak reakcja mojej skóry była dokładnie taka sama. Widocznie w składzie obu znajduje się jakiś czynnik na który moja cera źle reaguje, dlatego odradzałabym je osobom o wrażliwej lub alergicznej cerze. Co do działania, z wiadomych przyczyn nie jestem w stanie się wypowiedzieć.



I na koniec moja wisienka na torcie, czyli dwie maski, które swoim działaniem spowodowały szybsze bicie mojej pikawy. Obie składają się z dwóch części, które kładziemy na dwie różne partie twarzy, dokładnie tak, jak to widać na obrazku. Maski z dodatkiem węgla uwielbiam, więc nie trudno zgadnąć, którą polubiłam bardziej (1). Obie przyjemnie pachną, świetnie się rozprowadzają, bezproblemowo zmywają i co ważne - minimalne efekty widać już od pierwszego użycia, choć ja zawsze lubię sobie podzielić daną maseczkę na 2-3 porcje, aby na dłużej mi starczyła. W przypadku obu z nich, zaraz po użyciu wyczuwalne jest znaczne wygładzenie cery oraz przyjemne nawilżenie. Zdecydowanie polecam!



Dajcie mi proszę znać, czy miałyście może okazję stosować już któryś z przedstawionych kosmetyków, a jeśli tak, to który i jakie było Wasze wrażenie na jego temat. Życzę Wam przyjemnego początku tygodnia :).

10 komentarzy:

  1. Te maski wyglądają całkiem fajnie, ciekawe czy działanie takie samo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego olejku arganowego jeszcze nie miałam, ale wiem że od każdej firmy jest inny. Chciałbym go wypróbować bo lubię olej arganowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te są rzeczywiście w porządku i mówię to ja - osoba nie pałająca miłością do wszelkich oliwek, olejków i innych oleistości :)

      Usuń
  3. wow, nie wiedziałam, że Marion ma takie cudeńka :) będę ich szukać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że będą bez problemu do dostania w naszych drogeriach :)

      Usuń
  4. Dobry olejek nie jest zły :D
    Fajne te maseczki co to każdą saszetkę kładzie się na inny rejon twarzy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne, fajne, kiedyś na jakimś kanale Youtube widziałam test masek, gdzie było bodajże 5 kolorów i każdy na inny rejon buźki :D

      Usuń
  5. Bardzo lubię markę Marion, kiedyś kupiłam z tej firmy jedwab do włosów i sprawdził mi się genialnie, czuje że te olejki też niedługo wpadną w moje ręcę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marion ma genialne produkty do włosów, bardzo je lubię i pisałam o nich już na moim blogu w dziale "Pielęgnacja włosów" :)

      Usuń

Dziękuję za Twoją opinię! Jest ona dla mnie bardzo cenna. Staram się zaglądać do każdego kto zostawi komentarz, więc nie musisz mnie dodatkowo zapraszać na swój blog :) Komentarze obraźliwe, wulgarne, autopromocyjne, bądź z pyt. obserwujemy? - usuwam. Jeśli masz jakieś pytania, na każde odpowiem pod Twoim komentarzem.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...