Hej! Dziś witam się z Wami już ostatnią odsłoną mojej krótkiej serii, w której to prezentuję poszczególne palety marki Make Up Revolution, od jakiegoś czasu będące w fazie moich testów. Na koniec zostawiłam paletę, która co prawda powstała jako pierwsza i przetarła szlaki dwóm pozostałym, ale w moim osobistym rankingu czekoladek, niestety zajęła ostatnie miejsce. Dlaczego? Zapraszam do lektury.
O opakowaniu nie będę się już rozpisywać, gdyż szczegółowo opowiadałam o nim TU, a później wspominałam jeszcze TU, dlatego w razie zainteresowania odsyłam Was do tych linków. W przypadku I Heart Chocolate warto jednak nadmienić, że jest stylizowana na czekoladę mleczną i taki też jest jej zewnętrzny kolor.
Po otwarciu plastikowego pudełeczka, naszym oczom ukazuje się ponownie 16 cieni, ale z małą różnicą w stosunku do pozostałych dwóch, siostrzanych palet. Otóż nie mamy tu cienia satynowego, a jedynie maty (sztuk 6) i perły (sztuk 10). Generalnie można zauważyć, że I Heart Chocolate kolorystycznie jest wzorowana na Chocolate Bar marki Too Faced. Różnice między tymi dwoma paletami są stosunkowo niewielkie i na pierwszy rzut oka, nie mając tych palet zestawionych razem, ale wiedząc jak wyglądają, można wymienić z pewnością układ cieni w środku, opakowanie zewnętrzne i cenę. Co do jakości niestety nie mogę się wypowiedzieć, ponieważ nie miałam okazji używać Chocolate Bar. Wracając jednak do I Heart Chocolate, oczywiście jak zawsze jest ona utrzymana w odcieniach brązów, choć mimo to znajdziemy tu również takie indywidua, jak np. róż, czy złotą zieleń.
Ponarzekać jednak muszę na pigmentację, która jest moim zdaniem na sporo niższym poziomie, niż w pozostałych dwóch czekoladkach. Zachodzi tu taka śmieszna sprawa, ponieważ swatchując kolory na ręce, wydają się być one intensywne, natomiast podczas nakładania na powiekę i blendowaniu, zwyczajnie nikną :(. Nie mam pojęcia czym to jest spowodowane, ale nie mogę przez to wykonać takich makijaży, jakie bym chciała, bo choć kolory są dość różnorodne, to jednak zanikając pod wpływem pocierania pędzla, tworzą mi na powiece smutny obrazek, najczęściej w postaci burej plamy :(. Doczepić się mogę także bezpośrednio do pojedynczych kolorów: Love Thorn posiadający złote drobinki, po nałożeniu na powiekę jest po prostu zwykłym brązem, prawie że bez drobinek, bo gdzieś po drodze gubią się i osypują :(. Cień Endorphines Ready!, który liczyłam, że będzie pięknym, śnieżnym, perłowym odcieniem, lubi zbijać się na mojej powiece w grudki i ciężko go rozprowadzić za jednym zamachem, tylko trzeba się z nim porządnie napracować, by osiągnąć w miarę jako taki efekt. Unforgivable na powiece wygląda na wypłowiały fiolet, choć powinien opalizować delikatnie na róż, czego na oku kompletnie nie widać.
Podejścia do makijażu na potrzeby postu robiłam trzy i za żadnym nie uzyskałam efektu, który by mnie satysfakcjonował. Po prostu, mimo używania innych cieni, wszystkie makijaże wyglądały niemal identycznie i zwyczajnie przeciętnie. Do prezentacji wybrałam jeszcze w miarę najlepszy :(.
Cienie, jakich użyłam to:
* łuk brwiowy: You Need Love
* załamanie powieki: Stolen Chocolate
* wewnętrzny kącik (rozświetlenie): More!
* od wewnętrznego kącik do środka powieki: Chocolate Love
* zewnętrzny kącik: Unforgivable
Reszta użytych kosmetyków:
* brwi: Make Up Forever Aqua Brow
* rzęsy: Gosh Catchy Eyes
* eyeliner: Wibo
* podkład: krem BB Garnier do cery mieszanej i tłustej
* róż: Sleek paletka 3 róży Pink Lemonade, odcień Macaroon
* usta: nie pamiętam, ponieważ mieszałam kolory kilku pomadek
Tu jeszcze dla porównania, szybkie oczko z innego makijażu, innymi cieniami, ale też tylko i wyłącznie z I Heart Chocolate. Gdyby nie granatowa kreska na górnej powiece, lekko odznaczające się złotko na dolnej i pomalowana linia wodna, wyglądałby niemal bliźniaczo, jak ten powyżej, a jednak mając do dyspozycji 16 cieni, chcę móc uzyskiwać różne efekty, a nie w kółko jeden - podobny.
Ogólnie rzecz ujmując z I Heart Chocolate nie jestem zadowolona. Być może nie potrafię po prostu z nią pracować, ale nie przypadła mi do gustu, pomimo moich najszczerszych chęci. Po dwie pozostałe, czekoladowe siostry, będę sięgać z przyjemnością, a tą zapewne oddam komuś, kto ją bardziej doceni, niż ja. W makijażu przecież chodzi o przyjemność, a nie wkurzanie się, że mimo starań, efekt finalny nie jest taki, jakiego człowiek by oczekiwał. Jeśli jednak ktoś byłby zainteresowany, paletę tą możecie dostać na stronie Kosmetykomania.pl w aktualnej cenie 39,90 zł.
Udanego wieczoru! :)