Witajcie! Jakiś czas temu miałam możliwość wypróbowania kosmetyków marki The Secret Soap Store. Nie ukrywam, że byłam nimi bardzo zainteresowana, dlatego z ogromnym zaciekawieniem podeszłam do testów. Jesteście ciekawi, czy marka przekonała mnie do siebie?
Jako pierwszy w ruch poszedł peeling, o boskim zapachu świeżego arbuza. Niestety na opakowaniu, które otrzymałam (i które najprawdopodobniej było testowe), nie podano żadnych informacji odnośnie składu, co przyznam nie do końca mi się podoba, ponieważ uważam, że taka informacja powinna być absolutną koniecznością i przy tym nieodłącznym elementem całości. Jak bowiem mamy określić, co nakładamy na nasze ciało i czy aby na pewno nam to nie zaszkodzi? Niestety coraz więcej osób jest alergikami i to o nich należałoby przede wszystkim myśleć najpierw.
Pomijając jednak ten mały falstart, sam kosmetyk znajdował się w plastikowym opakowaniu, zabezpieczonym aluminiową membraną, dzięki czemu miałam pewność, że nikt przede mną nie zaglądał do środka.
Konsystencję peelingu określiłabym jako przyjemnie musową, dość rzadką, z obecnością czarnych pestek, które są tu raczej dodatkiem. Wyczułam również obecność prawdopodobnie parafiny, jednak okazała się być ona nie na tyle mocno stężona, żeby oblepiać po kąpieli wannę, czego szczerze nie cierpię w tego rodzaju produktach. Także zaczęło się nieźle :). Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie pokusiła się na skosztowanie, czy peeling jest cukrowy, czy solny i niestety, moje kubeczki smakowe wyczuły przede wszystkim sól (z odrobiną cukru), ale ponownie nie na tyle mocną, by uprzykrzać mi tym samym życie, bo jak wiecie, moja skóra nie lubi się z peelingami solnymi, zwłaszcza po depilacji. W tym przypadku jednak, stosując peeling właśnie po depilacji, odczuwałam zaledwie delikatne pieczenie, które praktycznie wcale mi nie przeszkadzało, a przyjemny zapach arbuza uprzyjemniał aplikację.
Teraz czas na działanie. W przypadku tego kosmetyku, jest ono w 100% na plus! Peeling niesamowicie wygładził mi ciało, zostawiając skórę tak jedwabistą, a przy tym nie oblepioną żadnym świństwem, że z miejsca zakochałam się w efekcie jaki daje. Zbędne okazało się być nawet późniejsze nakładanie balsamu :). Ścieralność określiłabym na poziomie średnim i jest ona ok, choć kto czyta mnie regularnie wie, że dla mnie im mocniejszy i bardziej szorstki peeling, tym lepiej. Kiedyś ktoś zażartował nawet, że pewnie nie zadowoliłabym się nawet sproszkowanym pumeksem o najmocniejszym stopniu gradacji, bo na bank okazałby się zbyt delikatny i chyba coś w tym jest, choć temu peelingowi pod owym względem nie mam wiele do zarzucenia, to jednak gdyby ścierał mocniej, byłabym jeszcze bardziej zadowolona :). Podsumowując wszystkie zalety i wady - produkt ten mogę Wam spokojnie polecić, bo jest fajny, robi co ma robić i przyjemnie pachnie, a do tego cudownie nawilża. Niestety nie mam pojęcia co do jego ceny, ale myślę, że nie powinien być specjalnie drogi (mam przynajmniej taką nadzieję), dlatego jeśli gdzieś przypadkiem na niego traficie i przy tym nie przeszkadza Wam obecność w składzie soli, to serdecznie Wam go polecam.
Edit: Po długich poszukiwaniach, znalazłam skład! Wydaje mi się, że jest przeciętny i gdzie ten cukier z pierwszego miejsca ja się pytam?! :)
Sucrose, Glycine Soja (Soybean), Oil, Caprylic/CapricTrygliceride, Silica, Polysorbate 20, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Parfum, Tocopheryl Acetate, MIPA Laureth Sulfate, Laureth-4, Cocamide DEA, Aqua Glycerin, Nigella Sativa Seed, Citrullus Vulgaris (Watermelon) Fruit Extract, Betaine, Urea, Potassium Lactate, Sodium Polyglutamate, Hydrolyzed, Sclerotium Gum, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, CI14700, CI14720.
Edit: Po długich poszukiwaniach, znalazłam skład! Wydaje mi się, że jest przeciętny i gdzie ten cukier z pierwszego miejsca ja się pytam?! :)
Sucrose, Glycine Soja (Soybean), Oil, Caprylic/CapricTrygliceride, Silica, Polysorbate 20, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Parfum, Tocopheryl Acetate, MIPA Laureth Sulfate, Laureth-4, Cocamide DEA, Aqua Glycerin, Nigella Sativa Seed, Citrullus Vulgaris (Watermelon) Fruit Extract, Betaine, Urea, Potassium Lactate, Sodium Polyglutamate, Hydrolyzed, Sclerotium Gum, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, CI14700, CI14720.
______________________________________________________________________________________
Drugi kosmetyk, który miałam przyjemność wypróbować, to mydełko również o zapachu arbuza, jednak ponownie, bez podania żadnego składu, czy jakiejkolwiek informacji na jego temat :(. Zatem tutaj będzie krótko i zwięźle.
Napiszę wprost. Mydło, jak to mydło, po prostu myje i funkcję tę spełnia bardzo dobrze. Fantastycznie się pieni, jednak czarne pestki ponownie są najprawdopodobniej jedynie dla urozmaicenia designu. Jeśli chodzi o inne właściwości poza samym myciem, to ja ich nie zauważam. Nadmienię w tym miejscu, że używam go tylko do mycia rąk i nie stosuję na całe ciało. Nie zauważyłam żadnego przesuszenia swoich dłoni, tudzież w drugą stronę - nawilżenia. Po użyciu mydła zapach nie utrzymuje się na dłoniach, a nawet tuż po zwilżeniu, sama kostka pachnie dużo słabiej, niż na początku, zanim zaczęłam jej używać. Ogólnie szału nie ma. Moim zdaniem można go wypróbować, ale nie sądzę, że się z nim jakoś specjalnie polubicie, bo jest zbyt zwyczajne, by można było wymagać od niego czegoś więcej. Niestety ponownie nie podam Wam informacji co do ceny, bo nie znalazłam nic na ten temat w Internecie.
Znacie markę The Secret Soap Store? Lubicie ich kosmetyki? Ja przyznam, że póki co jestem średnio przekonana, ale ciekawi mnie więcej produktów. Na koniec mam jeszcze do Was prośbę, jeśli ktoś znalazł przypadkiem skład, któregoś z powyższych kosmetyków, to bardzo proszę o wklejenie go w komentarzu do postu, gdyż być może być to przydatne dla innych dziewczyn. Buziaki :*